Skróciarze i ich obrońcy

Sędziowie to ludzie inteligentni, umiejący dobierać zróżnicowaną argumentację dla uzasadnienia swojego stanowiska, w większości sprawni w dyskusjach i polemikach. Czyż może zatem dziwić, że ci którzy skorzystali z bezprawia i uzyskali swoje nominacje na skutek uchwał neokrs wzbijają się na wyżyny swoich możliwości intelektualnych dla usprawiedliwienia swoich błędnych wyborów?

Co zatem najczęściej słyszymy?

  1. Mam staż, doświadczenie, należy mi się awans.
  2. Tak długo czekałam/em, nie mogę dłużej.
  3. Nie zajmuję się polityką, za kształt krs odpowiada ustawodawca.
  4. Konflikty nie są nam potrzebne, a sędziowie powinni przede wszystkim orzekać.
  5. Iustitia to radykałowie, a ja zajmuję się pracą w referacie.
  6. Chcę się sprawdzić w sądzie wyższego rzędu.

To próbka tych oficjalnych usprawiedliwień. Co naprawdę myślą ci którzy poparli swoimi podpisami sędziowskich członków Klubu Dyskusyjnego im. Zbigniewa Ziobry (i zupełnie przypadkowo uzyskali nominacje do SO czy SA) możemy się jedynie domyślać.

Niektórzy z sędziów skróciarzy (mamy juz izbiarzy – czyli osoby podające się za sędziów SN i pobierające za swoje występy po 30.000 zł. Skróciarze – sędziowie, którzy w swym parciu na awans poszli na skróty) odczuwają po fakcie swego awansu pewnego rodzaju dyskomfort. Oni chcieliby żeby było dobrze, żeby nie było konfliktów. Są za praworządnością. Ba, niektórzy podpisali apel w sprawie wykonania wyroku TSUE z dnia 15.07.2021 roku. Tylko przestańmy wciąż rozmawiać o Krajowej Radzie Sądownictwa i jej nominacjach. A na razie nic nie można zrobić, bo jest jak jest, większość polityczna w Sejmie, rząd i Prezydent mają swoje poglądy i w tych poglądach nie ma miejsca na taki kształt KRS, w którym 15 sędziowskich członków wybierają sędziowie, a nie politycy.

Co szczególnie przykre, skróciarze mają swoich żarliwych obrońców. Znam takich. Co możemy od nich usłyszeć?

  • jej/jemu się ten awans naprawdę należał, długo na to pracował/a
  • to nasza koleżanka/kolega z jednego roku z aplikacji
  • miał/a pecha, nie zdążył złożyć wniosku przed poprzednią KRS
  • bardzo ją/jego lubimy i szanujemy
  • nie można nikogo wykluczać
  • Iustitia dzieli ludzi i niepotrzebnie ich piętnuje
  • mamy bardzo dużo pracy i potrzebujemy nowych sędziów okręgowych i apelacyjnych

Zarówno argumenty skróciarzy jak i ich obrońców można by wymieniać dalej. Sędziowie jak chcą i się postarają potrafią wzbić się na wyżyny retorycznego kunsztu dla przekonującego uzasadnienia swojego stanowiska.

Obrońcy skróciarzy rzeczywistość w obszarze wymiaru sprawiedliwości i szerzej, w sferze praworządności postrzegają jako szereg autonomicznych zjawisk, pozostających bez związku ze sobą.

A zatem dla obrońców skróciarzy działalność izby dyscyplinarnej budzi zastrzeżenia, ba chcą nawet żeby izba zgodnie z wyrokiem TSUE nie orzekała już dalej. Obrońcy skróciarzy nie są przeciwko rozwiązaniu tego gremium. Nie widzą jednak związku pomiędzy brakiem niezależności członków izby, a trybem ich powołania.

Nie podoba im to co spotkało sędziów Tuleyę czy Juszczyszyna, nawet im współczują. Nie kojarzą jednak w ogóle dlaczego tak się stało. Nie mają pojęcia dlaczego Igor i Paweł stali się wrogami publicznymi obecnego ministra i jego podwładnych.

Wiedzą, że coś na rzeczy było i z wątpliwym trybem powołania obecnej krs i z jej działalnością. Obrońcy nie chcą jednak zastanowić się z czego wynika całkowity brak aktywności neokrs kwestii ataków rządzących polityków na sądy i sędziów. Zdają się wierzyć, że musi być to dzieło przypadku. Może do zapracowanych członków neokrs nie docierają informacje o Tulei, Juszczyszynie, Żurku, Synakiewiczu czy Marcie Pilśnik? Kto wie…

A ja powiem tak skróciarzom i tych co ich bronią. Za sprzeniewierzenie się etosowi sędziowskiemu, za udział w bezprawiu dla własnej korzyści, za przymknięcie oczu na łamanie zasad zapłacą obywatele, zapłacą strony i zapłacą Państwo Polskie wypłacając odszkodowania tym, którzy wykażą przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, że Polska pozbawiła ich prawa do uczciwego procesu przed legalnie powołanym niezależnym sądem z niezawisłym sędzią.

Ale to tylko część tego co Was państwo skróciarze może spotkać. Dziś proces cywilny stał się tak sformalizowany, że niejeden sędzia (nieorzekający na co dzień w sprawach cywilnych) bałby się pójść we własnej sprawie do sądu bez pełnomocnika. Czasem niedopełnienie jednej formalności może skutkować przegraniem procesu. Jak się poczujesz sędzio skróciarzu, gdy przegrana strona wykrzyczy ci w twarz:

Tak spóźniłem się ze złożeniem wniosku, odpowiedzi na pozew czy zażalenia. Ale ty sędzio zrobiłeś coś znacznie gorszego. Wziąłeś udział w nielegalnej procedurze, zignorowałeś orzeczenia sądów polskich i zagranicznych i przyjąłeś awans, którego nie miałeś prawa przyjąć!

Czy to będzie obraza sądu? Chyba nie. Z pewnością będzie, skuteczne niestety, podważenie autorytetu Wymiaru Sprawiedliwości. Bo za autorytetem sądu, za mocą wydawanych przez sędziów orzeczeń stoi przestrzeganie prawa i przywiązanie do takich zasad jak praworządność i niezależność sądów.

Państwo skróciarze, szkodzicie obywatelom, szkodzicie Państwu! A Wy, ich obrońcy, bronicie postaw i wyborów, dla których nie ma i nie może być usprawiedliwienia.

Waszą ceną, od zapłaty której nie uciekniecie, będzie wstyd i konieczność stanięcia do uczciwych konkursów przed legalnie wybraną Krajową Radą Sądownictwa. I coś jeszcze, co ciągnąc się będzie za Wami długo. Ale to naprawdę nie jest i nie będzie wina tych którzy dziś bronią twardo niezależności sądów i niezawisłości sędziów.

Państwo skróciarze, mała porada na koniec. Gdy dobrodziej karier nie-sędziów z izby dyscyplinarnej, członków neokrs i rzeczników dyscyplinarnych straci wreszcie możliwość dalszego niszczenia polskiego Wymiaru Sprawiedliwości, potrzebne będą Wam nowe kwalifikacje, tyle że uzyskane rzetelnie, uczciwie i legalnie. Bo póki, co Wasze kompetencje do orzekania wyglądają mniej więcej tak, jak przygotowanie technika Maliniaka do bycia kierownikiem odcinka na budowie.

47 myśli na temat “Skróciarze i ich obrońcy

  1. Podejrzewam, że połowa sędziów myśli tak, jak Pan – druga połowa pewnie nie. Mnie tylko zastanawia jedno: jak zakleić powiększającą się dziurę kadrową w sądownictwie, skoro obecna KRS jest niezgodna z Konstytucją? Cały czas jest jakiś ruch kadrowy, choćby stąd, że przecież starsi sędziowie przechodzą na emerytury. Skąd wziąć nowych sędziów? Podejrzewam, że dotyczy ten problem głównie SO i SA.

    Polubienie

    1. Wystarczy żeby rząd i parlament przestrzegał Konstytucji. Legalna KRS. To jest warunej sine qua non naprawy bagna w jakie wprowadził nas ZZ i jego wyznawcy

      Polubienie

  2. Wyraźnie pije pan do sposobu funkcjonowania WSW PK. Należy jednak zauważyć, że instytucja ta jest dysfunkcyjna, sparaliżowana przez siły dośrodkowe i odśrodkowe, przejawy gotowości koniecznych zmian są tam tłumione. Prokuratorzy ulegają bardzo niedobrym wpływom – mając na uwadze istotę funkcjonowania prokuratury. W szczególności PK ma świadomość prowadzenia badań naukowych nad wpływami środowisk LGBT na funkcjonowanie prokuratury. Incydentowi Prokuratora Golasa ze Świdnicy można było zapobiec, gdyby w prokuraturze były sprzyjające warunki dla przestrzegania Konstytucji, w tym zagwarantowanej w niej wolności prowadzenia badań naukowych i publikowania ich wyników. Niestety prowadzone nad tym zjawiskiem badania zostały przez PK zblokowane – a wniosków nie wyciągnięto. Skutki są jakie są.

    Polubienie

    1. Wyniki badań nad wyraźnie dostrzegalną tendencją prokuratorów do czynienia ze spraw najbardziej intymnych publicznego spektaklu (zdaniem kulturoznawców taka jest właśnie istota ideologii LGBT) miały zostać opublikowane. Zwieńczeniem badań miał być cykl szkoleń dla pracowników prokuratury na temat istoty prywatności, jej poszanowania, niedopuszczalności narzucania opinii publicznej prywatności swojej lub cudzej przez prokuratorów – zwłaszcza w drastycznych przejawach – nawet jeżeli (jak na tym blogu) jest na to wyraźne przyzwolenie. Prokuratorom należy wyjaśniać na czym polega molestowanie psychiczne i w ogóle przemoc, w tym psychiczna i ekonomiczna. Można zauważyć, że system LEX dostarcza 188 wyników po wpisaniu hasła „przemoc ekonomiczna” – w tym 108 to akty normatywne (również organów jednostek samorządu terytorialnego), a tylko 80 to orzecznictwo i publikacje naukowe. Przewidziany prawem standard nie ma zatem szans na realną ochronę. Prokuratorzy zatem – nie wątpię, że pomimo chęci – nie mają nawet możliwości zapoznania się z rzetelnymi opracowaniami w języku polskim (znajomość języków obcych nie jest przesłanką powołania na stanowisko prokuratora) na temat przemocy. W rzeczywistości dotyczy to też prywatności – której metodyki zawodowe nie omawiają należycie – w kontekście pracy prokuratora. Niestety badania i cały projekt zostały zablokowane, a prowadzący je czuje się zastraszony.

      Polubienie

  3. Ciekawe, tylko że wszystkie te argumenty przeciwko „skróciarzom” da się podnieść przeciwko sędziom delegowanym na dłuższy okres i to jeszcze mocniej, z uzależnieniem od polityka -ministra włącznie. Jednakże nie słyszę, by Iustitia czy autor tak czynili. Gdzie jest larum, że przecież pozbawia się strony prawa do rzetelnego procesu? Czyżby dlatego, że stosuje autor podwójne standardy i co gorsza, sam był delegatem do sądu okręgowego? Czy wówczas autor był wystarczająco niezależny do sprawiedliwego sadzenia? Wszak delegacje mogą trwac latami (najdłuższy znany mi przypadek w SO w Gdańsku to obecnie 7 lat i 4 miesiące). Czy ETPC albo TSUE miały jakiekolwiek zastrzeżenia do delegacji? A może chodzi o to, że po prostu zabraknie miejsc dla „kombatantów” walczących o etos sędziowski zza klawiatury komputera a w przypadku Iustitii także o to, że coraz więcej jej członków jest sfrustrowanych czekaniem i się wyłamuje? Czekam na odpowiedź, bo jak niedawno przeczytałem, „Sędziowie jak chcą i się postarają potrafią wzbić się na wyżyny retorycznego kunsztu dla przekonującego uzasadnienia swojego stanowiska.”.

    Polubienie

    1. Instytucja delegacji oparta na arbitralnej decyzji ministra od dawna budziła kontrowersje. Właśnie w sprawie delegacji pytania do TSUE zadała sędzia Anna Bator-Ciesielska na kanwie odmowy zasiadania w jednym składzie z SSR Michałem Lasotą delegowanym przez ministra sprawiedliwości do orzekania w SO w Warszawie. Jest opinia rzecznika generalnego TSUE w tej sprawie. Delegacja jako możliwość sprawdzenia kwalifikacji sędziego w wyższej instancji nie jest zła ale musi być oparta o precyzyjne kryteria (dokładnie określone w ustawie – np staż, stabilność orzeczniictwa) i nie może być to dowolna decyzja ministra. Odwołanie z delegacji powinno być absolutnym wyjątkiem i musi być tu współdziałanie (zgoda, nie opinia ) np Kolegium właściwego sądu (ale Kolegium złożonego z członków wybranych przez sędziów a nie z prezesów sądów jak dziś) lub KRS (oczywiście tej legalnie powołanej)

      Polubienie

      1. Proszę wybaczyć, ale swoją odpowiedzią czyni Pan logiczne rozumowanie panną lekkich obyczajów, delikatnie mówiąc. Ta wypowiedź, nota bene idealnie wpisująca się w pokrętną narrację Iustitii odnośnie porównania sędziów delegowanych ze „skróciarzami” (jak ich Pan określa), nie odpowiada w żadnym stopniu na podstawowe pytania, które zadałem. Może zatem znacznie Pan od siebie i opisania jakie to istotne i obiektywne powody przemawiały za delegowaniem Pana do okręgu i za tym, że w czasie delegacji orzekał Pan co najmniej tak samo niezależnie jak obecnie „skróciarze”, mimo że nie miał Pan nawet takich jak oni gwarancji? Może bowiem powstać zasadne pytanie, czy sam Pan nie był takim”skróciarzem”, który skorzystał ze znajomości w SO i dzięki tej delegacji, zajął miejsce w okręgu w nieprzejrzystej procedurze przed poprzednią KRS komuś, kto pracował cały czas w rejonie lepiej od Pana ale nie dostał propozycji.

        Polubienie

  4. Proszę wybaczyć, ale nie mam obowiązku znosić komentarzy w takim tonie na moim blogu.

    P.S. Tak informacyjnie podam jedynie, że w dacie gdy zostałem delegowany do SO w moim macierzystym SR poza 1 kolegą niezainteresowanym delegacją i 1 koleżanką która była ale wróciła na własne życzenie nie było sędziego z większym stażem i doświadczeniem.
    Porównuje Pan sprawy nieporównywalne. W sprawie neo krs mamy orzeczenia NSA, TSUE, ETPC i ostatnio SN. Od początku było wiadomo, że tryb powołania 15 sędziów jest sprzeczny z Konstytucją, a od prawie 2 lat wiemy, że pan Nawacki nie miał 25 podpisów poparcia, a tylko 23.
    I jeszcze jedno, choć model delegacji od dawna nie był doskonały nie przypominam sobie przypadków takich jakie w wykonaniu ministra ZZ. Około rok temu w SO w Warszawie, gdy sędzia z długą delegacją i dobrymi ocenami pracy uchylił areszt w sprawie ważnej dla prokuratury z dnia na dzień został odwołany z delegacji.
    Sędzia, która (w późniejszym okresie ) wygrała z ministrem proces o ochronę dóbr osobistych została odwołana z delegacji pod nieprawdziwymi zarzutami….jak się okazało kiedyś w prywatnej sprawie pana ZZ nałożyła na niego karę porządkową . Obecnie mamy nie tylko wadliwość prawną umocowania krs do działania ale codzienną praktykę działania tego ciała potwierdzającą, że jest to organ w pełni dyspozycyjny wobec ministra i większości rządzącej, niezdolny do wypełnienia swojej konstytucyjnej powinności: stania na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów. W ciągu ostatnich 3.5 lat ani razy krs nie wydała uchwały broniącej niezależności sądów i niezawisłości sędziów także wtedy gdy ZZ osobiście atakował sędziów, którzy wydają orzeczenia, które mu nie odpowiadają.

    Polubienie

  5. Skoro nie życzy Pan sobie komentarzy, wprawdzie podobnych językowo do Pana wypowiedzi ale najwyraźniej sprawiających Panu trudność w ich logicznym odpieraniu (bo zapewniam Pana, że to co Pan robi to nie odpowiedzi lecz „atak na chochoła”) to pozostawię Pana blog w spokoju. Zapewne także w przekonaniu o własnej słuszności i prawidłowym awansie. Natomiast biorąc pod uwagę jakość Pana argumentów, podobnie jak
    i Iustitii, nie dziwię się, że nikt nie podał ich dalej, np. na Facebooku. W publicznej dyskusji, gdzie to co sobie Pan życzy nie ma znaczenia, nie będzie bowiem najmniejszych problemów z wykazaniem, że istniejaca od dawna procedura delegacji i wcześniejsza -awansu- są równie kiepskie, co obecna. Co do Pana delegacji z racji najdłuższego stażu, polecam więcej samokrytyki, a zwłaszcza przyjrzenie
    się szczygłowi z bajki Krasickiego „słowik i szczygieł”.

    Polubienie

    1. Możecie się Państwo spierać ile chcecie. Ja tam tych zawiłości nie rozumiem, więc się wypowiadał nie będę w temacie, który jest mi obcy. Jeśli jednak nawet przyjąć, że Rzepliński i reszta współzasiadających z nim TK to jedna wielka sitwa kolesiostwa i niekompetencji (supozycja), to i tak nikt nie przekona mnie, że obywatelka Kempa miała prawo zablokować publikację orzeczenia TK, tudzież, że z takiego zachowania mogło wyniknąć cokolwiek dobrego. A moim zdaniem zarzewiem Państwa konfliktu jest to, co niedawno R. Piotrowski nazwał „zjawiskiem ustrojowym, które można określić jako oswajanie bezprawia”. I tylko to jest warte uwagi.

      Natomiast tzw. układy (mniej delikatnie zwane „kolesiostwem”), one były zawsze, są i najpewniej będą. Rzecz polega na tym, że we względnie normalnych realiach ten, kto ma potrzebę awansów – uwarunkowanych układami/kolesiostwem – zabiega o te układy/kolesiostwo, wypalając w tym celu swoją energię, narażając się na różnorakie frustracje, poświęcając na to swój czas – nierzadko kosztem swojej rodziny – ale jeśli ktoś na to nie ma ochoty, to może normalnie sobie pracować i względnie spokojnie żyć. Ci pierwsi nie są przy tym narażeni na odpowiedzialność karną – bo owe układy nie są uwarunkowane skazywaniem innych w warunkach wypaczenia prawa (zbrodni sądowej). W ostatnich latach – według mojego odczucia – przekroczono pewne granice – moim zdaniem właśnie wskutek „oswojenia bezprawia”, a wręcz „oswojenia zła”. I w tym jest problem – bo można być świnią charakterologiczną, ale niekoniecznie zachowywać się jak zwierzę, zwłaszcza krwiożercze. I weźcie się moi drodzy nad tym zastanówcie. A nie – belka, drzazga, drzazga, belka, bla, bla, bla… Bo on ma stołek, a ja nie, bo ja będę go miał, a on nie (i dlaczego, i dlaczego nie). Nuda.

      Polubienie

      1. Kolesiostwo pewnie było, jest i będzie. Rzecz w tym, że to co było ekscesem kiedyś, dziś jest normą. Mam tę satysfakcję, że sędzia oceniający moją pracę przy ubieganiu się do SO było wówczas zupełnie obcym dla mnie człowiekiem. I że nie znałem nikogo w KRS, a prezesa i wiceprezesa sądu bardzo formalnie jako przełożonych. Można było awansować bez układów.

        Polubienie

      2. Byłem niedawno na Powązkach. Widziałem m.in. grób sędziego Zenona Marmaja. Ale też Holoubka (aż powiedziałem do znajomych „inteligencja xxx”) i Niny Andrycz. W pewnym momencie zauważyłem grób kogoś zmarłego w 1926, było tam napisane, że zginął w obronie konstytucji i prawa, czy jakoś takoś. W 1926 – w obronie konstytucji, prawa, wolności, niepodległości… Hm…
        Nikt dzisiaj nie twierdzi, że zamach majowy sprzeciwia się wynoszeniu Piłsudskiego na pomniki. Czy jednak jego zachowanie było zgodne z konstytucją marcową? Słabo się na tym znam – ale samo słowo „zamach” kojarzy mi się raczej z k.k. niż treścią konstytucji. Czy Piłsudski bronił konstytucji? Powtarzam nie znam się – ale jeśli tak, to po co była ta kwietniowa? Ale – że tak powiem – kij z tym. Faktem jest to, że nie każda nieprawidłowość musi zostać publicznie napiętnowana, odsądzona od czci i wiary i zdeptana, ku przestrodze.
        Wycieczka się udała. Wszyscy byli zadowoleni z pomysłu, który wyniknął z braku mniej odległych miejsc postojowych.

        Polubienie

      3. Inaczej mówiąc – czasem postawić na czele sądu, czy wysłać na delegację kogoś, a nie kogoś innego też może być koniecznością.
        To trochę jak z dziedziczeniem. Dzieciom wydaje się (dość masowo), że im się spadek należy. A figę. Bo liczy się m.in. Konstytucja – i swoboda testowania. Co nie zmienia faktu, że jest i zachowek, więc i pewne względy słuszności uzasadniające wspomniane dziecięce oczekiwania – ale na pewno nie w pełnym wymiarze (w Chinach ponoć o dziedziczeniu ostatecznie rozstrzyga sąd).
        Co to ma do rzeczy?
        You can’t always have what you want. I to wcale nie jest złe (jeśli np. ktoś ceni sobie swoje małżeństwo, rodzicielstwo, telewizor, meble i małego Cayenne’a). Aczkolwiek są pewne granice. Pozostaje wiec umiar. Najtrudniejszy od pradziejów. Ale ciągle jakby tej trudności nie przyswojono… (wiem, aż „cuchnie” marnością)

        Polubienie

      4. A naprawdę ryzykowna teza brzmi: w 2004-2007 PiS zniszczył polskie autorytety – właśnie zafałszowując konieczność poszukiwania umiaru (wszystko ma być czarne-białe, bez odcieni szarości), i nie dam się przekonać, że nie osiągnięto dzięki temu licznych i pokaźnych egoistycznych korzyści. Skutek? Przeciętny polski sędzia – ale nie tylko sędzia i nie tylko prawnik – wstydzi się powiedzieć publicznie o kimś żyjącym np. „ponadprzeciętny umysł, wybitny człowiek, wyrastający ponad innych” (proszę bardzo, spróbuj sam/sama – nie chodzi mi o wypowiedzi w klubie wspólnych przekonań). Za chwilę natomiast czymś równie obrzydliwym, co uznanie kogoś żyjącego za autorytet (duchownych oczywiście tu nie wliczamy, bo duchowieństwu to PiS może na buty narobić, jak podrośnie) będzie publiczne akcentowanie samorządności – a więc i pewnej autonomiczności środowiska sędziowskiego – wynikającej stąd ekskluzywności (to już się stało – w odczuwalny sposób – z innymi samorządami prawniczymi, przemianowanymi – niemalże niepostrzeżenie – na tzw. „korporacje” – aż dziw, że nie „fundacje”, albo „kluby kibica”). Po tamtej epoce, w której Kaczyńscy – co tu się łżeelicić i łgać jak bura suka – w końcu jesteśmy w obrzydliwym klubie kasty – więc nie ma co być tu takim kuźwa delikatnym – wobec wszechobecnej – i bezkarnej – brutalizacji przestrzeni publicznej – wrzucili nasz kraj do wychodka (z premierem Lepperem na czele) – jak wskazałem wstyd jest doceniać cokolwiek i kogokolwiek – wzorem Polaka jest Martyniuk i weź się z tym lumpeninteligencie pogódź. I zobaczycie, że „za chwilę” (już?) w dobrym tonie będzie się na siłę odżegnywać od udziału w jakichkolwiek formach ekskluzywizmu sędziowskiego (atomizacja środowiska?), a w dobrym tonie będzie podkreślać posiadanie kumpli poza zawodem, najlepiej w polityce i trzymanie tam swoich palców. Wam się tylko wydaje, że wszystko was dzieli (divide et impera?), ale za chwilę nie będzie już was (formularzowi biurokraci). Tak to widzę. Obym się mylił.

        Polubienie

      5. A jeżeli któryś z kłócących się sędziów widzi drzazgę w oku innego sędziego, to by nie poprzestać na samej „belce”, niech ci cisi, skromni, ale też wartościowi, wręcz wybitni, jednak ciągle boleśnie „nie na delegacji”, zastanowią się jak to jest możliwe, że generalnie przyjmuje się, że „nikt nie jest święty”, a ten się jednak jakoś w „ziobrowskiej czystości” (lub innej) uchował.
        Inaczej mówiąc – walicie w siebie jak cepem, walcie. Tylko po co teksty o równościach, słusznościach, wartościach… Weźcie się pozabijajcie na ringu (aplikantki w bikini będą na szpilkach tabliczkami w dłoniach rundy odmierzać) i ten kto przetrwa pojedzie na delegację. Więcej konkretów. A jak was na konkrety nie stać – to może warto docenić to co się ma i ujawniać tego co w każdym człowieku złe. Widocznie to nie wasza liga (KSW). Moja na pewno nie – i mnie to nie boli („ale dlaczego to musi być KSW, a nie np. kółko i krzyżyk? bo ja uważam inaczej” – zapyta jeden z drugą – i w tym całe zło – „skróciarstwo”/wynaturzenie). Więcej konkretów poproszę (i mniej znęcania się nad sobą nawzajem).

        Polubienie

      6. I jeszcze coś wam powiem. Że ja to może i bym chciał być sędzią – kiedyś, jak do tego dorosnę. Chwilami jednak myślę, że właśnie to byłoby dla mnie wyzwanie – zawodowe – prawnicze – włożyć w to całą wiedzę i doświadczenie – i orzekać w tych sprawach, w których czułbym się mocny, aby robić dobry wymiar sprawiedliwości. Być w sądzie bardziej gościem – człowiekiem, który pojawił się tam w poważnym wieku, mieć swój gabinecik, swoje akta, szafę (i co tu pierdzielić – stan spoczynku – bo takie są fakty). I myślę czasami ostatnio, że to byłoby dobre. Że być może właśnie o to tutaj chodzi – i to byłoby wręcz dowodem na to, że żyjemy w dobrych czasach… Itd.
        Ale jak to wszystko widzę – w sumie nihil novi (gdzie ta kuźwa reforma – tam gdzie wszędzie – tylko populizm kłamie, że wszędzie jest super, ale o tu… mamy problem, który rozwiążemy i wszędzie będzie jeszcze bardziej super) – to już dobrze wiem z jakim odbiorem – w realiach, w praniu, w codziennej praktyce sądowej – te moje rojenia, mrzonki, „idealistyczne” wygłupy muszą się spotkać – frajer (co najmniej). Ale za 2 dekady sporo się zmieni.

        Polubienie

      7. A jak mam być szczery do bólu, to wam powiem: wy się wyraźnie znacie i się kłócicie – nieważne, że na blogu – kłócicie się o te delegacje jak jakieś przekupy (o, o, czy wolno tak mówić o small businessie? – znowu poprawność polityczna?). To jest niegodne stanowiska sędziego. Taka małostkowość – w tej i innych kwestiach. Bo sędzia ma być bezstronny – bez uprzedzeń – a to wyklucza małostkowość.

        Polubienie

      8. A jeśli to przeczyta jakiś głąb, czy inny gamoń sądowy, to śpieszę wyjaśnić (bo jakoś ciągle czuję, że muszę się tłumaczyć – drukowanymi, łopatologicznie – w tej martyniukowej Polsce – bo lenistwo i sadło siadło na mózgi), mówiąc o bezstronności i braku uprzedzeń, nie mam na myśli („niech płyną dźwięki tej piosenki”) tumiwisizm państwowy i brak poglądów politycznych (zwłaszcza zastrachany permisywizm wobec populistycznych oszołomów), ale o bezstronność i brak uprzedzeń w stosunku do drugiego człowieka – zwłaszcza, gdy rozstrzyga się o jego życiu.

        Polubienie

      9. Z kolei równość – jako istota demokracji (bo trzeba być bardzo głupim by twierdzić, że istotą demokracji są rządy większości – które są [o ile są – pomimo powszechnego prawa wyborczego w ramach danego cenzusu] tylko koniecznym skutkiem demokracji) to nie urawniłowka – „przyjdzie walec i wyrówna” – ale traktowanie podobnie podobnego i odmiennie odmiennego – z uwagi na cechę istotną.

        Polubienie

      10. Rządy większości to są nawet wtedy, gdy w danym sądzie (np. w SO w Obrzydłówku) – w którym wszyscy dawno temu odwrócili się od Boga o 180 stopni – kompania sędziów biesiaduje na serniczku i kawce z okazji imienin wiceprezes – przewodniczącej wydziału pracy i przegłosowują jednego z nich, który ma obiekcje, by skazać „za niewinność” ich dawnego znajomego, który pomimo delegacji – wskutek wyłączeń (ale nie tym razem!) – wpadł w ich łapska, nerwowo rozochocone, czy też nerwowe z rozochocenia tym czy innym „drugim dnem”, właśnie odnalezionym i nadającym ich położeniu szczególnego wywyższającego posmaku… Może nie „lekkiej nutki dekadencji”… Raczej poczucia paternalistycznej odpowiedzialności za los Wszechświata, spoczywającej na tych pięknych dwudziestoletnich barkach…

        Polubienie

      11. Na marginesie warto zauważyć, że za utrzymywaniem w takich krajach jak Polska immunitetów sędziowskich przemawia właśnie ponadprzeciętna liczba wyłączeń sędziów z obawy przed zarzutem braku bezstronności (ze strony różnorodnych pieniaczy i innych cwaniaków, też politycznych). Z kolei „kastowanie” (zbrodnia sądowa) pojawia się wtedy, gdy pomimo podstaw do wyłączenia – oczywistego braku bezstronności – wyłączenie nie następuje. Bo problemem są wypaczenia prawa (zbrodnie sądowe), a nie delegacje.

        Polubienie

      12. A ta czarno-biała optyka to największe kłamstwo, obrzydliwe cwaniactwo zwyrodniałych świętoszków – którego drugą stroną zawsze jest oswajanie zła – bo „ty też tak robisz”, bo „inni też tak robią” – więc niby 2 zła to brak zła. Prawdziwe zło to 1 zło – bez analogii u innych (co oczywiste wobec braku dowodów) – gdy zamiast prawdy i miłości liczy się prawda formalna. Infantylizm.

        Polubienie

      13. A gdy już zostaną zniesione immunitety – ALE TEŻ WYŁĄCZENIA z powodu wątpliwości co do bezstronności (przecież to IMMUNITET PREWENCYJNY) – to wiecie moi kochani co zostanie? „Śmieszna praca”. A jak któryś sędzia spróbuje argumentować, że to nie prawda – to się dowie, że właśnie Martyniuka obraża.

        Polubienie

  6. zgadzam się. Z sobie znanych powodów jeden z komentujących zaatakował mnie w kwestii delegacji. Z tym nigdy nie było ja należy. Bo przed 2016 rokiem nie było w ustawie przesłanek i była dowolność ministra w tej kwestii ( a de facto wnioskujących o delegację prezesów sądów ), a od 2016 z dowolności zapanowała reguła Piebiaka – czyli wszechwładny podsekretarz decydował po uważaniu o delegacjach przy poparciu ministra

    Polubienie

    1. Oczywiście, że delegacje powinny być zobiektywizowane i – jeśli to rzeczywiście taki zaszczyt (i rzeczywiście tyle z tego kasy) – oparte na przesłankach merytorycznych. Sędziowie powinni też dbać o zdrowie, walczyć z nadwagą, a przede wszystkim STALE ROZWIJAĆ SWOJE KWALIFIKACJE ZAWODOWE – być wręcz pasjonatami swojej pracy (tu nie ma miejsca dla powołania?, czy nawet poczucia misji? – same tylko szare gryzipiórki futerałach, czekające na 15:00, urlop, trzynastkę, a najlepiej pięćset dwunastkę i stan spoczynku?? – NAPRAWDĘ O TO CHODZI? Czy jestem naiwnym frajerem? Ok. Mogę nim być – ale jakie delegacje!!!).

      Polubienie

      1. Weźcie, proszę, zacznijcie w końcu kłócić się o to, że jeden czyta np. Osajdę, a drugi Gudowskiego – i który z nich jest w związku z tym „plastikowy sędzia”, oderwany od realiów, a jego uzasadnienia to śmietnik.

        Dziwne, co nie?

        Bo jaki jest problem w delegacjach, i gdzie tu miejsce na jakikolwiek problem, gdy chodzi o stosunek polskiej clasix politycznej (oczywiście z immunitetami) do państwa polskiego – wymiaru sprawiedliwości – skoro praca sędziego zatraca swoją istotę i nie różni się niczym od pracy w którejkolwiek z podrzędnych komórek w ramach danego resortu.

        Polubienie

      2. Już dawno temu za rządów PO zniesiono zasadę, ze 6 miesiącach delegacji sędzia z SR dostaje wynagrodzenie sędziego SO,a ten z SO sędziego SA.

        Polubienie

      3. Panie Sędzio. Gdy lata temu wybierałem się na studia prawnicze, wszyscy w liceum gadali mi – po co się uczysz starzy ci załatwią te studia. To samo na studiach – po co się uczysz – załatwią. I po studiach – przyjęcie na aplikację masz w kieszeni. I w nosie mieli moje zapewnienia, że to nie jest oczywiste, a tym bardziej to, że nie chciałem z takich możliwości (o ile w ogóle były) korzystać. Że chciałem być samodzielny, a jeśli już coś w życiu robić zawodowo przyszło mi z konieczności robić („nikt dnia tu wspomnieć się nie waży ni pracy, praca – chamski sport”), to chciałbym to robić dobrze („frajer”, „naiwniak”, „idealista”, „pięknoduch”, słowem żaden poważny antysystemowy socjopata). W każdym razie tym przepowiedniom nie towarzyszyło oburzenie, ale co najwyżej uznanie, a przede wszystkim „wyższość mędrców życia”.

        To samo dotyczy wszystkich dziedzin życia w naszym kraju – począwszy od „wyłudzania” zdolności kredytowej, świadczeń socjalnych i pracowniczych, ulg podatkowych, PRĘDKOŚCI NA DROGACH etc. (nie twierdzę, że sam we wszystkim jestem równie skrupulatny – jak staram się być w pracy).

        I na to wszystko wchodzi PiS i co mówi?

        „Ryba psuje się od głowy – have a nice day”. A głowa to przede wszystkim (aktualnie) sądy… Sędziowie powinni swoją czystością dezaktualizować katechizm Kościoła Katolickiego i zamieszczone w nim 7 grzechów głównych, bo to kwestia prawa o ustroju sądów powszechnych, a nie podstawowej mapy drogowej – powszechnego – kościoła katolickiego. To oni są problemem – nie wy (nie my).
        A … w banie! Chłopców do bicia PiS jak zwykle dostarcza narodowi – jeszcze bardziej zaniżając poprzeczkę. A standardy – w każdej dziedzinie życia? Są zbędne? – sztuczne ich zdaniem są – służą „blokowaniu wspaniałych absolwentów itp. w dostępie do czego się da”. Przeszkody małżeńskie niech jeszcze zniosą i zakaz seksu ze zwierzętami (żeby więcej osób czuło, że ma powodzenie, „branie”).

        Polubienie

      4. Krótko mówiąc – nie trzeba się tłumaczyć, bo ci, co wymagają tłumaczeń – jak będą mogli – sami chętnie skorzystają. Do tego nierzadko są gotowi beznamiętnie obserwować zwykłe zbrodnie – w tej swojej beznamiętności życiowość. Nie trzeba się tłumaczyć. Całe życie spotykam ludzi – również sędziów, którzy lubują się w podkreślaniu, co to oni mogliby załatwić, gdyby się w swoim czasie nagięli do czegoś (chłopie, zacznij doceniać – naprawdę – to co masz!) i chociaż ich rozumiem – trochę mnie wkurzają.
        Jak się komuś coś nie podoba – proszę bardzo złożyć zawiadomienie w prokuraturze. Szkoda tylko, że na te zbrodnie nie złożą zawiadomień, i na swoją „życiowość”, tzn. beznamiętność.

        Polubienie

      5. A co do świń, które nie są zezwierzęcone, czarno-białym-formularzowym (w skrócie – czepialskim) najlepiej wytłumaczyć to na przykładach:
        sędziemu wypisał się długopis – „pożycz Kaziu na chwilkę” – „nie pożyczkę bo popsujesz” (świnia czy zbrodniarz)
        Kaziu załatwił sobie urlop w lipcu i z nikim tego nie konsultował, albo wręcz przeciwnie, zapowiadał, że chce w sierpniu, ale ostatecznie zrobił co chciał (świnia czy zbrodniarz)
        Minister zlikwidował etat w danym sądzie – wszyscy mają dużo więcej roboty, ledwo dają sobie z tym radę, czas postępowań graniczy z przewlekłością (świnia czy zbrodniarz)
        Koleżanka chciała wziąć komentarz do domu, aby sobie poczytać o usiłowaniu nieudolnym, druga też chciała, ten sam, zrobiła awanturę, że się komentarzy do domu nie wynosi, zwłaszcza bez pytania (świnia czy zbrodniarz)
        Marylka obrabia … Iwonce, że ta sypia z wiceprezesem, zapewne – zdaniem Marylki – licząc na korzyści zawodowe, Iwonka i wiceprezes to single i ateiści (świnia czy zbrodniarz)

        Polubienie

      6. To trochę taka różnica jak między krwią i … na rękach. Tak mi się wydaje. Łopatologicznie rzecz ujmując. Więcej szkoleń!!

        Polubienie

      1. Represja, postępowanie represyjne, funkcja represyjna oraz prawo represyjne – w państwie konstytucyjnym to antonimy rządów prawa. W przypadku represji, to, co w państwie prawnym jest działaniem lub zachowaniem legalnym, może stać się niespodziewanie przedmiotem dowolnie zastosowanej procedury wyjmowania obywatela/poddanego spod prawa. Pretekstem może być także sama politycznie nieakceptowana cecha osoby poddanej represji. Represję stosuje organ władzy państwowej czy politycznej albo organ lub osoba działająca z polecenia takiego organu bądź za jego wyraźną lub milczącą zgodą. Represja jest wyłącznym narzędziem zarządzania „masami ludzkimi” w państwach zbójeckich lub na terytorium zarządzanym przez strukturę quasi-państwową. Osoba będąca przedmiotem represji nie zna ani podstaw wszczęcia czynności represyjnych, ani zakresu tych działań, ani ich ostatecznego celu.
        Zdanie odrębne sędziego TK A. Rzeplińskiego do uzasadnienia wyroku z dnia 21.10.2014 r., P 50/13

        Udział w delegacji albo brak takiego udziału samo w sobie nie czyni Polski państwem zbójeckim.

        Polubienie

      2. (łopatologiczniej rzecz ujmując: pytania te pojawiły się wobec uświadomienia sobie, że postawienie tych pytań ma swój ciężar, również osobisty [by nie nadużywać słowa patriotyczny] nie wydaje się, by można je było po prostu z gruntu odrzucić, jak np. pytania „czy Polska leży w Afryce” albo „czy Polsce masowo giną ludzie”. Jeśli nawet odpowiedzieć na nie przecząco, to i tak jest naszą porażką to, że można, a może nawet trzeba je sobie postawić)

        Polubienie

      3. Ja tam do końca nie wiem (nie pamiętam?) co Tuleya napisał w tym uzasadnieniu, czy kogo on wyłączył czy włączył do postępowania, ale grozić mu za to pozbawieniem wolności, osadzeniem? No ok. Niech będzie – jeżeli popełnił czyn, podlegający takiej karze. Jeżeli jednak – niemalże na każdym kroku – w pewnych sferach mojego życia obserwuję niekończące się niedopełnienia uprawnień/przekroczenia obowiązków, do tego skrajnie bezczelne i w nieunikniony sposób rodzące po stronie zainteresowanych cierpienie psychiczne, w tym przerażenie (bo i taki cwaniaczki jest przecież cel – załóż lepiej gacie [drogie były] jeden z drugim zanim się znowu święcie oburzysz), to epatowanie wręcz ewentualnymi niedociągnięciami Tuleyki jest oczywistą represją, instrumentalnym posługiwaniem się przemocą, krótko mówiąc – zalegalizowanym bezprawiem.

        Polubienie

      4. Tuleykę skazać, pracy pozbawić? A co zrobić z frajerem, który publicznie będzie twierdził – starał się wywieźć stąd skutki prawne – że np. Jaro Kaczyński jest głęboko uzależniony od pedofilskich harców? O Jaro (Jarze?) to akurat nie wolno tak kłamać, co? Więc pewnie będzie się dopełniało obowiązków, faktycznie. Czy może rzecz w tym, że można wmawiać innym uzależnienia, byle nie pedofilskie, bo pedofilia to jedyne zło/zło, przy którym cała reszta zła to „neutralne nic”? Nic mądrego nie da się powiedzieć na poparcie tych tez. Więc niech mi żaden cwaniaczek nie mówi, że Tuleykę można tak traktować, bez narażania się na podejrzenie udziału w gangu (w sprawie dowodów na poparcie powyższej tezy odsyłam np. – np. – do Biura Rzecznika Dyscyplinarnego). Amen. Sorry, tam jest covid. Nic nie działa. O ja niedobry – tak bagatelizować stan zagrożenia epidemiologicznego…

        Pytanie jest na miejscu. Odpowiedź nie jest prima facie oczywista. Czy Polska staje się państwem zbójeckim?

        Polubienie

      5. Inaczej mówiąc – niech cwaniaczki budżetowe zapoznane biznesmenty robią sobie co chcą – niech zniszczą Tuleykę, mnie, moją rodzinę i wielu innych i ich rodziny. Proszę bardzo – tylko zdrowe główki – odpowiedzcie sobie każdorazowo na pytanie – obserwując SWOJE CZYNY – czy żyjemy w państwie zbójeckim. Bo psychiatrzy i psycholodzy czekają – ale tu sami ciężko zdrowi.

        Polubienie

      6. I czy w 1939 Niemcy napadły na państwo zbójeckie, a zaraz potem ZSRR najechało ten kraj zbójecki również. I czy to Westerplatte – o którym wspominał Papież Polak – leży w państwie zbójeckim. Czy w Katyniu mordowano funkcjonariuszy i żołnierzy państwa zbójeckiego, i te 45 lat (jak to niektórzy mówią) okupacji – czy okupowano terytorium quasi-państwa represjonującego swoich obywateli. Okrągły stół… Zgniły kompromis – zdaniem niejednego – ale czy w zbójeckim kraju, to jednak nie cud? To w NATO są państwa zbójeckie (liczące na intratne kontrakty przy odbudowie Iraku)? A co miałyby robić w Afganistanie kraje zbójeckie? Degenerować Talibów? Polakom gratulujemy piwa w puszce. I tej pogardy – wobec kogo się da (nic dziwnego, jeśli to „państwo zbójeckie” – trzeba odwracać uwagę i wytykać innym). Putin wam przeszkadza, a może uchodźcy? Nie, nie, nie – moi drodzy – funkcjonariusze państwa zbójeckiego nie będą nikogo pouczać, bo się ośmieszają. („Ale oni kozy gwałcą” – ekolog za dychę, ty gwałcisz całe rodziny – ludzi – z ludźmi to po bożemu? Moja rodzina kóz nie hoduje – a rób sobie z kozami, co chcesz). Cywilizacją zapachniało…

        Polubienie

Dodaj komentarz