Troskliwa pani kierownik

https://serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia/artykuly/8267904,manowska-neosedziowie-wyrok-tk-wywiad.html

Wybaczcie Czytelnicy, nie podejmuję się komentować słów Pani Manowskiej, której funkcja Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego pomyliła się najwyraźniej z funkcją kierownika Centralnego Urzędu Sądowego. Żadne słowa satyry, kpiny czy drwiny nie kompromitują tak bardzo pani doktor hab. Manowskiej jak jej własne coraz bardziej mętne wypowiedzi.

Nie znam przyczyn dla których Małgorzata Manowska postanowiła okazywać na każdym kroku swoje podporządkowanie politykom i tak bardzo manifestuje wstręt do niezależności sądów bronionej przez odważnych, niezawisłych sędziów. Może to efekt bliskich związków ze Zbigniewem Ziobrą?

Przyznać trzeba, że ziobroza na jaką najwyraźniej cierpi Małgorzata Manowska to ciężka przypadłość, choroba niepoddająca się łatwo leczeniu, siejąca spustoszenie w umyśle zarażonego człowieka. Co ciekawe, nie jest łatwo zarazić się ziobrozą. W przypadku sędziego konieczne jest jednoczesne zaistnienie kilku czynników sprzyjających rozprzestrzenianiu się infekcji:

  • praca w ministerstwie sprawiedliwości, przy czym im dłuższy okres delegacji sędziego i im wyższe stanowisko tym bardziej ciężki przebieg choroby (bycie podsekretarzem stanu w przypadku sędziego zwiększa ryzyko infekcji do 99%)
  • docenianie materialnych aspektów statusu sędziego bliskiego politykom
  • szczególny rodzaj empatii (takiej o odwróconych wektorach) – czyli robi mi się smutno, gdy krytykują pana Niedzialaka, Wytrykowskiego czy Tomczyńskiego, ale nie rozumiem tego całego szumu w sprawie sędziów Tulei i Juszczyszyna
  • osobista wdzięczność wobec Zbigniewa Zawsze Mam Rację Ziobro (np za uczynienie Dyrektorem KSSiP)

Oczywiście powyższa lista nie wyczerpuje wszystkich czynników chorobotwórczych. Bez wątpienia w przypadku pani Małgorzaty wszystkie cztery zaistniały w intensywny sposób, co spowodowało, że ziobroza w jej przypadku ma wyjątkowo ciężki przebieg i nie poddaje się łatwo terapii. Wykazuje odporność na takie środki lecznicze jak

  • orzecznictwo TSUE i ETPC
  • orzecznictwo sądów polskich
  • stanowisko świata nauki prawa
  • głos adwokatury i niezależnych prokuratorów

Przyznam szczerze, że w przypadku pani Manowskiej rokowania co do wyleczenia są niepewne, by nie powiedzieć złe. Kara w wysokości 1.000.000 euro za każdy dzień działania niesądu z niesędziami z izby dyscyplinarnej czy nawet realna groźba wykluczenia Polski z europejskiej wspólnoty prawnej – to nie są dla doktor Małgorzaty powody by przekreślać założenia reformy wymiaru sprawiedliwości.

Miałem nie komentować, więc tylko zacytuję:

Bo w Polsce są obecnie dwie grupy, które są tak przekonane o słuszności swoich poglądów, że nie bacząc na dobro Polski, zrobią wszystko żeby ich racja była na wierzchu. Ja, choć jest to bardzo trudne, naprawdę staram się znaleźć rozwiązanie polubowne, zgodne z oczekiwaniami znakomitej większości sędziów. 

Nie wiem jakie gusta muzyczne ma pani Manowska. Może namiętnie śledziła rywalizację młodych pianistów stających w szranki na XVIII Konkursu Chopinowskiego? Kto wie. Ale może jest inaczej.

Bo tak sobie myślę, że jak ktoś jest doktorem habilitowanym prawa i ma 30 – letni staż sędziowski, a zachowuje się, robi (i nie robi) oraz mówi (i milczy) tak jak Małgorzata Manowska, to musi mieć dość osobliwe wyobrażenie o niezależności sądów i niezawisłości sędziów.

Skłaniam się ku poglądowi, że wizja sądów i sędziów pani Manowskiej ma się tak do wizji wynikającej z naszej Konstytucji, EKPC i KPP jak

pewna niezapomniana wariacja discopolowa

do oryginału

Lubelski zespół Primo kontra Simon & Garfunkel czyli innymi słowy mówiąc: wymiar sprawiedliwości a’la Zbigniew Ziobro, albo sądy jak w UE.

Miłego słuchania Pani Małgorzato, oczywiście wedle osobistych preferencji !

50 myśli na temat “Troskliwa pani kierownik

      1. w śmierci też nie ma kompromisów. jeżeli pragnie się czegoś, co jawi się poza życiem, to w ujęciu materialistycznym należałoby to coś utożsamić z samą śmiercią, w innym – z czymś poza nią, do czego droga wiedzie przez śmierć, ale też przez sztukę. w ujęciu materialistycznym sztuka powinna być zatem celem samym w sobie. łatwiej jednak pogodzić się z „finalnością” śmierci niż z „finalnością” sztuki – wystarczy wspomnieć katharsis

        Polubienie

      2. jeżeli śmierć może być źródłem sprawiedliwości, ale też krzywdy, a ponoć nie ma sprawiedliwości na tym świecie – do tego i sprawiedliwość i krzywdę można uznać za idee – można dojść do wniosku, że prawo (swoją drogą ars boni et aequi) ma podobne znaczenie. zresztą nic w tym dziwnego, skoro albo coś jest zgodne z prawem albo jest sprzeczne z prawem.

        Choć nie każda sprzeczność z prawem – por. np. art. 58 § 1 k.c. in fine – rodzi te same konsekwencje, w szczególności czym innym jest np. żądanie ustalenia nieistnienia małżeństwa, a czym innym żądanie unieważnienia małżeństwa. z tego ostatniego wynika, że coś sprzecznego z prawem może istnieć, ale może też nie istnieć – ustala się bowiem coś. nie wystarczy tu odróżnienie tego, co procesowe od tego, co materialnoprawne – w przeciwnym razie należałoby odmówić charakteru prawa temu co procesowe, bądź temu co materialnoprawne.

        tym samym należy zgodzić się, że w świetle prawa istnienie jest względne, a sprzeczność z prawem nie. można powiedzieć, że poza istnieniem jest (istnieje) jeszcze kwestia zgodności lub sprzeczności z prawem.

        życie jest istnieniem, również życie ludzkie. pomijając niedawne dokonania polskiego TK, kwestia początku życia ludzkiego jest (musi być?) dla prawa czymś wysoce względnym.

        inaczej ma się kwestia sprzeczności albo zgodności z prawem.

        prawo zakłada zatem coś poza życiem (istnieniem) – jakby odpowiednik śmierci – nie dopuszczając w tym zakresie kompromisów.

        czy prawo jest sztuka?

        czy kompromis w sferze prawa może dotyczyć kwestii sprzeczności/zgodności z prawem, czy raczej jedynie następstw (per analogiam art. 58 § 1 k.c. in fine) czegoś, co należy uznać za albo sprzeczne albo zgodne z prawem.

        powracając na grunt opisanego (przez autora) zagadnienia – nie może być mowy o poszukiwaniu kompromisu, dopóki nie ma zgody, co do tego, czy coś jest zgodne albo sprzeczne z prawem. kompromis może dotyczyć następstw.

        czym innym byłby kompromis polegający na zarzuceniu rozstrzygania kwestii sprzeczności/zgodności z prawem. czyniłby on kwestię prawa – materialnego, procesowego – tym samym wymiaru sprawiedliwości (który jest pojęciem prawnym sprecyzowanym w szeregu przepisów) – irrelewantną. kwestia ta zostałaby zarzucona, a sam kompromis, jego przedmiot, zakres, zszedłby do poziomu undergroundu, wręcz subkultury (z ius – ars) w tle, pociągając za sobą strony takiego kompromisu.

        to trochę jak ze schabowym kukiza, dla którego muzyka – postrzegana przez szklany pryzmat domorosłej psychologii społecznej i socjologii – okazała się tylko instrumentem, środkiem wyrazu środowisk, głoszących odmienne wartości, zdaniem kukiza – antagonistyczne.

        sztuka może być więc tłem/okazją integracji grupy ludzi i ukształtowania przez nich swoistej organizacji, sieci powiązań (ze sztuką w tle). środowisko to może mieścić się w ramach mainstreamu (snobizm) lub nie (subkultura). należy powtórzyć, że nie chodzi o środowisko, grupę, organizację „w sztuce”, ale „na tle sztuki”.

        z powyższego wynika, że poszukiwanie kompromisów nie opartych na jednoznacznym ujęciu tego, co w świetle reguł sztuki bezwzględne – rodzi subkulturę, by nie powiedzieć „kastowość”. w obecnych realiach trudno zakładać taki scenariusz (publika aż czeka na to, i dyszy). warunkiem kompromisu jest więc zgodna ocena zgodności/sprzeczności z prawem pewnych kwestii (chyba, że ma się gdzieś publikę i idzie się niejako „na umór”).

        Polubienie

      3. konstatacja „istnieją spory w doktrynie” nie wystarcza – wszakże chodzi o kompromis, a nie tzw. teorię kompromisową, tudzież mieszaną, która de facto urozmaica „spory w doktrynie”

        Polubienie

      4. oczywiście można – jak to niekiedy bywa – napisać/powiedzieć – na wyrost, ale stanowczo – „zgodnie z dominującym poglądem”, „zgodnie z powszechnym poglądem”, a nawet „zgodnie z jednolitym stanowiskiem”, ale w obecnym stanie rzeczy – nie mówimy o niszowym zagadnieniu – tylko zaogni to konflikt. Z drugiej strony rzeczywiste powszechne poparcie dla teorii kompromisowej musi zostać skonfrontowane z dwuwymiarowym usposobieniem publiki, dla której – i w sumie w znacznym stopniu słusznie, wobec bezwzględności tego co prawnie „poza istnieniem” – (- sztuka nie znosi kompromisów -)- . Tym samym uporczywe obstawanie przy teorii kompromisowej pogłębi kryzys ogólnokrajowy, spadek zaufania do wymiaru sprawiedliwości i całego państwa. Teoria kompromisowa, zwana też aspołeczną. Tak można twierdzić.

        Polubienie

      5. Zapewne część publiki powie po prostu ARTYŚCI i wróci do swoich spraw, np. na mecz. Jaka część?

        Tyle, że „artysta” to albo człowiek pałający się sztuką (która nie znosi kompromisów), albo mistrz w jakiejś dziedzinie (artysta w swoim zawodzie). Cóż więc oznacza ARTYSTA?

        Polubienie

      6. widzę tylko jedno kompromisowe rozwiązanie: „romans barykad”, czy też „romantyzm barykad” – odnalezienie PWA (punktów wspólnej antypatii) i kolektywne wystąpienie przeciw pisiuchom, w szczególności z hasłem – „niech oni wyjaśnią, co jest zgodne/sprzeczne z prawem, bo my – wszyscy – nie wiemy”, a w wersji hardcore: „niech na temat zgodności/sprzeczności z prawem wypowiedzą się oni + ten ich cały TK” – „my mamy dość, bo tu się po prostu nie daje już do nędzy pracować” – i tyralierą… (tamci oczywiście powiedzą, że zgodne z prawem jest wszystko, więc odpowiedzialność przerzuci się na tych, którzy będą to – wiadomo, upolitycznieni – kwestionować – w imię polityki, politycznie)

        Polubienie

      7. – Panie pośle, oczywiście, że my, sędziowie, jesteśmy profesjonalistami, ale wszystko ma swoje granice. Jeżeli pan poseł zakłada krowie siodło, to ja, sędzia, wiem, że to nie jest mustang. Jeżeli dokonuje pan poseł konwersji tej krowy z siodłem na konserwy wołowe, to ja, sędzia, nadal wiem, że to nie jest mustang, lecz produkt niebezpieczny dla zdrowia. Ale jeśli pan poseł bierze te konserwy do huty, topi pan je, wytwarza z nich karoserię samochodową, to ja już nie wiem, czy to nie jest mustang, bo to może już być mustang, ale może tylko seicento. Lege non distinguente – karoseria to karoseria i tyle. A czy ona była krową (zgodna z prawem) czy tylko konserwą turystyczną (sprzeczna z prawem), to ja już nie wiem, to zaszło za daleko.

        Polubienie

      8. Prościej panu, panie pośle, tego nie wytłumaczę. Idź pan do Ziobry on aktualnie w tych hockach klockach prawdopodobnie jest najlepszy w Polsce. Może on panu wyjaśni to jaśniej. Tak żeby było to dla pana wręcz porażające.

        I to się nazywa kompromis.

        Polubienie

      9. A jak to nie wystarczy, to p.p. Manowska może dodać (najlepiej publicznie): ale Zbigniew, ale ty przecież nic nie rozumiesz, ty już teraz tyle nie gadaj, nie oskarżaj, ty się tak nie oburzaj, ty lepiej działaj, chłopie, i to pędzikiem, bo tu wielomilionowe odszkodowania wchodzą w grę – i tak źle i tak niedobrze – ty się zastanów, co robisz… Odpowiadasz przecież solidarnie… A może in solidum… To już się tak zagmatwało, że nikt nie wie, Zbigniew… Więc działaj, działaj… Nie myśl tyle, działaj – nikt nie mówił, że będzie łatwo. Mówił ktoś? Kto? Sam widzisz – nikt nie mówił.

        I to się nazywa kompromis.

        Polubienie

      10. A skąd ja mam Zbigniew wiedzieć, co ty masz robić. Mnie się pytasz? Kalety się zapytaj. Razem coś wymyślicie. On jest świetny w ENA, nowych mediach, więc i tę nowelizację na pewno ogarnia. Działaj, Zbyszek, działaj… Nie ma czasu.

        I to nazywa się kompromis.

        Polubienie

      11. Ale powiem ci, Zbyszku, nie zazdroszczę ci. Milion euro dziennie. Skąd ty tyle weźmiesz. Przecież ty się nie wypłacisz z tego, nawet na 2 etatach, równolegle.

        I to jest kompromis. A nie jakieś pierdu pierdu …może się utopił, a może utonął… może zaginął, a może go zgubiono …może polubownie, a może wcale nie polubownie, tylko rozjemczo

        Polubienie

      12. …może bezprawnie, a może tylko nielegalnie…. a nawet bezpodstawnie… może „na umór”, a może tylko „na rympał”… bez przesadyzmu… to wszystko wymaga czasu i dogłębnej analizy… a może tylko wnikliwego badania… jeśli się nie zgodzą, to i tak nic z tego nie będzie… bo do tanga trzeba dwojga… zgoda buduje, ale z pustego i Salomon nie naleje… propozycje mam, ale ich nie przedstawię, bo i tak je odrzucą… w sumie szkoda, fajne były…

        Polubienie

      13. Gdzie tu miejsce na polubowne załatwianie spraw, skoro w artykule 23 października 2021 – bla, bla, bla, bla, ale wszystko oparte na założeniu – nasze prawo jest cool (bo Becia K. robi co chce z wyrokami TK, a Genowefa Pigwa też może? i tak bez potępienia Beci?), więc z – jak to tam się zwie – presupozycja – i ja to coś mam czytać, przecież to molestowanie psychiczne, młotkowanie, a nie argumentacja. Coś tam może, że TK w 2008, że tryb niekonstytucyjny, a mimo to powołania uznaje się za skuteczne… No może to zaczyna brzmieć jak argumentacja… A sędziowie niby wiedzieli, że to niekonstytucyjny tryb… No, ale kurka flaczek, to jesteśmy przeciw takiemu powoływaniu się na niekonstytucyjność, czy jednak „a ty”, „a wy”, „a im wolno?”… Jeśli tamci byli źle powołani, to źle, a jeśli obecni są źle powołani to też źle. Więc to wcale nie oznacza, że ci, którzy mówią, że teraz jest źle nie mają racji. Wszystko … … … Tyle z tego wynika – luz blues, w niebie same dziury – i bardzo dobrze. I bardzo fajnie. Ale czego … … …? No i po co to „oczyszczanie”? Z nadmiaru detergentów na granicy utraty ważności? A p.p. Manowskiej, po co to
        „oczyszczanie”? Warty ten bałagan „oczyszczania”… A święty spokój? To p.p. Manowska to „oczyszczanie” wymyśliła? Toż to trzeba być wsłuchanym w głos ludzi ulicy i mieć sporo wolnego czasu… Nie wierzę. Kompromis oczywiście jest potrzebny, ale to się idzie do Zbyszka – razem z mediami – i mu się mówi: Zbigniew, jak zakładasz krowie siodło, to ja, sędzia, wiem, że to nie jest mustang, ale jeżeli konwertujesz tę krowę razem z siodłem na konserwy turystyczne… To ja już tego nie ogarniam, więc już teraz tyle nie gadaj, nie oskarżaj, ty się tak nie oburzaj, ty lepiej działaj, chłopie, i to pędzikiem…

        Polubienie

      14. Zbyszek, przecież ja jestem cywilistką procesualistką, prawo życia codziennego, czujesz? a ty ze mnie być administratywistkę być zrobił i przekonywał mnie, że chodzi o równorzędność stron… Weź ty sobie Resicha poczytaj, o stosunkach prawnoprocesowych, wiesz jakie to trudne? Sobie nawet nie wyobrażasz. albo Broniewicza o legitymacji procesowej i legitymacji formalnej. Czacha dymi. A ty mi tu jakieś „oczyszczanie”. Weź mi chłopie najpierw zdefiniuj to oczyszczanie w języku prawniczym, to może kiedyś pogadamy… Radź sobie sam. I tyle. To zaszło za daleko. To nie mój poziom. Mnie to przerosło. Może Kaleta ci pomoże – w końcu za coś mu płacą. A i na biednego nie trafiło…

        Polubienie

      15. Pani Profesor Manowska, jeśli uda się Pani Profesor doprowadzić do polubownego rozwiązania sporu w przedmiocie legitymacji procesowej – np. w ramach sympozjum im. ś.p. Jędrejka – to wtedy może warto zabrać się za np. podstawienie procesowe ze 192 pkt 3, a jak i tu polubownie dogada się doktryna, to ja chętnie wskażę parę innych kwestii do wyjaśnienia – i może, gdy już to wszystko wyjaśnicie i będzie na tyle zrozumiałe, by praktycy nie mogli powoływać się na ten bałagan, jako argument dla de facto omijania prawa, to wtedy może jeszcze coś znajdę, a jeśli nic mi do głowy nie przyjdzie, to może wtedy pomyślimy o „oczyszczaniu” sędziów, ok? Albo weźmiemy się za prawo materialne… Bo też kurczę nic nie wiadomo… Jakby były fajne książki na rynku, to sędziowie siedzieliby, noce zarywali i czasu nie mieli na pendrivy, bicie żony i jazdę po pijaku…

        Polubienie

      16. A jeśli czyimś zdaniem nie ma tu „niekonstruktywnej negacji”… To ja mam przykłady, liczne. Poczynając, z grubsza, na komisji rywina, przez otwarcie zawodów, smoleńsk, wszelkie deregulacje, reformę sądownictwa i ucieczkę do przodu – umacnianie głosu PiS w UE.

        Polubienie

      17. Powie Pan Sędzia, że to wszystko są pierdoły i dyrdymały. Może i miałby Pan rację. Ale to też jest propozycja ugodowa. Że nierealizowalna? Może, ale dlaczego?

        Bo „wojna z terroryzmem”, „iracka wolność” i „afgańska wolność” przekonała bardzo wielu, również sędziów, że nie wszyscy dorośli do demokracji, więc uchodźcy nie mogą żyć w Polsce, a skutki społeczne są dużo dalej idące niż można przypuszczać.

        Polubienie

      18. Z perspektywy sądownictwa, adaptacja tych ludzi niewątpliwie wpłynęłaby na rozwój orzecznictwa w zakresie ochrony praw człowieka, dóbr osobistych, praw pracowniczych, co przełożyłoby się pozytywnie na sytuację prawną wszystkich Polaków, i – jestem przekonany – dzisiejszy wizerunek sądownictwa i stosunek obywateli do wymiaru sprawiedliwości, byłby dużo lepszy. Bo nie chodzi o „czystość moralną” (która nigdy nie zdezaktualizuje 7 grzechów głównych, ale o przydatność, efektywność – pożyteczność, najlepiej w tym kontekście – spektakularną). Jeśli dodać do tego oczywiste przełożenie obecności imigrantów na rozwarstwienie majątkowe Polaków – niekorzystne – jakoś tak się porobiło – dla ludzi wykształconych, statystycznie w wyższym stopniu przejawiających ambicje duchowe i intelektualne, często mniej lub bardziej powiązanych zawodowo z administracją publiczną, co wpływa na stosunek do państwa i prawa – poziom oczywistej głupoty w narodzie byłby dużo mniejszy. Obecnie naród sam o sobie mówi „pokoloruj drwala” i toleruje kastowanie sędziów (chociaż zdaniem p.p. Manowskiej – sędziowie są stygmatyzowani, ale nie z wykorzystaniem mediów publicznych i stron internetowych instytucji państwowych, np. Rzecznika D.), o ile w nim czynnie nie uczestniczy.

        Polubienie

      19. Podobno tego bloga pisze sędzia i czytają go sędziowie i – jak zauważyłem wykształceni ludzie innych zawodów. Ile Państwo, albo państwa znajomi, płaciliście w ostatnich latach za różnorakie roboty remontowe, hydrauliczne….? Czy nie mieliście Państwo wrażenia, że to obiektywnie za drogo, wręcz nieprzyzwoicie. Czy to te stawki zmusiły ponad 2 mln Polaków do rozpoczynania życia na nowo w innych krajach? Może jakieś konkretne przykłady? Np. przesunięcie rurki w łazience – 800 zł, malowanie ścian – 2 tys. zł (pomijam, czy „z fakturą”), wymiana spłuczki – 300-400 zł. Za samą robociznę.

        Polubienie

      20. Oczywiście można powtarzać: ale to jest bardzo trudna i ciężka praca… I zgadza się. Ale tego typu peany nie mogą iść tak daleko, by wychodziło na to, że nauczyciel biologii, zarabiający 2-3 tys., wykonuje „śmieszną pracę”.

        Polubienie

      21. Jeśli chodzi o mnie – remont 2 lokali pochłonął w ciągu ostatnich 2-3 lat – ok. 35.000 zł za samą robociznę.

        Polubienie

      22. I nie chodzi o jakieś cuda, tylko o doprowadzenie lokali do sztampowego, bardzo zwyczajnego stanu. Oświadczenia majątkowe sędziów i prokuratorów sugerują, że bardzo dobrze wiedzą, co mam na myśli. A że wielu z nich, mimo to – wszakże łączenie faktów to bardzo trudny zabieg intelektualny – lubuje się w epatowaniu teoryjkami o niezdolności niektórych osób do demokracji… To później za te swoje filozofie słono płacą, również psychicznie – popadając w socrealistyczne uniesienia i wygłaszając wzniosłe treści na temat ciężkiej fizycznej pracy chłopo-robotników. Nic dziwnego, że mają czas – i presję finansową – na „reformy sądownictwa”. Bo tu pracować się odechciewa – bo ten stan rzeczy nie ma nic wspólnego z szacunkiem do pracy – a owe pochwały na temat obróbki ze skrawaniem to tylko syndrom sztokholmski – ludzi zza muru.

        Polubienie

      23. tudzież „obróbki skrawaniem” – „widzisz pan jakie to trudne?” – no widzę, widzę, ile płacę? – „dla zaprzyjaźnionej kancelarii niech będzie 500… za dobę… razem 7.500, do tego materiały… oczywiście bez vatu, a nawet bez fakturki – z fakturką, bez vatu – 14.000, jak dla kolegi, panie kolego”, daj pan tę fakturę bez vatu

        Polubienie

      24. Ewka z Karnego: ale to bardzo ciężka praca fizyczna, to musi dużo kosztować, przecież oni brudzą sobie dłonie, i cale spodnie wapnem pokryte, ciężary noszą w szorstkich kartonach, neutrogena też na ramiona, musi wystarczyć, więc to kosztuje… Kuchnię mam piękną i nie żałuję. W końcu zarabiam w pracy zbyt wiele, pracuję z pasji, grzejąc fotele.

        Polubienie

      25. A gdyby te remonty wykonywali mi pracownicy jakiegoś przedsiębiorstwa państwowego czy spółdzielni, działających na minionych zasadach, to by nie zarobili na nich więcej niż zarabia nauczyciel historii, choćby nawet dyplomowany, z przygotowaniem pedagogicznym. A jakbym się dogadał z dyrektorem prefabetu, czy prezesem spółdzielni – miałbym to w tym samym czasie. Gdybym zdecydował się na jak mawiał Kobuszewski „travail privé” to przy nauczycielskich pensjach też bym nie włożył w to 35 tys., lecz co najwyżej 15 tys. Ostatecznie więc płaci się za czas i dostępność usługi – a nie za rzeczywistą wartość tej „ciężkiej fizycznej pracy” (z dokładnymi instrukcjami w internecie, do którego fachowiec co chwila się odwołuje – i bardzo dobrze, że się odwołuje, ale sędziowania w internecie nie nauczy się). Zwłaszcza, że jak fachura zrąbie mi płytki, to i tak przeważnie nie będzie się do tego poczuwał, rozłoży ręce i powie, że trzeba do castoramy po dodatkowy karton płytek jechać. Oczywiście – ja mam po nie jechać, a najlepiej jeszcze je wnieść na 4 piętro (mogę to wnieść w weekend, spokojnie, jemu się nie śpieszy, bo i tak równolegle robi jeszcze 2 mieszkania).

        No, ale jaka to przyjemność, siedzieć potem na naradzie sędziowskiej, zajadać faworki i dywagować – Dubaj, zgadza się, monumentalne to i imponujące, ale tylko z zewnętrz, im głębiej się zagląda do środka, tym większe nieprzygotowanie do demokracji widać… Lepper i Kaczyński z Ziobrą, to jednak przy nich Anan Kofan i Ulrike Meinhof, znaczy się Danuta Hübner, w jednym… Pyszne faworki. Kto smażył? Kupne… A, kupne… Dobre, jak na kupne…

        Polubienie

      26. Podążając tym samym tokiem rozumowania należałoby stwierdzić, że w Polsce widać całkowity brak przygotowania do gospodarki rynkowej i potrzebę wprowadzenia cen sztywnych lub maksymalnych.

        Polubienie

      27. Oczywiście można iść dalej i dojść do wniosku, że opisywane patologie życia społecznego, rzutujące na stan funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, znajdują swoje źródło nie tyle w „irackiej wolności”, czy „wojnie z terroryzmem” (w imię wolności – naszej i… może jeszcze naszej), ale w wynikach ciężkiej w znacznym stopniu fizycznej pracy Antoniego Piechniczka, Henryka Apostela, Janusza Wójcika, Jerzego Engela i innych. Bo gdyby polscy sędziowie, zwłaszcza płci preferowanej przez Korwina-Mikke, i inni, byli uchachani wynikami polskiej reprezentacji, to nie musieliby poszukiwać dowartościowania w zagadnieniach geopolityki.

        Polubienie

      28. Fajni ludzie, tylko nadal ostro poj….i. Stan na listopad 2021

        „ale ty nic nie rozumiesz, to jest bardzo ważne, …. bo ty nic nie rozumiesz…. przecież to jest oczywiste…. a ty nadal nic nie rozumiesz…. wszyscy wiedzą, a ten nic nie rozumie….” zobacz! pingwin! „eee…”

        Polubienie

      29. „i nie mów o mnie antysemita, tu nie ma żadnego antysemityzmu, po prostu oni tacy są i taka jest prawda, ty nic nie rozumiesz…” zobacz! lemur! „yyy…”

        Polubienie

      30. „a reparacje niemieckie są potrzebne, bo jak coś jest do zreperowania, to trzeba to zreperować, inaczej nie działa…” zobacz! panda! „NIE ZMIENIAJ TEMATU!!” dziecko chcesz pobić!!, co, taki z ciebie stresujący wychowawca?!! dziecku to każdy goopy umie dołożyć!! saa dyy staa!!

        Polubienie

      31. „ale pan już nie jest dzieckiem!!” dopóki matka żyje ;> ;> dziecko zawsze będzie dzieckiem ;> ;> ;> ty brutalu obrzydliwy, ty przemocowcu, okrutniku ;> ;> ;>

        „wiem, ty jesteś homoś niewiadomoś” ;> ;> ;>

        panie sędzio, pan jesteś taki ekspert od seksuologii, że bez biegłego psychiatry, to nawet emeryta nie rozpytasz na korytarzu o drogę do sekretariatu ;> ;> ;>

        „nienawidzę s…a!”

        ta nienawiść pana zniszczy ;> nawróć się pan i uwierz w ewangelię ;> ;> a kysz, a kysz, pogański półbożku ;> ;> a kysz ;>

        Polubienie

      32. Takie tu są porządki…

        Bo jak „porządek” musi być, ale nikt nie potrafi powiedzieć, co ten „porządek” oznacza, to wystarczy porządnie bz… męża pani prezes, by zrobić z nią porządek.

        Polubienie

      33. Po prostu kultura łacińska dotarła tu stanowczo za późno, dlatego dużo wody w Wiśle musi jeszcze upłynąć, zanim wartość zadrukowanego atramentem papieru (kuchnia śródziemnomorska) jednoznacznie przyćmi „tradycyjne”, germańskie klepanie się po … (gulasz wołowy ze skwarkami, kluskami, sosem grzybowym i nóżkami w galarecie).

        Oto wizje wymiaru sprawiedliwości. Jakieś rozwiązanie polubowne?

        ryba po grecku!!

        Polubienie

      34. Wymiar sprawiedliwości UE a inny wymiar sprawiedliwości

        Na konkurencyjnym blogu można przeczytać:

        „Ryba po japońsku jest moim zdaniem nawet lepsza od tej po grecku, charakteryzuje ją słodkokwaśny smak i prostota, oraz szybkość w przyrządzaniu.
        Ryba po japońsku była hitem mojego tegorocznego stołu wigilijnego i na pewno wejdzie w kanon moich wigilijnych potraw, ale nadaje się równie dobrze na Sylwestra, na inne święta, imieniny i urodziny, jak i na co dzień.
        Ryba po japońsku nie ma co prawda nic wspólnego z kuchnią japońską, oprócz tego, że w kuchni japońskiej używa się dużo ryb, ale niemniej jest wspaniałym daniem zarówno na świąteczne, jak i codzienne stoły.”

        https://kempinsky.pl/ryba-po-japonsku-lepsza-od-tej-po-grecku/

        Polubienie

      35. Homer Simpson: Well, you can’t go wrong with cocktail weenies. They taste as good as they look, and they come with this delicious red sauce, it looks like ketchup, it tastes like ketchup, but brother, it ain’t ketchup.

        Oczyśćmy sędziów! Sami się oczyśćcie! Konstytucja! TSUE jest cool! TSUE wcale nie jest cool!

        A robota leży i… Ulega entropii

        Polubienie

      36. Powiem jeszcze Państwu coś w sekrecie: nie ma nic przyjemniejszego niż kliknąć sobie czasem w ikonkę z pdf-em dziennika ustaw tekstu jednolitego jakiejś ustawy, który rozpoczyna obwieszczenie Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie ogłoszenia tekstu jednolitego… Człowiek patrzy, a tam na dole z prawej strony: Marszałek Sejmu: E. Witek. I cholera wie, kto to taki – łącznie z tym, czy to facet czy kobieta. Człowiek uświadamia sobie, że nie wie też tego, kto aktualnie jest ministrem spraw wewnętrznych, ministrem zdrowia, marszałkiem senatu itd. – od lat. And kingdoms rise, and kingdoms fall… A nic się nie zmienia. Z tego, co naprawdę ważne – i to też jest dobre. Te wasze fakultety…

        Polubienie

      37. po latach przeważająca część doktryny podzielała stanowisko, że słowa te niewątpliwie stanowiły odpowiedź na Trzęsienie czasu, K. Vonneguta

        Polubienie

  1. Co ciekawe, ci drudzy najwyraźniej nie widzieli specjalnej różnicy i byli przekonani, że zasadnie wyśmiewają/grzebią coś starego, pretensjonalnego, przebrzmiałego, bo przyszłość – w świetle wszelkich uniwersalnych prawd sztuki (kulinarnej?) – należy do nich.

    Polubienie

  2. Inaczej mówiąc: można było nauczyć się grać, zagrać to dobrze – choćby w uwspółcześnionej aranżacji (por. War Pigs – Faith No More i War Pigs – Black Sabbath), a potem ewentualnie dodawać prześmiewczy tekst – gdyby tu było miejsce na prześmiewczość (a nie tylko postrzeganie danej muzy przez pryzmat własnego jabola na ławce za gminnym ośrodkiem kultury).

    Polubienie

  3. Przyznaję, że wysłuchanie ansamblu z Lublina / Piersi było dla mnie dużym wyzwaniem. No cóż śpiewać / grać każdy może trochę lepiej lub trochę – a nawet bardzo – gorzej. De gustibus non est disputandum.

    Sąd Najwyższy w aranżacji przypominającej Centralny Urząd Sądowy to już nie kwestia artystycznego gustu a kwestia fundamentalnych wartości demokratycznego państwa prawa !!!

    Polubienie

Dodaj komentarz