O sytuacji Aleksieja Nawalnego i represjach jakie go dotykają nie można pisać w satyrycznym tonie. W całym spektrum bezprawnych działań organów ścigania państwa, w którym wola jednego człowieka jest prawem, uwagę wielu osób przykuł jeden wątek tej ponurej historii.
Jelena Morozowa, bliżej nieznana sędzia z miasta Chimki pod Moskwą, wykazała się wieloma pozytywnymi cechami, jakich dziś rządzący (w Rosji i nie tylko) oczekują od sędziów.
Jeśli ktoś myśli, że w Rosji Konstytucja podporządkowuje sędziów policji czy służbom specjalnym, to jest w błędzie.
W Rosji:
- wymiar sprawiedliwości sprawuje wyłącznie sąd (art. 118 ust. 1)
- sędziowie są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji Federacji Rosyjskiej oraz ustawie federalnej (art. 120 ust. 1 )
- sąd, stwierdziwszy w toku rozpoznawania sprawy niezgodność z ustawą aktu wydanego przez organ państwowy lub inny organ, orzeka zgodnie z ustawą (art. 120 ust. 2)
- sędziowie są nieusuwalni (art. 121 ust 1)
- sędziowie są nietykalni (art. 122 ust. 1)
- postępowanie sądowe realizuje się na zasadzie kontradyktoryjności i równouprawnienia stron (art. 123 ust. 3)
Nie sposób uznać, że w/w zapisy rosyjskiej konstytucji odbiegają od standardów krajów UE. Rzecz jednak w tym, że system sądowniczy w Rosji działa sprawnie niejako obok tych słusznych zapisów ustawy zasadniczej.
Pewnie nie dowiemy się, jak sędzia Jelena Morozowa pogodziła zasadę niezawisłego orzekania i rzetelnego, uczciwego procesu, z przyjazdem do komisariatu policji i odbyciem zainscenizowanej na prędce rozprawy w sali pamięci podmoskiewskich stróżów prawa. Zrobiła to. Okazała się giętka, elastyczna, rozsądna i taka z dobrym zmysłem meteo – czyli okazała się osobą, która wie, skąd wiatr wieje. W Rosji wieje póki co z jednej strony, od strony autorytarnej władzy, oczekującej od sędziów wsłuchiwania się w oczekiwania (zwłaszcza te niewypowiedziane) polityków i niezawracania sobie głowy zapisami o niezawisłości.
Piszę o tym wszystkim, bo jakoś nieodparcie sędzia Jelena Morozowa z podmoskiewskich Chimek bardzo kojarzy mi się z nowoczesnym modelem urzędu sędziego. Modelem, do którego krok po kroku Zbigniew – Zawsze Mam Rację – Ziobro i Bogdan – Wiem Lepiej Niż Sądy – Święczkowski, zbliżają nas każdego dnia.
Niezawisłość sędziego, niezależność sądu, uczciwy proces – to wszystko jest ważne, nie podważamy tego, ale te słuszne zasady należy realizować w taki sposób, aby:
- nie kolidowały z naczelną rolą prokuratora w procesie karnym
- nie prowadziły do odrzucania wniosków prokuratora o zastosowania aresztu
- nie dochodziło do uniewinnień w sprawach, gdzie pan Zbigniew i pan Bogdan mogą się bardzo pogniewać, gdy takie niesłuszne orzeczenia zapadną
- sąd nie uchylał postanowień prokuratora o umorzeniu śledztwa, a już szczególnie, aby nie ważył się wskazywać błędów i zaniechań w pracy tych, co wiedzą lepiej niż sądy kto jest winny, a kto nie.
Czekamy zatem, który lub która spośród polskich sędziów okaże się taką nadwiślańską odmianą Jeleny Morozowej i skorzysta z życzliwego transportu policji/CBA/ABW do miejsca, gdzie sądzić będzie można w warunkach większego spokoju i wygody niż w sądzie (komenda policji, delegatura CBA czy ABW). Obserwując od kilku już lat kariery tych, którym Zbigniew Ziobro i jego wykładnia prawa zastąpiły Konstytucję nie wątpię, że znajdą się odważni, by te słuszne rosyjskie wzorce twórczo rozwinąć w Polsce.
Za odważnego Aleksieja Nawalnego trzeba trzymać kciuki, by wytrwał w dobrym zdrowiu w miejscu, w którym nikt z nas nie chciałby się znaleźć i cieszyć się, że to co w Rosji jest ponurą normą, u nas pozostanie, wspominaną w podręcznikach historii, przejściową dewiacją w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości dużego kraju Unii Europejskiej.
Niezależne sądy i niezawiśli sędziowie są niezbędni wszystkim obywatelom, a już niedługo szczególnie będą potrzebni dla dokonania rzetelnej i uczciwej oceny działań tych, którzy dziś myślą, że wola polityczna zastępuje Konstytucję i prawo.
Tak jawnych przypadków może nie być. Ale, tak jak wcześniej mieliśmy jednego „sędziego na telefon” z Gdańska, tak w tej chwili zaryzykuję tezę, że „na telefon” jest większość nowych prezesów sądów.
Sprawa Giertycha została przeniesiona nagle z Wrocławia do Poznania, bo ktoś zorientował się, że dyżur aresztowy ma sędzia, która stara się o awans do SO i została już pozytywnie zaopiniowana przez neoKRS. Renata Żurowska oparła się pokusie, ale czy następni dadzą radę?
Co do standardów europejskich. Cóż, Białoruś ma 99% skazań, ale kilka lat temu miała zaledwie 96%, podczas, gdy Polska 97,5%. Przypomnę, że przyczynę likwidacji kontradyktoryjności stanowiło, m.in. zmniejszenie wskaźnika skazań do 94%… Brakuje mi dostępu do opracowań na temat podobnych wskaźników w innych państwa UE, ale ze szczątkowych danych wynika, że np. we Francji odsetek nie sięgał 90% (dane sprzed dekady, niestety). Czy mamy na pewno o tyle lepsze organy ścigania?
Nie wspomnę o konieczności zmiany mentalnej w sądach odwoławczych, dla których często akt oskarżenia jest kluczowym dowodem winy, bo przecież inaczej prokurator umorzyłby postępowanie. Co z tego wynika? Ano m.in. to, że świadkowie oskarżenia mylą się ze względu na „upływ czasu od sądzonych zdarzeń”, „zwykłe procesy pamięciowe”, a nawet „zdenerwowanie faktem bycia przesłuchiwanym przed sądem”, natomiast oskarżeni niemal jak jeden mąż „manipulują faktami”, „zasłaniają się niepamięcią”, czy po prostu „zmierzają do uniknięcia odpowiedzialności.”
PolubieniePolubione przez 1 osoba