Korzystając z kilku dni zwolnienia lekarskiego czytam właśnie książkę, którą chyba każdy sędzia, ba każdy obywatel chcący wiedzieć o sądach więcej niż powie minister sprawiedliwości i jego pracownicy, z przyjemnością przeczyta.
„Państwo prawa to niezależne sądy. Jacek Gudowski w rozmowie z Krzysztofem Sobczakiem.”
Czytam i jest mi lepiej. Bo można o sądach, sędziach mówić mądrze, racjonalnie i w sposób wszechstronny, bez doktrynerstwa, pokazując jak pozycja ustrojowa sądów i sędziów przekłada się na praktyczną realizację praw obywatelskich.
Autora (sędziom, a już zwłaszcza cywilistom) przedstawiać nie trzeba. Wybitny sędzia Sądu Najwyższego. Zapamiętałem to nazwisko, gdy ucząc się na studiach mozolnie procedury cywilnej czytałem komentarz do kpc, którego był współautorem i w którym jak z rękawa sypał ciągle aktualnymi orzeczeniami SN z okresu przedwojennego.
Chyba najciekawszy jest rozdział o ustroju sądów. O tym, że politycznej podporządkowanie sądownictwa ministrowi sprawiedliwości zrealizowano już przed wojną, po zamachu majowym. Refleksja z tego jest taka, że złe, niesprawiedliwe prawo może utrzymywać się bardzo długo. Władza ludowa po II wojnie uchylając szereg przedwojennych aktów prawnych, akurat Rozporządzenie Prezydenta RP Prawo o ustroju sądów powszechnych z 1928 roku pozostawiła w mocy. Ten szkodliwy akt prawny obowiązywał aż do 1985 roku. A szereg jego rozwiązań sprzecznych z ideą trójpodziału władz i niezależności sądów funkcjonuje do dziś w kolejnych regulacjach.
Jak widać nieodparta pokusa polityków aby kontrolować sądy i ich orzecznictwo jest ponadczasowa.
Wielka przyjemność czytać pasjonującą rozmowę z mądrym sędzią. Szkoda, że nasi parlamentarzyści (a przynajmniej spora ich część) jest odporna na potrzebę pogłębionej refleksji nad sensem i konsekwencjami uchwalonego właśnie złego prawa.