Nie jestem wprawdzie jak pan premier historykiem z wykształcenia, ale z nauki w szkole i z powszechnie dostępnej wiedzy wiem czym było tzw. Państwo Francuskie, zwane potocznie państwem Vichy. Było w pełni zależnym od III Rzeszy pozornie suwerennym bytem politycznym. Państwem współpracującym z hitlerowskimi Niemcami. Jego funkcjonariusze na czele z prawą ręką sędziwego marszałka Petain (który poszedł na współpracę z III Rzeszą, przekreślając w ten sposób swoje wielkie zasługi z czasów I wojny światowej) premierem Lavalem (skazanym po wojnie za zdradę na karę śmierci i rozstrzelanym) wykazywali się w prześladowaniach tysięcy Żydów nadgorliwością, wyprzedzając wręcz żądania funkcjonariuszy III Rzeszy. Tragicznym skutkiem takiej haniebnej polityki władz Vichy było deportowanie z Francji do niemieckich obozów koncentracyjnych i obozów zagłady około 200.000 Żydów.
Ten krótki wstęp jest konieczny żeby dobrze zrozumieć, co premier Morawiecki powiedział, porównując to co rząd robi z sądami i sędziami w Polsce do Francji, która po II wojnie światowej rozliczała funkcjonariuszy państwa Vichy, w tym także sędziów.
Uzyskanie tytułu magistra na polskim uniwersytecie czyni nieprawdopodobnym, aby pan premier nie wiedział czym było państwo Vichy. Z kolei pełniona funkcja premiera czyni równie nieprawdopodobnym, aby pan Mateusz Morawiecki nie wiedział, że zdecydowana większość polskich sędziów rozpoczęła swą pracę już po przełomie ustrojowym w 1989 roku, zaś średnia wieku sędziów w Polsce jest dobre kilka lat niższa niż wiek pana premiera (51). Pozostaje zatem trzecia, smutna niestety wersja. Pan premier wiedział co mówi i świadomie porównał sędziów wydających wyroki w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej do funkcjonariuszy zbrodniczego reżimu Vichy.
Te słowa to wstyd. Takie obelgi pod adresem ogółu służących Państwu sędziów nie przystoją polskiemu premierowi. Polityk może powiedzieć wszystko, sędzia tak na sali rozpraw jak i poza salą waży słowa i nie rzuca bezpodstawnych obelg.
Ale milczeć wobec takich słów szefa władzy wykonawczej w Polsce nie można.
P.S. Nawet władze komunistyczne po II wojnie światowej nie odsądziły zbiorowo od czci i wiary sędziów polskich orzekających w czasie okupacji w Generalnym Gubernatorstwie w polskich sądach, pozostających pod nadzorem Niemców. Art. 11 ust. 1 Dekretu Rady Ministrów z dnia 6 czerwca 1945 roku stwierdzał, że „postępowanie przed sądami polskimi w okresie okupacji na terenie b. Generalnego Gubernatorstwa i wydane przez te sądy orzeczenia są ważne”. Ludzie w każdych warunkach i w czasie kilkuletniej okupacji niemieckiej i 45 lat PRL-u mieli swoje ważne sprawy majątkowe, spadkowe, rodzinne, lokalowe i wszelkie inne jakie wymagają rozstrzygnięcia w postępowaniu sądowym. I czym innym jest wydawanie orzeczeń mających znamiona represji wobec działaczy opozycji, a czym innym orzekanie w sądach w niekorzystnym otoczeniu politycznym.
I jeszcze jedno. Proszę panie premierze pilnie przekazać do prokuratury nazwiska tych setek czy tysięcy skorumpowanych sędziów. Lekko rzucony zarzut brania łapówek też boli, choć niewątpliwie nieco mniej niż porównanie nas sędziów do funkcjonariuszy zbrodniczego reżimu Vichy.
Warto o tym pamiętać, panie magistrze Morawiecki !