Tak, to prawda, jako sędzia nie jestem w systemie ZUS i nie dostanę emerytury, lecz z chwilą osiągnięcia wieku emerytalnego będę otrzymywał 75% ostatniej pensji. Ale takiego uregulowania spraw emerytalnych sędziowie nie załatwili sobie w wyniku podejrzanych machinacji ani nie „wywalczyli” pod siedzibą Sejmu w sposób praktykowany przez przedstawicieli pewnego zawodu z południa Polski. Z woli ustawodawcy, parlamentu sędziowie po osiągnięciu wieku emerytalnego przechodzą w stan spoczynku i pobierają uposażenie w w/w wysokości.
Na głosy oburzenia odpowiem tak: coś za coś. Jako sędzia do końca życia podlegam ograniczeniom. Nie wolno mi nigdzie i nigdy manifestować otwarcie poglądów politycznych. Nie mogę należeć do partii politycznych. Nie powinienem chodzić na manifestacje o jednoznacznie politycznej wymowie. Decydując się na członkostwo w organizacjach (poza może związkiem filatelistów) muszę się dwa razy zastanowić nad ich profilem ideowym i politycznym. I co szczególnie istotne nie wolno mi ot tak dorabiać. Bez zgody przełożonych sędzia może prowadzić zajęcia na uczelni czy też ćwiczenia dla aplikantów adwokackich, ale musi to zgłosić, a prezes sądu może tego zakazać, gdy uzna, że odbywa się to ze szkodą dla pracy. Oczywiście prowadzenie jakiejkolwiek działalności gospodarczej jest wykluczone. Na jakiekolwiek inne zajęcie sędzia musi mieć zgodę. I nie może być to zajęcie narażające na szwank godność zawodu.
Jak się wydaje, mało kto wie, że jako sędzia podlegam odpowiedzialności dyscyplinarnej przez całe życie, także po przejściu w stan spoczynku. Gdy zwykły obywatel dopuści się jakiegoś niemądrego wybryku w miejscu publicznym, ryzykuje najczęściej mandatem. Dla sędziego może się to skończyć odpowiedzialnością dyscyplinarną i wymierzeniem kary, do usunięcia z zawodu włącznie.
I jeszcze jedna ważna sprawa. Każdy sędzia powinien być krystalicznie uczciwy (tak samo jako prokurator czy policjant). Tyle teoria. Nie ma ludzi idealnych. Ustalając dla sędziów prawo spoczynku z godziwym uposażeniem uznano kiedyś, że jest to w interesie publicznym. Nie byłoby bowiem dobrze, aby sędzia pozostawał w stresie za co będzie żył po osiągnięciu wieku emerytalnego. Ludzie, wszelkich profesji, ulegają niekiedy pokusom.
Czy ktoś chciałby aby jego sprawę cywilną przeciwko bogatemu przeciwnikowi rozpoznawał sędzia 2 lata przez emeryturą, rozmyślający w przerwach rozprawy o tym, że już niedługo jego życie drastycznie się zmieni na gorsze ? Czy taki sędzia nie byłby podatny na próby skorumpowania ?
I czy w ogóle sędzia przez swoją karierę zawodową ma martwić się za co będzie żył na starość czy raczej skupić się na spokojnym ale i rzetelnym wykonywaniu swoich obowiązków ?
Jest głębszy sens tego, że akurat kwestię wynagrodzenia sędziów jako jedynej grupy zawodowej uregulowano w Konstytucji.
W krajach naszego kręgu kulturowego, Zachodu sędziom zapewnia się godne warunki pracy. Z kolei niewielkie oficjalne pensje funkcjonariuszy publicznych i ugruntowana tradycja dorabiania poprzez przyjmowanie korzyści majątkowych to tradycja rodem z czasów Rosji carskiej.