Leszek Mazur, sędzia doskonale nijaki, bez wyrazu i charyzmy. Ale zarazem sędzia niezbędny politykom. Bez niego ciało zwane krajową radą sądownictwa nie funkcjonowałoby jak sprawna maszynka do głosowania.
Człowiek, który jak nikt inny doskonale oddaje ideał, tak pożądanej przez tych co teraz rządzą „mentalności slużebnej”. Nie chodzi jedna o służbę dla Państwa, lecz o odnajdywanie własnego sędziowskiego powołania w służbie polityków.
Bez sędziego Leszka Mazura nie bylibyśmy, polski Wymiar Sprawiedliwości nie byłby, w takim miejscu i w takim stanie w jakim obecnie się znajduje. W stanie głębokiego kryzysu, chaosu, niepewności. W roli chłopca do bicia dla rozochoconych sondażami polityków.
Czy obecność sędziego Leszka Mazura na gali Gazety Polskiej mogła kogokolwiek dziwić? Czy oklaskiwanie Prezesa wszystkich prezesów może być zaskoczeniem? Przywiązanie do specyficznie rozumianej niezależności sądów i niezawisłości sędziów jest wszak znakiem rozpoznawczym i tego tygodnika i tego polityka.
Nie wiem czy Leszek Mazur lubi poezję, ale pewnie czytał choć raz „Potęgę smaku” Zbigniewa Herberta
To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
nasza odmowa niezgoda i upór
mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia
Nie brałem udziału w wyborach do nielegalnej od samego początku krs
Nie zająłem miejsca po tych, którym kadencję bezprawnie przerwano
Nie odmówiłem prawa do sądzenia Stanisławowi Zabłockiemu
Nie milczałem, gdy chciano przerwać kadencję I Prezesowi SN
Nie byłem głuchy, gdy próbowano zniszczyć Sąd Najwyższy
Nie ignorowałem orzeczeń NSA wstrzymujących konkursy do SN
Nie bylem bierny gdy atakowano sądy i obrażono sędziów
Nie udawałem, że nic się nie dzieje, gdy rzecznik Schab i jego zastępcy coraz gorliwiej ścigali odważnych i niezależnych sędziów
Nie dawałem do zrozumienia, że nie rozumiem wyroku TSUE
Nie lekceważyłem uchwały składu 3 izb SN
To wszystko nie wymagało bohaterstwa. Odwagi, siły charakteru, zasad tak, ale nie męstwa.
Panie Leszku Mazur, to nie o Panu, to o bohaterze Herberta, bohaterze czasów, w których przyszło nam żyć. Pan też mógł nim być. Jednym z wielu dzielnych i twardych, wolnych i niezależnych sędziów. Wybrał Pan inaczej. Wybrał Pan nie raz i nie dwa, ale wiele razy. Kim Pan dziś jest?
Pan najlepiej to wie.
Warto być wiernym zasadom, nawet gdy to trudne…
trafnie ujęte : Leszek Mazur – enfant terrible polskiego sądownictwa. Aż chciałoby się, aby Pan ten okazał się także takim małym Robespierrem, choć ze względu na swoje walory – spełnienie tej wizji jest mało prawdopodobne – lecz na swój sposób kuszące. Pozdrawiam i dziękuję za zawsze adekwatne filmowe nawiązania.
PolubieniePolubienie
Pozdrawiam również
PolubieniePolubienie