Do pracy sędzio Radzik !

Od razu uspakajam Czytelników, tytuł nie stanowi zachęty do dalszego szykanowania odważnych i niezależnych sędziów przez zastępcę rzecznika. Tego rodzaju apel nieodparcie ciśnie się na usta, po zapoznaniu się z tym, jak to naprawdę było z uzasadnieniami po terminie sporządzanymi przez sędziego Przemysława Radzika.

Uprzejmie donoszę

Nie sposób nie zgodzić się z jakże słuszną inicjatywą pani prezes Sądu Okręgowego w Białymstoku (wspieranej przez panią dyrektor tegoż sądu) o potrzebie informowania przełożonych o nieetycznych postępkach innych sędziów. Problem zaczyna się niestety wtedy, gdy to co w oczach większości sędziów jest naganne i głęboko nieetyczne, w oczach ich przełożonych jest czymś zgoła chwalebnym.

Prawie jak sąd…

Próbowałem sobie wyobrazić jak mogła przebiegać narada pełnego składu pań i panów uważających się od ubiegłego roku za sędziów Sądu Najwyższego, zasiadających w izbie dyscyplinarnej. Moja dość rozbudzona wyobraźnia podsuwała obrazy gorących dyskusji i polemik między panami Adamem Rochem i Adamem Tomczyńskim z jednej strony, a panem Tomaszem Przesławskim wspieranym przez pana Konrada Wytrykowskiego z drugiej strony. Tam to musiało się dziać...

À la science de Professeur Czubik !

Professeur Paweł Czubik, notaire jusqu'à récemment, se présentant actuellement comme un juge de la Cour Suprême, était le rapporteur dans l'affaire dans laquelle une juge a été puni. Elle a été punie pour avoir pris la décision en faisant appel à la Constitution dans un esprit de compréhension du droit à la défense. Pour chacun qui jugeraient objectivement, judicieusement et sans préjudice cette décision, il est évident qu’il n’y avait rien à faire ici, ni pour le commissaire disciplinaire, ni pour le tribunal disciplinaire, et le moins pour l’organe qui se considère lui-même - pour des raisons connues de lui-même – comme une chambre de la Cour Suprême légalement établie.

Ku nauce prof. Czubika

Prof. Paweł Czubik, do niedawna notariusz, obecnie podający się za sędziego Sądu Najwyższego, był sprawozdawcą w sprawie, w której ukarano panią sędzię. Ukarano za to, że odwołując się do Konstytucji wydała orzeczenie w duchu szerokiego rozumienia prawa do obrony. Dla każdego, kto obiektywnie, rozsądnie i bez uprzedzeń oceniałby to orzeczenie, jest oczywiste, że nie było tu nic do roboty ani dla rzecznika dyscyplinarnego ani tym bardziej dla sądu dyscyplinarnego, a już najmniej dla gremium uważającego się - z sobie znanych powodów - za legalnie ustanowioną izbę Sądu Najwyższego.