Sztuka tłumaczenia

Dzieje się dużo i intensywnie. Czytelników przepraszam za zaniedbanie bloga.

Jak wielu sędziów i w ogóle obywateli z wielkim zainteresowaniem pochłaniam kolejne publikacje dziennikarzy OKO press i Onetu na temat ministerialnej grupy od haków, hejtu i zwalczania niezależnych sędziów. Osobiście najbardziej zainteresował mnie wątek dotyczący aktywności pana Przemysława, do którego mam nieskrywaną słabość – ale o nim będzie już niedługo osobny wpis.

Czytając kolejne artykułu o sędziach skupionych wokół Herszta zacząłem nabierać poważnych wątpliwości, że osoby oburzone tym co wyczyniali panowie prezesi, rzecznicy, izbiarze i członkowie KDZZ (Klubu Dyskusyjnego im Zbigniewa Ziobry, inaczej neokrs) odczytują rzeczywisty sens wypowiedzi i planowanych działań równie trafnie, jak autorzy list dialogowych niektórych filmów obcojęzycznych tłumaczą je na język polski. Mówiąc wprost, większość z nas błędnie interpretuje to co panowie z KASTY chcieli sobie nawzajem przekazać.

Mokotów, województwo mazowieckie, godzina 23.48, ul. Rakowiecka 30

https://oko.press/piebiak-poleca-utluc-kasciaka-rzecznik-radzik-zamawia-donos-na-zurka-sledztwo-oko-press-i-onetu/

„Wypierdalać won! Opcja zero w SN”  – Wydaje się zasadnym rozważyć wcześniejsze przeniesienie w stan spoczynku sędziów z Sądu Najwyższego

„Mam nadzieje że rządzącym nie zabraknie determinacji. Miejsce pań i panów z SN jest w więzieniu”. – należy wierzyć, że ustawodawca zapewni sędziom Sądu Najwyższego godne miejsce dla rozwijania aktywności własnej

A mec dibła [Dubois – red.] to debil wyjątkowy. A ponieważ wyciera se ryja chlopskim mym nazwiskiem odpowiem krotkim: pocałujże mnie w dupe. – Mecenas Dubois to oryginalny człowiek, a ponieważ wymienia mnie z nazwiska, odpowiem wprost: tak nie wypada.

 „Wstydu nie mają. Taki żałosny lans marnego adwokaciny, który z pianą na mordzie pisze gałczyńskiej te wypoty do łonetu. – Jak oni tak mogą! Nieudana próba zwrócenia na siebie uwagi przez adwokata, który mocno zaaferowany pisze do Onetu do red. Gałczyńskiej.

„Właśnie do Kościoła i śpiewać psalm, że Pan miłuje Prawo i Sprawiedliwość”. – Cieszcie, się, że demokratycznie wybrani politycy mają dobre pomysły na reformę sądów.

„Dziś u Moniki ksywa stokrotka, znana jajcara, komik i świeczka – bezrefleksyjna Mysia Gersdorf. Może opowie o niemieckiej ojczyźnie i o zaproszeniu do naszej katowni”. – Dziś u red. Olejnik będzie słynąca z poczucia humoru Pani prof. Małgorzata Gersdorf, Pierwsza Prezes SN. Zapewne opowie o swoim dzieciństwie i o zaproszeniu na przyjemna rozmowę w naszym przytulnym biurze w sprawie nowego modelu postępowania dyscyplinarnego.

„Żałujemy, że nie dzisiaj. Utłucz jakiegoś kaściaka przy okazji”. – Porozmawiają przy okazji z jednym z odważnych, niezależnych sędziów.

https://oko.press/piebiak-ani-kroku-w-tyl-o-polske-bic-sie-trzeba-sedziowie-cichocki-i-szmydt-cala-prawda-o-kascie/

Tak jest Panie Herszcie! – Zrobię o co pan prosił, panie wiceministrze!

https://oko.press/sprawdzcie-dzialki-sedziego-zurka-byly-szef-krs-wskazywal-jak-uderzyc-w-znanego-sedziego/

„Potwierdzam także, że rozmawialiśmy m.in. na temat nieruchomości sędziego Żurka. Nie po to, żeby od razu go za coś ścigać, ale po to, by rozwiązać pewną zagadkę, jaka wiązała się z tymi nieruchomościami. Było tych działek kilkanaście, czy nawet kilkadziesiąt w różnych miejscach kraju. Dlatego zastanawiając się nad sposobami rozwikłania celu kupowania tych działek rozmawiałem z sędziami Cichockim i Szmydtem o scenariuszu, że nieruchomości te mogły być kupowane w miejscach, gdzie w przyszłości mogłyby powstać drogi publiczne, w tym autostrady. Sprawdzić to można byłoby u Głównego Geodety Kraju” (sędzia Leszek Mazur) – chcieliśmy pomóc sędziemu Żurkowi w zarządzaniu jego nieruchomościami. Poważnie niepokoiło nas, że ma on je w różnych częściach Polski i może go to mocno absorbować.

„Od chwili objęcia funkcji Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych i jego
Zastępców jesteśmy podmiotami zorganizowanej nagonki medialnej oraz zniesławiających
i znieważających publicznych wypowiedzi niektórych sędziów, przeciwko którym toczą się
postępowania dyscyplinarne oraz niespotykanej fali hejtu internetowego…(Piotr Schab, Michał Lasota, Przemysław W. Radzik)
– z pomysłu Żurka, na polecenie Markiewicza, z błogosławieństwem prof. Gersdorf, Juszczyszyn w nocy, Tuleya za dnia, a Frąckowiak w weekendy za pieniądze z Brukseli, przekazane przez niemiecki bank obrażali, znieważali, epitetami obrzucali, a myśmy tylko porządnie pracowali…

W ostatnim czasie
ataki te uległy nasileniu, czego wyraz stanowią wspólne, kłamliwe publikacje dwóch portali
internetowych dotyczące rzekomego udziału sędziów Przemysława W. Radzika i Michała
Lasoty w akcji szkalowania sędziów w Internecie oraz rzekomo nieprofesjonalnych działań
sędziego Piotra Schaba w trakcie realizowania czynności procesowych z udziałem sędziego
Arkadiusza Cichockiego.
” (op. cit) – w ostatnim czasie pojawia się coraz więcej opinii wyrażanych przez sędziów (i podzielanych przez portale internetowe), że my trzej mamy podobno dużo czasu na pozazawodową aktywność w sieci, a także, że rzecznik Schab nieszablonowo zinterpretował w praktyce przepisy o postępowaniu dowodowym.

SSA Piotr Schab

SSA Przemysław W. Radzik

SSO Michał Lasota o rzesz……mać, jakoś niezrozumiale tu piszą, jacy sędziowie apelacyjni i jaki sędzia okręgowy???

20 myśli na temat “Sztuka tłumaczenia

  1. „ministerialnej grupy od haków, hejtu i zwalczania niezależnych sędziów” – czasem próbuję wyrżnąć sobie mózg i nie tylko być obiektywny, ale wręcz zaprzeczyć sobie i przekonać siebie, że przecież nie można być aż tak bezkrytycznym i odpornym psychicznie, aby jak aktualnie rządzący latami robić s…f i tak sobie w tym trwać spokojnie. W końcu jak mawiano już w starożytności – nie dlatego nienawidzę ludzi, że błądzą, ale dlatego, że tkwią w błędzie. Dochodzę wtedy do wniosku, że najwyraźniej smród i degrengolada są twórcze i rodzą postęp. Przy czym taka konstatacja wymusza pominięcie szeregu obiektywnie dużo bardziej donioślejszych czynników, które w ciągu ostatnich 25-30 lat przyniosły Polakom oczywisty postęp, godny miana mistrzostwa świata (byle nie spocząć na laurach). Przede wszystkim ciężką pracę, otwartość na nowe i nieznane, tym samym odwagę Polaków (bez szczególnego oglądania się na rządzących), do tego otwarcie granic i powszechność dostępu do Internetu.

    „Wypierda…ać won! Opcja zero w SN” – a ja to się tu w kropeczki bawię… no, no, no… Z drugiej strony „o rzesz……mać,”

    „słynąca z poczucia humoru Pani prof. Małgorzata Gersdorf” poważnie? któryś prawnik w tym kraju ma jeszcze poczucie humoru? I jest tolerowany? Hm… Nawet słynie z tego? Bardzo dobrze. Bardzo się cieszę. Bardzo mi miło.

    Polubienie

  2. Chodzi o wyrżnięcie mózgu w imię nie bycia stronniczym, bo wierzyć się nie chce, że oceniając sprawę obiektywnie i rozsądnie trudno o jakieś plusy. Więc owa konstatacja to najbardziej korzystna ocena (tyle że bardzo wybiórcza – tendencyjna – więc nieobiektywna).

    Polubienie

    1. Sam zresztą czasem mówię – a raczej trudno mi zaprzeczyć – i zapewne (niestety) większość się z tym zgodzi – że II WŚ przyniosła obiektywny postęp (którego nie należy jednak przeceniać – by nie spocząć na laurach) i to nie w zakresie techniki (bo tu, co najwyżej można mówić o wzroście i rozwoju), ale właśnie w dziedzinach zarezerwowanych dla postępu. Oczywiście znajdą się i tacy (chociaż wraz z zapowiadanym jeszcze w latach 70-tych wzrostem stopy życiowej, zapoczątkowanym kilkadziesiąt lat później, coraz trudniej nie brzydzić się sobą tak mówiąc), którzy utrzymują, że ów postęp zrodziła nacjonalizacja i reforma rolna (wraz z wysiedleniami dziesiątek tysięcy Polaków z ich własnych domów i powiatów). Można zatem per analogiam (w stylu „dziabnąłem raz, dziabnę drugi, bo jest taka nauka analogia”) twierdzić, że im gorzej tym lepiej, a nawet w to wierzyć. Przykładowo: „żeby nie było niczego” niejakiego Ziob… Nie, Kononowicza. Chociaż w sumie, co za różnica. W każdym razie – ja w to nie wierzę, nie jestem w stanie, nie umiem, dziękuję, nie spróbuję. Dla mnie to postawa g…jadka, który karmi się tym, że jest źle, zwłaszcza komuś innemu, tym, że jego sąsiadowi dopi….ono, byle tylko jeszcze miał hiva i raka… etc. etc. etc. Bo przecież nawet z tą II WŚ to nie jest tak do końca. Złe drzewo nie zrodzi dobrych owoców, a postępu nie rodzi zniszczenie tylko refleksja i zgoda co do konkluzji.

      To tyle tytułem tłumaczenia – samego siebie. W końcu to blodzio, do tego darmowy, niech czytelnicy nie oczekują zbyt wiele. W końcu sami wolą droższe, bo te są niby lepsze. A gorsze są tańsze. A No Means No. Otóż to. W sumie to chodziło mi właśnie o to. W końcu Pan Sędzia jest karnistą. A ja mam refleksje na tle pewnej sprawy karnej – rozpoczęło się od skazania za stalking i wyrosła z tego sprawa o groźby. Nie chodzi nawet o ścisłe odniesienie do tegoż stanu faktycznego, ale o podobne przypadki. Do brzegu: niektóre panie, zapewne również karnistki, w tym te orzekające mają problem z mówieniem „nie”. (chociaż swoją drogą – jak to wpajano kanadyjskim dzieciom w latach 80-tych – nomeansno) Mało tego, niektóre z nich przyznają sobie święte prawo do takiego problemu z „nie”, bo i zgadza się – to nie jest łatwe powiedzieć „nie”, nierzadko to jest bardzo trudne, niekomfortowe, wręcz bolesne emocjonalnie. „On powinien zrozumieć sam, że nie jestem/nie byłam zainteresowana” (nie zdarza się?) Oczywiście, że to jest trudny problem emocjonalny powiedzieć zapatrzonemu w ciebie człowiekowi – nie jestem zainteresowany (zwłaszcza, gdy niezainteresowanemu brakuje elokwencji i empatii, aby wyrazić to delikatnie, ale stanowczo, autorytatywnie – bez cienia wątpliwości). To nie jest łatwe! Sto procent prawdy. Ale temu drugiemu – zainteresowanemu – też nie jest łatwo emocjonalnie i jego emocjonalności – zwłaszcza w czasach demokracji (tj. przede wszystkim: równości) należy się takie samo poszanowanie, tym samym zrozumienie. No, chyba, że nie wypada kochać. Ale to ostatnie – jako przejaw kołtuństwa (mieszczaństwa) nie ma nic wspólnego z demokracją, równością i wolnością.

      Polubienie

      1. De facto oboje mają ten sam problem: z mówieniem „nie”. Kto nie kochał, nie zrozumie. Trzeba takiego rewitalizować – niech odkryje w sobie dziecko (najlepiej małą dziewczynkę – orzekającą/pakującą na siłce)

        Polubienie

      2. Przepraszam, z ostatniej chwili: kochać wypada, ale jak śpiewała K. Jackowska – wszystko ma swoją formę, a jak dodawał A. Belew – frame by frame – zresztą nawet K. Staszewski twierdzi: trzeba trzymać fason w każdej chwili. Bo romantyzm to świeczki, wino, komedia romantyczna, a potem co najwyżej trochę pikanterii w postaci kajdanek z futerkiem i maski zorro – w ramach poliamorii ma się rozumieć i neurolingwistycznego programowania. A nie żadne tam: więcej ma ode mnie powagi stanu i swobodnej woli mucha na ścierwie gnijącym wylęgła. Fuj, jakie to nieestetyczne, tego na pewno nie było w standardzie deweloperskim. Tym bardziej: „hunting by the rivers, through the streets, every corner”. Hunting to można na eDarling. Zgadza się!!

        Polubienie

      3. mieszczański „mający konserwatywne poglądy i upodobanie do wygodnego, ustabilizowanego życia; także: mający cechy przypisywane dziewiętnastowiecznemu mieszczaństwu, takie jak konserwatyzm, wygodnictwo, bezideowość, nietolerancja, zakłamanie”

        Polubienie

      4. A skoro już mowa o idolu co niektórych standardów deweloperskich, niejakim Beksińskim, kto – poza nim powiedział (i może tą całą A. „chcę się nim zachłysnąć” Orthodox) – że love will tear us apart oznacza „miłość nas rozdzieli” (separate, divide?) Chyba, że chodzi o taki rozdział, który kończy się na
        Cimitero Monumentale di Staglieno. Zresztą, kogo to obchodzi. Może co niektórych Izbiarzy i Krystynę „chamie kalwaryjski” Pawłowicz

        Polubienie

      5. Ale karnistów powinno obchodzić. W końcu nierzadko osądzając – yhhh yhhh – miłość. Np. w sprawach o stalking. Zresztą w tytule było „sztuka”, więc proszę mi tu nie insynuować („po co takie mocne słowa?”), że to nie na temat. O!

        Polubienie

      6. Co się zresztą dziwić standardom deweloperskim, skoro niejaki Niedźwiecki (a może niejaki Kaczkowski) potrafił tłumaczyć (a propos „sztuki tłumaczenia”) beating around the bush – jako, yhh, yhhh, – yhhhhh – no cóż – yhhh „walący w buszu” (chyba na leśnym parkingu)

        Swoją drogą – jak bardzo trzeba żyć piarem – aby tak się przejmować tym co ma do powiedzenia opiniotwórczy Niedźwiecki czy Kaczkowski… Czy jak im tam. No, ale faktycznie – jak się przez 8 lat z pogardą (ale też szczerą wiarą) powtarza, że Platfusy (czyt. lemingi i lumpenliberały) to tylko piar… To potem jeden z drugim Waszczykowski leci do kosmetyczki, stylisty, spindoktora i… przesadza.

        Polubienie

      7. …piar i niemieckie media…

        Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną

        („cześć oddają od rana nowym bogom”)

        Polubienie

  3. A skoro już mowa o sztuce tłumaczenia, wytłumaczmy sobie jeszcze to, jak to się stało, że zniszczono wymiar sprawiedliwości (ale nie tylko – całą Polskę – bardzo różne sektory)

    Otóż rzecz w samozadowoleniu, pozytywnym myśleniu o samym sobie, braku samokrytycyzmu i spekulacyjnym (nieopartym na niczym) komforcie psychicznym – nie w „załatwianiu” czy „układach”

    Sędzio, referendarzu, asystencie sędziego…

    To nie jest problem, że coś ci w życiu załatwiono, problem polega na tym, że nic z tego nie zrozumiałeś.

    Bo, cóż to oznacza, że coś ci załatwiono. Tylko tyle, że dano ci szansę. Przymknięto oko NA TWOJE BRAKI. Bo je miałeś.

    Nie masz? To dlaczego sam sobie nie załatwiłeś tego, co ci załatwiono? Dlaczego matka „musiała latać i załatwiać”, teściowa „musiała latać i załatwiać”, ciotka „musiała latać i załatwiać”, koleżanka ciotki „musiała latać i załatwiać”, przyjaciel królika „musiał latać i załatwiać? Dlaczego sam sobie nie załatwiłeś? Bo miałeś braki. Więc weź się z tym pogódź i głupio nie polemizuj z oczywistościami.

    Skończ również z socjopatyczną patologią swojego CHARAKTERU i nie gadaj głupot, że w Polsce kiedykolwiek wszyscy musieli mieć „załatwione” i nie wystarczyło być dobrym, bo małostkowo kłamiesz i obrażasz porządnych ludzi, których CHARAKTER sam w sobie nie wyklucza tego, by zajmowali określone stanowiska.

    Więc miałeś braki. I to nie tylko charakterologiczne i towarzyskie, ale przede wszystkim MERYTORYCZNE. Ale przymknięto na nie oko, WIERZĄC – UFAJĄC Ci, że je nadrobisz, a nie jedynie dowartościujesz swoje kompleksy stołkiem i pensją. BO MIAŁEŚ BRAKI.

    (i to nie dotyczy wyłącznie przedstawicieli pokolenia Y)

    Polubienie

    1. Co równocześnie świadczy o jakości tudzież sile „układów” tudzież „kasty”. Układ, z którym należy się liczyć – tym bardziej KASTA – nie dają sobie grać na nosie przez byle banany, bo układ czy kasta to nie wylęgarnia bananów tudzież bananowy inkubator dla małych cwaniaczków. Układ/kasta się szanuje. Ale niestety – jaki poziomek merytoryczny pracy taki układ/kasta
      I co oczywiste szacuneczek do samego siebie – w końcu chodzi o samego siebie i kierat pracy na etacie, który nawet młodocianych inwestorów w podeszłym wieku musi kształtować – wg jakości tej pracy. Z g… bata nie ukręcisz. I jak tu się nie śmiać? Psami mnie poszczujcie – komfortowo i elitarnie.

      Polubienie

      1. Rozumiem, że Ziobro oczyszcza KASTę merytorycznie?

        „Chłopaki, nie pendrivy – teraz trzyma się dane w chmurze, wiem bo mi Kaleta powiedział, a jego matka to poważna osoba – chmury nie zajumasz – chmura jest równa, prawa i sprawiedliwa, solidarna, chociaż kuźwa nie polska…”

        Prawdziwi niepodlegli patrioci używaj pendrivów – i maja w … konstytucję. Co Rzepliński wie o publikowaniu? W LexisNexis robił, czy jak? Pewnie sam chmurze pisze pamiętnik. O tym jak Beata walczyła o Polskę Niepodległą – żadnej polskiej konstytucji („na podstawie i w granicach prawa”) itd. itp. itd. Macie rację – wszystko można sprzedać i kupić. A jak raz popełniło się błąd, to trzeba w nim trwać. I to wcale nie nazywa się krętactwo, małostkowość, tchórzostwo i bylejakość – żadność.

        Dlaczego o tym piszę? A co, nie zgadza się? A może ktoś już o tym pisał?

        Polubienie

      2. Ja jednak pogodzić z tym ostatnim (nieumiejętnością przyznania się do błędu i trwaniem w … po szyję) orzekanie zgodnie z postanowieniem II instancji, uchylającym postanowienie I instancji? Paranoja albo dewiacja, w skrócie… Bożesz ty mój… Nieważne. … ze skrótami.

        Polubienie

      3. Jak zatem pogodzić z tym istotę wymiaru sprawiedliwości…

        I to jest właśnie tak kwestia CHARAKTEROLOGICZNA.

        Polubienie

      4. „ta kwestia” bożesz ty mój… Miszcze od literówek – już czuję ich oddech na plecach… I od niczego więcej – z … bata nie ukręcisz!! A bez pracy nie ma kołaczy!! Straszne, co nie? PAD

        Polubienie

      5. A co, może nieumiejętność przyznania się do błędu to „nieskazitelność charakteru”? Że tylko skazanie – tj. jego brak – się liczy? Otóż Polszka Dohtryna Praffa uważa już inaczchej! Tho theż już siem nie liczhy!! Dzisiaj czythaałem!! Penie właśnie o umiejętność pisania – nieskazitelny charakter – niekoniecznie ze zrozumieniem i unikaniem nadinterpretacji faktów i życzeniowego myszchlenia – tj. w trosce o swoje zdrfie pszychyczne. Albo robienie kolegom … w toalecie sądowej. Dhobchra koleżancha. Dobchry koleżcha (parytety)

        Pan Prechrzeszorzesz….mać się zmarchczył, bo on

        Polubienie

      6. Tylko, o co te biedne żony (z niepatologicznych lub dysfunkcyjnych rodzin – te wywodzące się z dysfunkcji [nie mylić z biedą] upgradują się skutecznością w grze – „będę grał w gry” – po ślubie) czepiają się tych swoich tfardzieli po kursach z kręcenia lodów… Że nie jest prawdą, że nie mówiły „wynieś śmieci i kup fasolkę”, ale „pilnuj dzieci i weź parasolkę”. Bida z nędzą. Nędznicy. Modlić się za was… Za nas…

        No dobra, Judge napisał coś nowego. Idę poczytać. Chociaż – powiedziałbym, gdybym był typowym przymułem sądowym udającym tfardziela (to taki typ, co najlepiej zna się na psychologii – i życiu, ma się rozumieć – bo od czytania, to go oczy bolą) – bo jaki „Ziarkiewicz”?? Nie pisze się „Ziarkiewicz”, tylko „Ziemkiewicz”, a „Ziemkiewicz” nigdy nie był prokuratorem… Judge się nie zna. Na szczęści mamy świetnych aplikantów sądowych trzeciego roku…
        Ale nie powiem.

        Polubienie

      7. Poważny prawnik nie czepia się literówek,

        bo zna orzecznictwo.

        I uchwałę SN o literówkach…

        Polubienie

      8. A powracając jeszcze do tematu słabości kast wszelakich, przejawiającej się w tym, że osoby, na których braki przymknięto oko (również towarzyskie, skoro nic samemu by nie osiągnęli i musiała interweniować matka, ciotka itd. „trzeba chłopakowi pomóc”) i dano im szansę, podchodzą to tego bezkrytycznie (może brakuje im siły charakteru, aby nie tylko korzystać z układów, ale jeszcze o tym pamiętać) i nie podejmują szczególnych starań, aby na WYMARZONYM stanowisku jak najszybciej nadrobić braki – przede wszystkim merytoryczne i życiowe – a mimo tego, kasty tych ludzi tolerują (czyt. nie potrafią się ich pozbyć).
        Można to wszystko ująć krótko: zapewne każdy rozsądny człowiek powie, że lepszy jest nie do końca obiektywny dostęp do danego zawodu (w tym sensie, że bardzo liczni dobrze przygotowani są w stanie bez układów zająć dane stanowisko), którego przedstawiciele wykonują go na wysokim poziomie, niż w pełni zobiektywizowany, uczciwy dostęp do danego zawodu, którego przedstawiciele prezentują sobą merytoryczne dno. Zwłaszcza, że mówimy o zawodach polegających na wykonywaniu pracy na rzecz tysięcy ludzi, poprzez dokonywanie czynności zawodowych przekładające się na najważniejsze sprawy życiowe tych ludzi.

        Polubienie

Dodaj odpowiedź do Rewolucja Orangutanów Musi Odejść Anuluj pisanie odpowiedzi