Jak wiemy z podpisami sędziów popierających tych co zasiadają w organie podającym się za KRS władza ma problem, a skoro ma, to na wszelki wypadek nie poznamy w najbliższym czasie kto kogo poparł w wyborach do tego kabaretowego ciała.
Postaram się jednak zaproponować jeden z możliwych wariantów odczytania tego, jak to z tymi tajnymi podpisami było. Jeśli sędzia A uzbierał wymagane 25 podpisów, to mógł przekazać swoje podpisy sędziemu B, co to mu jeszcze trochę brakowało do 25, wówczas sędzia B miałby już prawie 200% więcej podpisów, zaś gdyby sędzia B kontynuując koleżeńskie przysługi oddał swoje podpisy sędziemu C, to ten miałby już 400% podpisów.
Nie można jednak wykluczyć, że np. podpisy złożone w Krakowie musiały w trybie nagłym jechać do Olsztyna, gdzie jak wiadomo braki występowały.
Mogło być jednak jeszcze inaczej. Dajmy na to, że dzielny kandydat do krs zebrał 25 podpisów , ale przy pakowaniu do koperty wystąpił ubytek 50%, potem Poczta Polska zgłoszenie wraz z podpisami niezbyt uważnie przewoziła, kolejne 50% podpisów poszło siną dal. Wreszcie podpisy trafiły do Kancelarii Sejmu, a tu przeciągi, okna nieszczelne, kolejne 50% podpisów wyfrunęło. To razem daje nam 150% strat w podpisach !
Parafrazując słowa dyrektora EC Siekierki, powiem tak: Ujawnić, natychmiast ujawnić !