Bycie na celowniku polityków i mediów może być ekscytujące jedynie przez chwilę. Od ponad półtora roku sędziowie są przedmiotem zorganizowanego, przemyślanego ataku. Z jednostkowych przypadków nagannych zachowań czyni się rzekomo normę naszego postępowania. Maluje się obraz środowiska do cna zdemoralizowanego, o komunistycznym pochodzeniu i takiż sympatiach, aroganckiego wobec mitycznych, a obecnie tak modnych zwykłych ludzi.
I jak się można czuć, jeśli przez lata sędziowskiej kariery pracowało się z zaangażowaniem, ze świadomością ciążącej odpowiedzialności, do urzędu doszło się w sposób normalny, w rodzinie nie miało się prawników, a maturę robiło już w wolnej Polsce ? Ano podle i to bardzo.
Całkiem niedawno prof. Andrzej Rychard tłumaczył w rozmowie telewizyjnej, że dokładne i pogłębione badania wskazują, że w ostatnich latach jedynie 24% Polaków miało kontakt z wymiarem sprawiedliwości. Nie wszyscy z tej puli byli niezadowoleni. Skąd zatem tak wielka liczba niezadowolonych z sądów. Bo przecież tyle się o tym mówi, a skoro media i politycy mówią, to pewnie tak jest.
Tak więc, cytując klasyk filmowy: inżynier Mamoń musi zostać skazany…
Cóż pozostaje ? Robić swoje i nie uginać się. Sędziowie nie wynajmują doradców d/s wizerunku i nie prowadzą przemyślanych kampanii medialnych. Bo to nie ich rola.
P.S. Jednostronny, zmasowany i głęboko niesprawiedliwy atak uniemożliwia rzeczową rozmowę o rzeczywistych problemach sądów i sędziów, a także o negatywnych zjawiskach, które jak w każdej organizacji złożonej z ludzi mają miejsce.