Jakiś czas temu pisałem, że nie rozumiem postawy sędziów z Krakowa, którzy zrezygnowali z zasiadania w Kolegium SO w Krakowie, nie widząc możliwości współpracy z nową prezes sądu.
Cóż, nie rozumiałem, ale i nie miałem wiedzy jak sprawy wyglądają. Dziś środowisko krakowskie okazało solidarność i niezależność. Wielki szacunek. ! Zaś dla pani prezes, która czuje się w obowiązku w takim stylu zaczynać swoje rządy, lekcja pokory. Nie wystarczy bowiem pracować w ministerstwie i znać z lat szkolnych ministra by dobrze zarządzać sądem. A autorytetu nie nabywa się, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, z chwilą złożenia podpisu na nominacji przez pana podsekretarza stanu, co kiedyś był orędownikiem niezależności sądów, a dziś….robi coś dokładnie przeciwnego od tego, o co walczył wcześniej.