W zasadzie już za dogmat, nad którym specjalnie się nie dyskutuje, przyjęto wybór sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa przez Sejm. Co tam Konstytucja….liczy się wola polityczna. A ta jest niezłomna i jasna: Politycy muszą mieć wpływ na obsadę KRS. W tym kontekście bawi mnie obserwacja przepychanek między politykami co do tego jaka większość będzie wybierać sędziów. Jakie ma to znaczenie, skoro wybór przez Sejm będzie zwyczajnie niezgodny z Konstytucją ? A już kuriozalne wręcz są propozycje swoistych parytetów, gwarancji określonej puli miejsc w KRS dla partii rządzącej i dla opozycji.
Jaki autorytet może mieć sędzia wskazany przez partię polityczną do KRS ? i Już zawsze kojarzony z daną opcją ? Jak taki sędzia mógłby bezstronnie rozstrzygać protesty wyborcze czy np rozpoznawać wniosek prokuratora o areszt dla polityka z partii przeciwnej ?
Z perwersyjną wręcz ciekawością, ale podszytą smutkiem będę obserwował jacy to sędziowie znajdą się w tej nowej, politycznej Krajowej Radzie Sądownictwa.
Smutne to.