O karaniu

Gdyby zrobić sondę uliczną i zadać przechodniom pytanie, czy sprawców przestępstw należy karać surowo, zdecydowana większość odpowiedzi byłaby pewnie pozytywna.  Generalnie przecież większość z nas, deklaratywnie przynajmniej, jest za surowym karaniem. 

Sytuacja ulega jednak zmianie, gdy od ogółu przechodzi się do szczegółu. Co innego bowiem wygłaszać ogólne poglądy, bez konsekwencji, a co innego rozstrzygać o losach konkretnego człowieka. Z mojego doświadczenia z orzekania w składach kolegialnych z ławnikami wynika, że w większości przypadków, to ja sędzia zawodowy przekonywałem ławników (na tym etapie narady, gdy przychodziło ustalać rozmiar kary) do swoich propozycji co do kar. I były to na ogół dyskusje, w których wskazywałem na to jakie okoliczności obciążające przemawiają za taką własnie, a nie łagodniejszą karą. Argumenty ławników za łagodniejszym wymiarem kary na ogół miały charakter emocjonalny, zwyczajnie po ludzku często było im szkoda młodego (najczęściej) oskarżonego, a już za chwilę skazanego.  Dyskusja o wysokości kary jest zupełnie inna, gdy własnym podpisem firmuje się wyrok. 

Nie miałem nigdy sytuacji, żeby ławnicy mnie przegłosowali. Ale w jednym przypadku, ławnicy przekonali mnie w czasie narady do surowszej kary dla sprawcy rozbojów na kobietach. W tym akurat wypadku zostałem jednak przekonany, a nie przegłosowany. Wydaliśmy wówczas dobry, sprawiedliwy wyrok. 

W czasie spotkań z uczniami, studentami czy aplikantami zawsze powtarzam, że pytanie, czy karać surowo czy łagodnie, jest złym pytaniem. Kiedy trzeba surowo, to surowo, a kiedy wystarczy ostrzec, to łagodnie. Ale to już temat na kolejny, dłuższy wpis. 

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s