Nie da się ukryć przed Czytelnikami mojego bloga, że jestem entuzjastycznym wręcz fanem poczynań rzecznika dyscyplinarnego Schaba i jego zastępców Lasoty i Radzika. Nie będę uciekał w fałszem podszyte tłumaczenia i próbował dowodzić, że jest inaczej. Ale proszę zrozumieć, jak nie być zachwyconym, gdy:
– zastępcy rzecznika ściągają do swej siedziby sędziów z całej Polski pod powodami, czy też raczej pretekstami, które tylko oni sami są w stanie pojąc
– zastępcy rzecznika przepytują sędziów pod rygorem odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania w związku z wydanymi przez nich orzeczeniami
– zastępcy rzecznika w trosce o najwyższy standard świadczonych przez siebie usług i zapewnienie bezpieczeństwa (zapewne własnego) wyrzucają za drzwi pełnomocnika przesłuchiwanego sędziego
– zastępca Radzik był o krok od przesłuchania Czerwonego Kapturka (tego od procesu Wilka)
– gdy zastępca Radzik i rzecznik Schab pouczają sędziów jak mają przeprowadzać symulacje rozpraw
I wreszcie jak powstrzymać swój entuzjazm, gdy wszystkie te trudne acz jakże potrzebne i słuszne poczynania swych zastępców Pan rzecznik Schab autoryzuje całą powagą swojego urzędu i swego marsowego oblicza.
I jeszcze jedno. Nie można odmówić Panu rzecznikowi Schabowi poczucia humoru, chciało by się powiedzieć, iście angielskiego.
„Czynności, o których mowa nie zmierzają żadną miarą do wywołania u sędziów, gotowych uczestniczyć w akcjach tego rodzaju, skutku określonego jako +efekt mrożący+” – napisał sędzia Schab. Jak dodał przesłanką działania zastępcy rzecznika dyscyplinarnego w tym przypadku „było natomiast zachowanie sędziego, uczestniczącego w symulacji procesu, w szczególności zaś osobliwy sposób posłużenia się przez niego elementami sędziowskiego stroju służbowego, który uznać należy za dalece niewłaściwy”.
Pozwolę sobie w tym miejscu na puentę. Osobliwy sposób wypełnienia swoich obowiązków przez rzecznika Schaba i jego zastępców Lasotę i Radzika będzie już po wsze czasy źródłem wstydu Panie Sędzio Piotrze Schab et consortes.