Rozprawą kieruje sędzia zawodowy, który jako przewodniczący ma sporę samoistne uprawienia: udziela głosu, sprawuje policję sesyjną (czyli pilnuje porządku na sali), przerywa rozprawę, uchyla lub dopuszcza pytania.
Z mojej praktyki wynika, że ławnicy raczej nie zadają sami pytań, choć mają takie prawo i przewodniczący składu winien zapytać ich czy nie mają pytań. Częściej zdarza się, że proszą: panie sędzio proszę świadka zapytać o to….
Tym co mnie uderzyło w sądzie okręgowym w sprawach o zabójstwo, to duże poczucie odpowiedzialności ławników. Uczestnicząc w takich rozprawach miałem poczucie, że ławnicy są w pełni świadomi wagi i znaczenia własnych decyzji, są zaangażowani w sprawę.
Podczas narady nad wyrokiem (tajnej), głos ławnika znaczy tyle samo co sędziego. Mnie osobiście nie zdarzyło się być przegłosowanym, ale takie przypadki się zdarzają. Ławników w składzie jest zawsze więcej niż sędziów. Z tego powodu czasem obrońcy przemawiają w końcowych wystąpieniach wyraźnie właśnie do ławników, licząc że może przegłosują sędziego zawodowego.
Gdy zaczynałem pracę, jako 27 – letni asesor, ławnikami były osoby dwa razy, a nawet więcej starsze ode mnie, mające średnio około 60 lat, a często więcej. Myślę, że nie było to złe połączenie: młody człowiek ze znajomością przepisów i niewielkim doświadczeniem życiowym, co było uzupełnianie przez udział w składzie osób znacznie dojrzalszych, z większym doświadczeniem.
P.S. Żenujące jest, że sądy nie są w stanie zapewnić ławnikom takich osobistych tóg. Sędzia dostaje od sądu swoją wlasną togę, ławnicy mają przechodnie. Niezbyt to komfortowe.