„Tak się złożyło, że znam dość dokładnie specyfikę reformy wymiaru sprawiedliwości we Francji po upadku Francji Vichy. Opowiem o tym prezydentowi Macronowi, który na pewno jeszcze lepiej zna tę historię. Może zrozumie wtedy to, że nie podoba mi się to, że w SN zasiadają sędziowie z czasów stanu wojennego.. Może odczyta pewną analogię do sędziów z czasów marszałka Petain’a? Może to do niego trafi – stwierdził Mateusz Morawiecki.”
Szkoda, że pan premier pominął kilka istotnych okoliczności. To prawda, że bywali sędziowie wydający w stanie wojennym niesprawiedliwe wyroki. Ale była to zdecydowana mniejszość. Po roku 1956, poza dwoma czy trzema przypadkami wykonania kary śmierci za szpiegostwo jedynie w 1965 w haniebnym procesie w aferze mięsnej orzeczono (i wykonano) karę śmierci wobec jednej osoby. Wszystkie inne wyroki śmierci zapadały w sprawach o zabójstwa. To jednak zasadnicza różnica w porównaniu z aparatem państwa kolaborującego czynnie z III Rzeszą, stosującego drastyczne represje wobec własnych obywateli.
Szkoda także, że pan premier nie pamięta (albo nie chce pamiętać), że rewolucja kadrowa połączona z prawdziwą dekomunizacją miała już miejsce w 1990 roku. Spośród około 150 sędziów SN, od 01.07.1990 (gdy I prezesem SN został prof. Adam Strzembosz) w służbie pozostało jedynie 28, z czego tylko 3 w Izbie Karnej SN. Był to okres przełomu ustrojowego i przełomowa zmiana w Sądzie Najwyższym rzeczywiście się dokonała. Nic mi nie wiadomo, aby tych trzech sędziów Izby Karnej SN cokolwiek obciążało z przeszłości. Jeden z nich (Jerzy Bratoszewski) był autorem wielu ważnych uchwał, rozstrzygających szereg wątpliwości prawnych w związku z wejściem w życie Kodeksu postępowania karnego z 1997 r.
Mówienie o sędziach w taki sposób jak robi to pan premier jest zwykłą demagogią. Bezpodstawnie i niesprawiedliwie podważa się autorytet, dorobek zawodowy i uczciwość sędziów SN.
Nie wolno milczeć, gdy słyszy się takie wypowiedzi.
P.S A na koniec wielka szkoda, że co najmniej takiego samego oburzenia pana premiera nie budzi podważanie bezpieczeństwa prawnego nas wszystkich. Wszak już niedługo ławnicy – amatorzy z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN i mianowani z klucza sympati politycznych sędziowie będą ochoczo wzruszać każdy, dowolnie wybrany przez polityka pełniącego funkcję Prokuratora Generalnego, wyrok z ostatnich 20 lat.