Utarło się twierdzić (pewnie w znacznej mierze słusznie), że w stolicy ludzie pracujący/mieszkający w niej mają pod wieloma względami lepiej, choćby dlatego, że pensje mają wyższe.
Akurat w przypadku sądów i sędziów ta prawidłowość życia codziennego zupełnie się nie sprawdza. Po pierwsze sędzia takiego samego sądu i o tym samym stażu nie zarabia w Warszawie więcej od sędziego z małej miejscowości. Nie ma czegoś takiego jak dodatek stołeczny. Po drugie – i tu pewnie podpadnę wielu kolegom sędziom – inna jest ilość i charakter spraw w Warszawie i w mniejszych ośrodkach. Po prostu w Warszawie rozpoznaje się najtrudniejsze sprawy cywilne czy karne. Często są one medialne, wielotomowe i skomplikowane. I wreszcie ilość spraw. Jest zasadnicza różnica między pracą sędziego w wydziale karnym w sądzie rejonowym w Warszawie, a takiego samego sędziego w małym sądzie gdzieś w Polsce.
Spotykałem się z pytaniami osób niemających pojęcia o pracy sędziów, które mnie wręcz rozbawiały. A więc odpowiadam: nie mam zamkniętego parkingu w miejscu pracy (i większość sędziów w Warszawie również nie ma), nie mieszkam na strzeżonym i chronionym specjalnie osiedlu i nie korzystam z ochrony. Nie noszę również broni. Żyję normalnie, jak większość.
Ale żeby być obiektywnym należy powiedzieć także o plusach pracy w Warszawie. Z racji wielkości miasta, znacznej liczby ludzi przyjeżdżających do pracy z całego kraju, jest się anonimowym. Akurat w pracy takiej jak moja, to bardzo ważne. Sąsiedzi nie muszą wiedzieć, co robię. Nie znam polityków, urzędników, policjantów ani celebrytów. To o tyle ważne, że gdy przyjdzie sądzić sprawę dotyczącą znanych osób, łatwiej o niezależność i dystans. Bo jednak inny jest komfort sądzenia nieznanego mi urzędnika za korupcję, a inny sądzenie takiego urzędnika, przez sędziego z małego miasta, którego np siostra chodziła do tej samej szkoły/klasy co ów delikwent. W końcu w małym mieście mogą być dwie szkoły średnie.
I ostania sprawa. Może nie łatwo w to uwierzyć, ale gdy idzie o warunki pracy, to w sądach warszawskich jest o wiele mniej komfortowo niż w wielu sądach w Polsce. Przede wszystkim żartem jest mówienie o gabinetach sędziowskich. Nie ten standard, nie ten metraż. To są pokoje do pracy. Myślę, że wielu urzędników w urzędzie miasta ma lepsze warunki pracy.