Jak słyszymy wszystko co planuje i przygotowuje w wymiarze sprawiedliwości minister i w ogóle aktualnie rządzący ma służyć obywatelom i usprawnić pracę sądów. Konia z rzędem, kto wykaże związek między nominowaniem prezesów sądów bez żadnych opinii i konsultacji przez ministra, a pracą sądów.
Opowiem o kilku oczywistych pomysłach na usprawnienie pracy sądów karnych.
Jutro wydaję wyrok. Dziś (niedziela) ostatnie czytanie, zastanowienie (skład 1 osobowy) i redakcja wyroku. Lubię ten moment, po miesiącach udręki przebijania się przez gąszcz szczegółów już wszystko wiem, wszystko jest jasne i sprawa dojrzała do decyzji. I aż by się prosiło, żebym jutro mógł wygłosić uporządkowane ustne uzasadnienie obejmujące wszystkie wymagane przez ustawę elementy (stan faktyczny, jakim dowodom sąd dał wiarę jakim nie i dlaczego, kwalifikacja prawna czynu i uzasadnienie kary. Uzasadnienie, które byłoby nagrane (dźwięk i obraz). I niech potem prokurator czy obrońca odsłucha i obejrzy sobie co mówiłem i napisze apelację, a sąd II instancji sprawdzi czy to co mówiłem ma oparcie w aktach. Ale ja jako sędzia byłbym już wolny od sprawy i bez obciążenia mógłbym zabierać się za następną. Proste do wprowadzenia. A tak w niektórych sprawach w sądzie okręgowym sędziowie piszą już nie tylko prace magisterskie ale i doktoraty…a ile doktoratów można w życiu napisać ?
Kolejna sprawa: stały zespół – sędzia, protokolant i asystent. Ciągle jeszcze marzenie. Mało który sędzia cieszy się ze współpracy z asystentem na wyłączność. Najczęściej 1 asystent pracuje z dwoma sędziami na raz (bywa, że i z trzema). Mało który sędzia cieszy się ze współpracy z asystentem na wyłączność. Specyfiką warszawską jest duża rotacja na stanowiskach w sekretariatach. No cóż, jeśli osoba obsługująca referat sędziego, wykonująca zarządzenia z sesji i chodząca na protokołowanie na salę zarabia tyle co w dyskoncie, to trudno się dziwić. Praca protokolanta w wydziale karnym jest odpowiedzialna i bywa że stresująca. Za wymaganiami muszą iść pieniądze.
I wreszcie nasza krajowa specyfika: skrajny formalizm i sztywność procedur. Czyli sprawę o zabójstwo i sprawę o kradzież sklepową czy jazdę w stanie nietrzeźwości sądzimy dokładnie według tego samego trybu, z tymi samymi instytucjami prawnymi i gwarancjami procesowymi. Bez sensu. Wielka sprawa, wielki proces i wielki arsenał środków prawnych dla stron. Mała sprawa, prosty, szybki proces i ograniczone możliwości przewlekania procesu. Ale cóż, prawo (w sensie kodeksów) tworzą u nas najczęściej uczeni w piśmie, którym zapewne wydanie wyroku w sprawie pijanego kierowcy zajęło by wiele godzin.
A na koniec zasygnalizuję jeszcze jeden problem: brak szczególnych przepisów dla wielkich spraw dotyczących przestępczości zorganizowanej. Bo jednak rozpoznawanie sprawy kilkunastu oskarżonych stojących pod zarzutami udziału w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym (stojących pod kilkudziesięcioma zarzutami) to zupełnie inna sprawa, niż standardowy proces z 1 oskarżonym o 2 czy 3 przestępstwa. Ale o tym napiszę więcej później