Izbiarze

Na początek małe wyjaśnienie. Zastanawiałem się długo jak można zwięźle określić członków izby dyscyplinarnej. Nie-sędzia, pseudo-sędzia, nielegalny sędzia, neo-sędzia – wszystkie te określenia oddają istotę tego kim są, a raczej kim nie są państwo z izby dyscyplinarnej. Ale za długie te zwroty, niewygodne w użyciu. Izbiarz (izbiarka – to dla pani Bednarek), – oddaje istotę statusu państwa z izby dyscyplinarnej. Nie są sędziami SN, a właśnie członkami izby dyscyplinarnej – powołanego wbrew Konstytucji pseudosądu specjalnego.

Czytam i czytam uzasadnienie procesów myślowych panów Niedzielaka, Wytrykowskiego i Sobutki, i wielkie emocje mną targają. Skupię się dla potrzeb tego felietonu na jego końcowych akapitach. Ileż tam żalu, poczucia krzywdy i takiego przejmującego bólu niezrozumienia. Tak dobrze starali się wykonać swoją (przyznajmy to, naprawdę trudną) robotę, a tu tyle nie sprawiedliwych ocen, tyle niesłusznej krytyki, tyle ataków.

Trzeba przyznać, że państwa z izby, a już szczególnie pana Niedzielaka nie opuszcza wyrafinowane poczucie humoru. Przywołać, w uzasadnieniu uchwały o pozbawieniu immunitetu sędziego, którego jedyną winą było, to że procedował i orzekał w sposób budzący wściekłość tych co rządzą, artykuł prof. Ewy Łątowskiej, to coś więcej niż finezja, to coś…przepraszam brak mi słów.

Na wszelki wypadek przypomnę panom Niedzielakowi, Wytrykowskiemu i Sobótce, że mądre i jak zawsze trafiające w sedno sprawy przemyślenia Pani Profesor nie odnosiły się do uzurpacji orzeczniczej jaką państwo z izby dyscyplinarnej ze szkodą dla Państwa Polskiego uprawiacie.

Powtarzane wielokrotne słowa, iż zło ma zawsze twarz i nazwiska konkretnych ludzi, nie jest lżeniem panów izbiarzy, lecz nazywaniem rzeczy po imieniu. Za bezprawne i bezpodstawne zawieszenie sędziego Tuleyi zawsze już, to Wy się będziecie tłumaczyć i odpowiadać, a nie izba dyscyplinarna.

Coś specjalnie dla pana Niedzielaka. Krytyczne głosy, protesty sędziów sądu, w którym Pan orzekał, w którym miał Pan koleżanki i kolegów, gdzie cieszył się Pan opinią dobrego, sprawnego sędziego (dawne dzieje, ale tak było), gdzie szanowano Pana za dorobek orzeczniczy, powinny Panu dać do myślenia Powszechny brak zgody na bezprawne działanie izby dyscyplinarnej i podejmowane przez jej członków represje wobec odważnych sędziów broniących niezależności sądów, to wbrew wszelkim zaklęciom, nie jest żaden głos motłochu.

W przywołanym, w uzasadnieniu napisanym przez pana Niedzielaka, artykule prof. Łętowskiej mowa jest o zagrażających niezawisłości sędziowskiej zmasowanych kampaniach nacisków na sąd. Nie sposób polemizować z poglądem Pani Profesor. Tylko jedno zastrzeżenie panowie izbiarze: żeby niezawisłość była zagrożona, ona musi najpierw istnieć. Jak się zaś jest powołanym w sposób sprzeczny z prawem, na podstawie uchwały nielegalnie powołanej krs i zasiada się izbie dyscyplinarnej niebędącej sądem w rozumieniu prawa polskiego i unijnego, to nie można mówić o zagrożeniu dla czegoś, co nie istnieje od samego początku.

Panie Piotrze, Panie Konradzie i panie Jarosławie!

Proszę nie popadać w przygnębienie. Zjadliwa krytyka, niesprawiedliwe ataki, to coś, co zawsze towarzyszy ludziom ważnym. A dawanie tej krytyce skutecznego odporu to już cecha tych najwybitniejszych spośród nich.

53 myśli na temat “Izbiarze

  1. Krytyka „ważnych ludzi”? Znam.

    „Jest zło – widziałem je pod słońcem, to błąd ze strony władcy: wynosi się głupotę na stanowiska wysokie, podczas gdy zdolni siedzą nisko.” (Koh 10,5-6)

    Polubienie

  2. „sądu, w którym Pan orzekał, w którym miał Pan koleżanki i kolegów, gdzie cieszył się Pan opinią dobrego, sprawnego sędziego (dawne dzieje, ale tak było), gdzie szanowano Pana za dorobek orzeczniczy, powinny Panu dać do myślenia”

    Gdyby to była prawda – to nie po to kumpli się zmienia, aby się poprzednimi przejmować. To tak jak w klasie maturalnej, gdy jedna z puszystych koleżanek schudnie i zaczyna przymilać się do królowej balu maturalnego. Tu musiałby nastąpić jakiś spektakularny dramat, aby doszło do łzawego „byłam głupia, wybacz, tylko ty jesteś moją przyjaciółką”. W przeciwnym razie schudnie kolejna i też „przestanie się szanować”

    Polubienie

  3. A skoro już mowa o przyjaźni… „O mojej przyjaźni…” (jak dodawał klasyk), to mam pewien projekt:

    JAK WYKOŃCZYĆ SĘDZIÓW PRZY POMOCY ICH BYŁYCH MAŁŻONKÓW?

    Daj Zbyszkowi wypowiedzieć Konwencję Stambulską i przytulić Twoją rodzinę 😉

    /Obrazek: Ivan Trojan przytula Jitkę Schneiderovą w Samotnych Davida Ondříčka/

    Polubienie

    1. Moim zdaniem stanowisko (przekaz) sędziów nie może ograniczać się do argumentów odwołujących się do statusu i etosu sędziego oraz pragmatyk zawodowych, gdyż jest niekomunikatywny i ekskluzywny – nie ukazuje problemów sędziów w szerszym kontekście. Trudno więc się z nimi utożsamić. Nie chodzi o podkreślanie znaczenia sędziów dla społeczeństwa, ale ukazanie – zgodnie z prawdą – że sędziowie mają takie same problemy jak inni – bo niczym się nie różnią od innych.
      Nie jest tak, że powiatowy, czy wojewódzki sędzia to ktoś „ważny”, kto desperacko broni „kasty sędziowskiej”, ale zwykły człowiek, który wykonuje swoją niełatwą i niezbędną pracę. Należy udowodnić, że tzw. „kasta” nie istnieje, a są na to liczne dowody, chociażby ci, których nazywa Pan „izbiarzami”. Czy nie na tym właśnie punktuje Zbyszek? „Sędziowie mogą nie być w kaście – przeciwnie – mogą walczyć z kastą” – chciałoby się powiedzieć. A czy walczą? Jeśli liczą się „czyny nie słowa”, w tym te wypowiadane publicznie przez Zbyszka apele lub teksty ustaw, to oczywiście, że walczą. Potwierdza to zarazem, że solidaryzm sędziów nie istnieje. A skoro nie istnieje, to jaka „kasta sędziów”?

      Zatem to nie Zbyszek rozwalił „kastę”, ale Zbyszek udowodnił, że ona nie istniała. Skądś te ręce do pracy wziął. A po co wziął? Aby walczyć z „kastą sędziowską”. Tylko na czym ma niby polegać ta „kastowość”, skoro ostatecznie każdy sobie rzepkę skrobie, a wszelkie „układziki” czy „sitewki” (czyli! „czarne owce”!) nie występują w tej grupie zawodowej w większym nasileniu niż w innych grupach zawodowych. „Bo jak nie posmarujesz, to nie pojedziesz, a na układy nie ma rady” i nie wymyślono tego (i innych takich powiedzeń) z myślą o grupie zawodowej sędziów.

      Nie ma sensu podkreślać solidaryzmu, jego braku, czy rozczarowania kolegów i koleżanek. Dla sędziów będzie to wprawdzie przejaw etosu zawodu, ale dla osób trzecich raczej potwierdzi coś wręcz przeciwnego. Należy raczej postawić pytanie „Zbyszku, po co to robisz, w imię czego?”, a potem oczekiwać od niego konsekwencji.

      Polubienie

      1. W zasadzie zgadza się. Iusttia od dawna podkreśla znaczenie niezależnych sądów dla każdego obywatela. Blog swój piszę ze świadomosc

        Polubienie

    2. Rzecz w tym, że jak ktoś sam jest z patologicznej, a przynajmniej dysfunkcyjnej rodziny, to nawet nie dostrzega, gdy rozsiewa socjopatię i krzywdzi ludzi. Bo ma zaburzoną empatię, a ze znieczulicy uczynił styl życia – ba, miarę swojej wartości (w ramach tzw. „kultu krzepy”).

      Polubienie

      1. Bo jak się jest z rodziny, w której imponuje np. „mocna głowa” („wypił litra i stoi, taki to mój podopieczny”), albo to, że się komuś naubliżało, wstydzi się chodzić do psychologa czy psychiatry, płacz postrzega się jako słabość i wykroczenie obyczajowe i w ogóle nie jest się odpornym na krytykę itp. – to się siedzi cicho, nie „uzewnętrznia” się z tym, a w przeciwnym razie na pewno nie liczy na unijne dofinansowanie dla czegokolwiek, np. Kwartalników Ministerialnych. Miłośnicy wiedzy się znaleźli. Przebierańcy tańczą Tango Mrożka, ot co. Ludzie „mali, zawistni i podli” mówią o aksjologii, „rewolucji moralnej” i kapitale społecznym – po prostu cyrk.

        Polubienie

      2. Przy takim „stylu życia” rzeczywiście Konwencja Stambulska jest na nic (tylko po co zarazem zapewniać, że jej standardy są ważne?), bo zamęczany psychicznie członek rodziny najpewniej ma „za swoje” (słaby był, albo trzeba było się – po chrześcijańsku – wypiąć na rodzinę lub „mężnie” „nosić swój krzyż”). Ktoś kiedyś próbował komuś „zamknąć usta” – „skoro tak długo cię męczyli i nie sprzeciwiałeś się, to czemu teraz protestujesz” Mało takich „cierpliwych protestujących” korzysta z usług prawników?

        Bo ten „styl życia” od lat się tępi, jak zarazę. I my – prawnicy – mamy tu bardzo wiele do zrobienia (i zarobienia). Bo bycie DDD czy DDA to żaden powód do dumy („miałem pod górkę”), ale okazja do tego, by wyciągnięta ręka napotkała drugą rękę. Bo miłość – a nie krzepa – jest najważniejsza. W końcu „prawdą i miłością”, co nie?

        Polubienie

      3. Podsumowując ten wątek – kobiety są mądrzejsze, tyle że wieczni chłopcy całe życie narzucają im „kult krzepy” (którego nikt normalny po prostu nie jest w stanie „kupić”) i w konsekwencji niechęć do Konwencji Stambulskiej. Dlatego Ministrem Sprawiedliwości w Polsce powinna być kobieta, a nie rozmodlony za polskie rodziny przeciwnik łez („to oburzające!”). A ten cały Zbigniew – samotny instalator bez wyczucia… Na szkolenie!

        Polubienie

      4. Bo gdzie się Zbyszek przyuczył do łez, empatii, wsparcia, troski i Konwencji Stambulskiej? Nie za bardzo widać gdzie. To co się jak samotny instalator bez wyczucia wypowiada o współczuciu! Wiesz, co to współczucie? Uczuciowa solidarność z osobą cierpiącą!

        Kim byłby Niedzielak, Walendzik i Schab bez Zbyszka? A kim byłby Zbyszek bez empatii okazywanej mu przez innych? Za mało męski temat? To w … z taką męskością (bo to zahukanie a nie męskość).

        Polubienie

      5. A wpieranie społeczeństwu „kasty sędziowskiej” albo tego, że współczucie to kwestia aksjologii, a nie naturalny odruch, to zwykła przemoc! Przemoc zaburzonych emocjonalnie, zahukanych (przez matki typu Aniela Dulska lub ojców tyranów – przeciwieństwa Felicjana) samotnych (bo jednak całe życie szukają tego jednego, prawdziwego przyjaciela – zapewniam) instalatorów bez wyczucia. Bez tego wyczucia, które jest konieczne, aby odróżnić etos zawodu sędziowskiego od „kasty sędziowskiej”. Bo etos jest jak mgła, eter, powietrze – tego cepem czy skrzynką z narzędziami nie ogarniesz. Tu potrzeba wyczucia. W przeciwnym razie pozostaje makdonald – i uzasadnienia formularzowe (i tyle wam z sędziowskiej inteligencji i wykształcenia – „proszę zmieścić się w ramce”). A potem pewnie polexit i fermy ludzkie Made in Hong Kong – bo gdzie się Zbyszek uczył wyczucia? Tyle, że Zbyszka już wtedy dawno nie będzie, a po Zbyszku choćby potop. Za daleko? To wróćmy do „kasty sędziowskiej” i konwencji stambulskiej, zanim „kastę sędziowską” dosięgnie brak konwencji stambulskiej.

        Polubienie

      6. A że opisany wyżej brak wyczucia, który nie pozwala odróżnić etosu zawodu sędziowskiego od „kasty sędziowskiej” jest dokładnie tym samym brakiem wyczucia, który pozwala uwzględniać „oświadczenia Felicjana”, to zapewniam, że to przypadek, spontaniczność – a raczej zborność diagnozy. Chociaż – dziedziczni – poszukiwacze drugiego dna (jak z takim budować relację? on zawsze wie lepiej) będą wiedzieć lepiej

        Polubienie

      7. A współczucie (jeśli nie ma ograniczać się do najbardziej jaskrawych przypadków), jak i wyczucie (j.w.) wymaga zrozumienia (czyli de facto miłości bliźniego). A gdzie się Zbyszek nauczył rozumieć etos zawodu sędziowskiego? Na aplikacji w prokuraturze? To czemu się wypowiada? Bo jak typowy instalator zna się na wszystkim. A zna się? Zatem więcej szkoleń – w tym z etosu poszczególnych zawodów prawniczych. Bo zapewniam Szanownego Towarzystwa, że „zgodnie z dominującym stanowiskiem praktyki” przedstawiciele poszczególnych zawodów prawniczych co do zasady prezentują całkowity brak zrozumienia istoty pozostałych zawodów. Tym samym – ponownie – więcej szkoleń!

        A współczucie to nic strasznego. Nie trzeba do niego podchodzić selektywnie zgodnie z tą czy inną aksjologią. Zresztą… Które z Państwa podpisze się pod zdaniem „Uważam, że współczuciem dla drugiego człowieka należy gospodarować oszczędnie” i da to zdanie z podpisem rozpowszechnić w internecie? Ze zdjęciem?

        A czy gdyby dookoła było więcej współczucia, znalazło by się miejsce dla „kasty sędziowskiej” rzucanej temu czy innemu sędziemu i jego rodzinom prosto w oczy?

        „Uważam, że nazwać człowieka ‚kastą sędziowską’ to całkiem neutralne” – pracownicy TVP już się podpisali (nie tylko oni)

        „Mowa nienawiści jest cool” – …podpis, …zdjęcie, …zgoda na przetwarzania danych i rozpowszechnianie

        Polubienie

      8. „Po co mi współczucie?” …podpis …data …zdjęcie …zgoda na rozpowszechnianie

        Polubienie

  4. Swoistym potwierdzeniem myśli z poprzednich wiadomości może być przykład pewnego małżeństwa. Przez 35 lat dochodziło pomiędzy nimi do regularnych awantur (zatem zupełnie inaczej niż w pozostałych polskich małżeństwach, w tym sędziów). Załóżmy, że mąż był na dodatek przełożonym żony. To nie tak, że ów mąż był święty wobec żony, ale samo nie bycie świętym nie wystarcza do tego, aby nie być – dajmy na to – Felicjanem Dulskim, zdominowanym przez żonę Anielę Dulską. Wyobraźmy sobie, że podczas awantur – w ciągu 35 lat – Aniela potrafiła wymuszać na Felicjanie pisemne oświadczenia, które mu dyktowała – niczym rzymski senator swojemu skrybie. Felicjanowi nie przychodziło łatwo wypisywanie tych oświadczeń, ale pod wpływem nacisków Anieli pisał np. że sam jest potworem, zresztą po matce potworzycy, innym razem, że dnia tego i tego zrobił to i to – co zdaniem Hesi i Meli, nierzadkich świadków tego dyktanda było oczywistą nieprawdą – w końcu widziały od rana, że Felicjan cały dzień chodził na Kopiec Kościuszki, potem popsztykał się z Anielą, awantura miała taki a taki przebieg i na pewno nie odpowiadała temu, co było w dyktandzie (załóżmy do tego, że Felicjan, Aniela, Hesia i Mela nie mają dużego mieszkania – wszyscy żyją dla ułatwienia w jednym sporym pokoju, bez przegród).
    Dlaczego zatem Felicjan to wypisywał i podpisywał? Dla świętego spokoju? Owszem, w końcu Aniela zapowiadała, że jeśli tego nie napisze, to będzie wszystkim rozpowiadać to a tamto, a nawet do pracy nie pójdzie, za co ostatecznie mógłby ponieść odpowiedzialność Felicjan.
    Jednak „święty spokój” nie jest tu wystarczającym argumentem, przede wszystkim Felicjan wierzył, że Aniela nie zniży się do tak niskiego poziomu, by te oświadczenia pokazywać komukolwiek. A gdyby nawet się nimi posłużyła – to za Chiny Ludowe nie sądził, że któraś z liczących się dla Felicjana i Anieli osób potraktuje je poważnie. Kto normalny świadomie rozrabia, a następnie rezygnuje z „to nie moja ręka” i podpisuje takie rzeczy nie pod przymusem? A skoro takie oświadczenie musiało zostać wyrażone pod przymusem – to o czym tu mówić?

    Jak to się ma do poprzednich wpisów? Otóż odnoszę wrażenie, że np. Pan Sędzia cały czas nie wierzy, że druga strona może zniżyć się do pewnego poziomu, na którym żadne argumenty nie mają znaczenia, na którym świadomie odrzuca się elementarną aksjologię, na którym oczywistemu k…u towarzyszy uśmiech i „a ja uważam inaczej i co mi zrobisz?” Pan sędzia liczy na sumienie i wstyd. A jeśli ktoś uważa, że czyjeś sumienie i wstyd to słabość tego kogoś, okazja by tego kogoś wykorzystać? Mało tego – wie, że jak coś przeskrobie, to spotka się z taką właśnie – bezpieczną – reakcją. „Gadaj se zdrów, ale ja nie mam czasu i ochoty tego słuchać”.

    Czy na pewno Pan sędzia może liczyć na ten poziom, do którego wyraźnie się odwołuje? A jeśli Panu, kolegom i koleżankom dotąd się to wyłącznie wydawało? Jest pewność, że nie?

    Może Felicjan też prychał, gdy ktoś wcześniej zwracał mu na to uwagę. Ale ostatecznie nie tylko Aniela wykorzystała te oświadczenia przeciwko Felicjanowi, ale na dodatek spotkały się one z zainteresowaniem (można byłoby napisać „poważnym”, gdyby chodziło o „poważne podejście do czegokolwiek”). Taka oto bajka z morałem.

    Polubienie

  5. Krótko mówiąc „kasta sędziowska” to „walenie poniżej pasa”, a Pan sędzia jakby nie chciał wierzyć, że „oni” mogą „walić poniżej pasa”.

    Polubienie

      1. Niech stosują się do Złotej Zasady z Kazania na górze. Tylko tyle mam do powiedzenia. Bo to jest norma podstawowa – wspólna wszystkim cywilizowanym społeczeństwom.

        Polubienie

  6. Mogą. I nawet płakać się chce, że mogą. Ale jak pisał wykształciuch Wergiliusz „łzy marne płyną, ale duch pozostaje niezwruszony” – jakoś tak to mniej więcej ujął. I pozostaje walczyć – właśnie o te łzy, by płynęły.

    Polubienie

    1. Ten poziom to – jak to ktoś kiedyś powiedział – „zero honoru, zero klasy, zasad brak” – aby uzmysłowić o czy mówimy. Zresztą od dawna wiem, że tu chwilami po prostu brakuje słów. Można się zapluć, a człowiek nie wyrazi tego dostatecznie obelżywie. Później odkryłem, że jednak jest takie słowo: zło. „Reszta jest milczeniem” po prostu.

      Polubienie

  7. A co do wcześniejszej uwagi o „czarnych owcach”, to oczywiście jest to skrót myślowy, typowo polski związek frazeologiczny. Bo jak tłumaczy np. etyka chrześcijańska – nie oceniamy ludzi tylko postawy, zachowania… Nie jest to łatwe, czasem bardzo trudne. Ale każde z nas jest „czarną owcą” i każde z nas w to regularnie nie wierzy (kurka wodna)

    Polubienie

  8. Każda reforma przeciwko „kaście” to jakiś projekt ustawy, uzasadnienie i ratio legis. Zbyszek (ministerialny odpowiednik PADa – iPada? czy to reklama? Zbyszek to „swój chłop”, który rozwala np. „kastę sądową”) zapytany „w imię czego robisz te reformy” odpowie „poczytajcie sobie uzasadniania projektów”. Nie chce mi się tego czytać Zbyszku, zastanawia mnie jednak jaki stan faktyczny uzasadnił zdaniem Twoim zdaniem wyznaczenie tych celów. Czy ten stan faktyczny jest realny? A jeśli tak to, to jak to zweryfikowano – zwłaszcza, że dotychczasowe mechanizmy były złe. Bo rozumiem, że wcześniejsze rozwiązania nie działały i dlatego trzeba było wprowadzić nowe – „brand new” „plazmowe tv”. A z drugiej strony – banalne (głupie?) pytanie – ale czemu Zbyszku to jest takie ważne? Co osiągniemy, my Polacy, jak Twój nowy sen się ziści? I co dalej? „Jak będzie problem, to będziemy się martwić”? Ale to przecież istota lekkomyślności (levitas). Więc jak, są odpowiedzi na te pytania? Czy głupie są i w … nosie z nimi? Bo mi się nie chce tego czytać – poważnie.

    Polubienie

  9. Bo czy ludzie tak mówili? Ale mówią też np. że „nie ma sprawiedliwości na tym świecie” a tu PiS (to jak Wy tę nazwę wybraliście wbrew wyroczni opinii publicznej?). A Zbyszek właśnie dowiódł, że nie tylko nie było „kasty sędziowskiej” (co potwierdzają wpisy tutejszego Pana sędziego), ale i „zdrady okrągłostołowej” – bo od lat podejrzani są wszyscy na stołkach.

    A może – drugi scenariusz – może ten „stan faktyczny” to samospełniająca się przepowiednia? Bo skoro kamieniem mają rzucać ci, którzy są bez winy, to jak się rzuci kamieniem, zawsze ktoś winny dostanie?

    Jak rozpoznano istnienie „kasty sędziowskiej” – mówiąc krótko?

    Ale to pewnie głupie. Po co pytać – skoro mówią, to tak jest i tyle. „Łykamy jak pelikany” i tyle. „Kasta sędziowska” istnieje, bo „Słowacki wielkim poetą był”. Podobnie „zdrada okrągłostołowa” przecież były całe rzesze „prawilnych” Polaków do zastąpienia na stołkach nomenklatury PRL, tyle że od 30 lat wszyscy na stołkach są przez PiS oskarżani i – jak się da – rozliczani.

    No dobrze, dobrze, już milczę. Głupoty gadam, starość nie radość. „A jednak się kręci”

    Polubienie

  10. Ale żeby nie było – dopuśćmy do głosu adwokata diabła – można twierdzić, że ludzie boją się pisać o „kaście sędziowskiej” (wyjątkowo o tym). Jak jednak Zbyszek wychwycił tę skrzętnie skrywaną „prawdę”? Bo nie rozumiem? Dlatego się pytam, mogę źle rozumieć, nie mam monopolu na wiedzę, do tego głupoty – zdaniem pewnie wielu – piszę. Ale właśnie dlatego się pytam, skąd ta „kasta sędziowska” u technokraty Morawieckiego? Jak na nią wpadł? A jeśli to „głos ludu” mu to przekazał, to dlaczego w innych kwestiach ten sam głos… Nie interesuje go.

    Polubienie

  11. Skąd w ogóle wniosek, że sądownictwo wymaga, że tak powiem „reformy podmiotowej” (zatem „oczyszczenia”), a nie „funkcjonalnej” (reorganizacji np.)? Nie wiem, ja się nie znam, ale szumu tyle dookoła, zanim poznam szczegóły, chciałbym się dowiedzieć – ale o co chodzi? ale że jak?

    Polubienie

  12. Czemu np. Rzecznik Dyscyplinarny? Albo ta – Izba Dyscyplinarna? Skąd było wiadomo, że akurat z dyscypliną jest szczególnie źle i ze od dyscypliny trzeba zacząć? A nie np. z reorganizacją? Rzecznik Reorganizacyjny? Izba Reorganizacji przy Ministerstwie Informatyzacji. Też ładnie.

    W każdym razie uważam od niedawna, że jak Polak walczy z Polakiem, choćby nawet w ekstremalnych warunkach, to to nie jest żadne bohaterstwo, tylko bolesna pomyłka.

    Polubienie

  13. Taki Hołdys i Molier – piosenka taka. No ok, a słuchaj sobie Zbyszek na zdrowie co Ci „tyle powiedzieli mi ludzie”. Powiem więcej – w jakimś stopniu trzeba to uwzględniać – tzn. np. nie prześmiewać, szanować, że każdy ma prawo do swojego poglądu, tak jak Zbyszek ma prawo tego słuchać. Ale dlaczego zaraz z tego prawo robić, co ludzie gadają? I do tego traktować to selektywnie. A jak w 2007 ludzie dali Wam czerwoną kartkę, to się rozwiązaliście i wzięliście za inną robotę? Nie. Ja po prostu tego nie rozumiem – jak to ustaliliście – tę „kastę sędziowską”. Jeśli traktować to inaczej niż PR manipulację i żerowanie na ludzkich słabościach i – chyba przede wszystkim – desperacji (rozpaczy). Ale umówmy się, że prawo to trudne zajęcie. To, że np. większości Polaków wydaje się, że obowiązek alimentacyjny ustaje w 26 roku życia – nie zmienia k.r.o. Takich mitów jest dużo więcej i każdy prawnik to wie. Oczywiście, że wiele osób przez to cierpi – konfrontując własne wyobrażenie z rzeczywistością prawną. Po to wprowadzono np. nieodpłatną pomoc prawną – aby temu cierpieniu (rozpaczy, desperacji) zapobiegać, a nie prawo do niej dostosowywać. Może się mylę, ale w takim razie proszę mi wyjaśnić – skąd wniosek o „kaście sędziowskiej”, tj. szczególnych problemach podmiotowych (osobowych, moralnych, dyscyplinarnych) po stronie polskich sędziów. Przecież ostatecznie chodzi o to, aby uszanować ludzi. Ale jak nie, to nie – ja tam mogę pozostać głupi, bo jak stanowią Dzieje apostolskie – Bóg wybrał to co głupie.

    Polubienie

  14. Bo łatwo powiedzieć – politycy PiS oszukują cały naród (zwłaszcza przy wyskokach J. Kurskiego, który to wprost potwierdza). Ale przecież to by była zbrodnia, więc pochopne wnioski w tym przedmiocie i aprioryczne przyjmowanie takich domniemań jest aspołeczne. Bo to przecież jak np. sparaliżowanie całego kraju wobec np. zapowiedzi końca świata, w które uwierzyła jakaś część społeczeństwa, albo innej fobii społecznej (np. sławna przed laty czarna wołga). „Weapon of mass destruction” w Iraku to przy tym pikuś, bo ostatecznie i tak Condoleezza Rice mogła powiedzieć, że dziwi ją, że ktokolwiek może mieć wątpliwości co do zasadności usunięcia dyktatora Saddama Husajna – i w sumie trudno było z tym polemizować. Co innego jednak „sędziowska kasta”. Ta przypomina raczej roztrąbiony przez PiS 15 lat temu „UKŁAD” („układ trzymający władzę”) z A. Michnikiem na czele. Tyle, że z Komisji Rywinowskiej nic nie wyniknęło (poza skazaniem L. Rywina) i wiele osób to do dzisiaj frustruje – zwłaszcza tych, którym zdarza się rzucić hasełkiem „sędziowska kasta” albo „gdzie te rozliczenia?”. Gdzie ten Układ? A gdzie „sędziowska kasta”? To nie ma nic wspólnego z szacunkiem do ludzi – tak samo jak kurskie „ciemny naród wszystko kupi”. Nic nie wiecie o tym narodzie szanowni państwo – jego rozwój potraficie tylko hamować – „grupo hamulcowych”, „grupo trzymająca hamulec”

    Polubienie

  15. Dobrze, że stanu wojennego nie wprowadzono wobec aktywności na terenie kraju „kasty sędziowskiej”, która powinna przenieść się na Madagaskar. Po prostu nie rozumiem, ale ja nie oglądam tv i mainstreamowych mediów (zależnych i niezależnych), a tu się znalazłem przypadkiem, więc może w tym rzecz. Dla mnie to wszyscy macie halucynacje i już chyba nie chce mi się z wami gadać. Z jednymi za psychozę społeczną, z drugimi za przyzwolenie na to. Ok, rozumiem, w 2015 wszyscy (choć to było bez sensu po 2007) czekali na „łomotanie w drzwi kolbami nad ranem”, a przynajmniej kamerami. I powtórkę z domu Blidów. Pewnie wszyscy przyjęli atak na sędziów za naturalny i cieszyli się (a może jednak żałowali?), że przeszukują mieszkanie tylko jakiejś niewydarzonej artystki, a nie np. M. Gersdorf. Zwłaszcza po uzurpacji B. Kępy (Kempy? – co mnie to zresztą obchodzi). Sfizohremja.

    Polubienie

  16. A „kasta sędziowska” zapewne woli się upierać, że jest „kastą sędziowską” niż się przyznać do bolesnej pomyłki. „…kamieni kupa”

    Polubienie

    1. Sztuczne ustawodawstwo i sztuczne instytucje – w duchu makdonaldyzacji, aby udowodnić, że tym razem 7 grzechów głównych dotyczy tylko „kasty sędziowskiej”

      Polubienie

  17. Zdemolowano Państwo w imię miejskiej legendy. A reszta stała, patrzyła i czekała na powtórkę z domu Blidów. Z mediów publicznych wylewa się masowo obrzydliwość i socjopatia – i to też nikogo nie dziwi. Gratuluję i Wesołych Świąt

    Polubienie

  18. Do tego „kastę siędziowską” wiąże się bezpośrednio z PRL (np. http://wdolnymslasku.com/2011/08/03/cejrowski-wszyscy-won-cala-kasta-sedziowska-z-czasow-prl-powinna-dzis-odejsc/ z 2011 r.). Obecnie w internecie „kasta sędziowska” w zasadzie = PRL (np. https://www.wykop.pl/link/3558255/tylko-u-nas-tak-zeruje-sedziowska-kasta-fikcyjne-zlecenia-warte/). Tak jak salon, resortowe dzieci, III RP, zdrada okrągłostołowa. Tyle, że tzw. prości ludzie mówią wprost, że na PiS głosowali wobec obietnic wkładanych frankowiczom, a ostatnio dla 13 emerytur. A o rozliczeniach to mają utrwalony pogląd – że nie ma na co liczyć (można sobie utrwaloną „retoryką” pokrzyczeniem czasem w domu na telewizor). Więc jaki sens tych „rozliczeń”, przyklejania „łatek i gęb”, skoro z punktu widzenia interesanta w sądzie i tak nic się nie zmieni. A i wielkiej zmiany „liści na komuniści” w telewizji też się nie doczekamy? Po co to? I skąd to się wzięło?

    Polubienie

  19. I znowu w polskim życiu publicznym regularnie momentami wszyscy są „czyściutcy”, a nauczanie o 7 grzechach głównych wcale nie jest uniwersalne, lecz od czasów Ojców Kościoła wymierzone właśnie w… Aktualnie w „kastę sędziowską”. „Polskie piekiełko”, „Boże Igrzysko”, „jeden wielki cyrk”… Aż ręce opadają. Po prostu „zło”

    Polubienie

  20. Hipotetyczne przesłuchanie, które może mieć miejsce w przyszłości w jakiejś sprawie o przemoc domową w domu sędziów:

    – Co świadek wie o sprawie?

    – Generalnie tyle, co powiedziałem podczas poprzednich przesłuchań. Obecnie mogę dodać, że w świetle wypowiedzi mediów publicznych i ministra Zbigniewa Ziobro jest to sprawa „kasty sędziowskiej”, która według stanowiska Prokuratury Krajowej nie ma nic wspólnego z przemocą domową, a zdaniem Iustitii to sprawa polityczna.

    – Dziękuję świadkowi, poprawna odpowiedź, wygrywa Pan zegarek.

    – Proszę bardzo. Polecam się na przyszłość.

    Polubienie

    1. I może lepiej ślubu nie brać, dzieci nie mieć, żyć jako singiel w poliamorycznym związku – wtedy uniknie się spraw „o własny życiorys”

      Polubienie

    2. Czy brutalizacja życia publicznego jest zagrożeniem dla demokracji? Czy tylko jest nim „kasta sędziowska” albo ataki na „kastę sędziowską”?

      Polubienie

    3. Bo prowadzenie w opisanych warunkach spraw o przemoc domową, mających opisane znaczenie dla osób w nie zaangażowanych, to właśnie brutalizm

      Polubienie

    4. Mając na uwadze i to, że vox populi niesie, że „jaka matka, taka córka”, „niedaleko pada jabłko od jabłoni”, a „kto z kim przystaje, takim się staje”, „czym Skorupko za młodu nasiąknie…”

      Polubienie

    5. Czyli, że co? Wszyscy w sprawie to zbrodniarze?? Bezczelność! Właśnie to jest zbrodnia! Z nikim się nie liczy ten świadek! Skazać, wywieźć, wsadzić i zamknąć usta, a potem zapomnieć! Bezczelność. To oburzające! Kto to widział! Cała czapka mi gore, a droga była i przywiązany do niej jestem

      Polubienie

  21. „Niech się świadek zapisze do PiS i za 10 lat ich rozliczy”.

    Yes, yes, yes.

    „Ale z takich rodzin nie przyjmujemy. He, he, he”

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do "Kasta sędziowska" - Stop! Anuluj pisanie odpowiedzi