Dusiowe bajanie

https://www.wprost.pl/kraj/10786627/spor-w-sadzie-najwyzszym-sedzia-zlikwidowanej-izby-zwracam-sie-do-pana-o-zlozenie-rezygnacji.html

Kiedyś narzekałem, że w prokuraturze brak barwnych, nieszablonowych, wesołych postaci. Bo był tylko Bogdan Wiem Lepiej Niż Sądy Święczkowski i długo nic. Ale nie miałem racji. Pan Jarosław Duś, prokurator Jarosław Duś to postać niesamowita. Nie był nigdy sędzią, uczestniczył czynnie w izbiarskim bezprawiu i ciągle mu mało. Oto bowiem prokurator Duś zapragnął poorzekać sobie w Izbie Karnej SN. Ale nie tak po prostu. Pan Jarosław Duś zażądał podania się do dymisji przez prezesa Izby Karnej. Co więcej, wrażliwemu panu prokuratorowi nie odpowiadają zarządzenia prezesa Laskowskiego o niewyznaczaniu neosędziów do składów z legalnymi sędziami. Pan Jarosław puścił przy tym wodze swej fantazji porównując te, skądinąd słuszne, decyzje do getta ławkowego.

Panie Jarosławie, nie-sędzio, Duś! Jeśli mogę Panu coś życzliwie poradzić, to na Pana miejscu byłbym ostrożny z metaforami odnoszącymi się do mebli. Sam Pan wie z jakich powodów. Ale skoro Pan już zaczął, to należy się Panu kilka słów wyjaśnienia, bo najwyraźniej na lekcjach historii musiał Pan być pochłonięty czymś zupełnie innym aniżeli nauką. A więc zjawisko getta ławkowego praktykowane w latach 30 na polskich uniwersytetach wynikało z antysemityzmu, który niestety zapuszczał wówczas dość mocno korzenie w społeczności akademickiej. Dla studentów pochodzenia żydowskiego wydzielano osobne ławy w aulach wykładowych. Ta obrzydliwa praktyka zasadzała się na segregacji ludzi wedle ich pochodzenia. Wynikało to z rasistowskiego i antysemickiego założenia, że oto ci żydowscy studenci zajmują miejsca dla tych prawdziwych Polaków. Tak to w skrócie ujmując wyglądało.

Porównując się do tych, którzy wówczas, w latach 30 doświadczyli na własnej skórze, antysemityzmu wystawia się Pan na zwykłą śmieszność i politowanie.

Przecież dla wszystkich ludzi zachowujących elementarną uczciwość intelektualną, wreszcie dla wszystkich (a jest ich naprawdę większość w naszym kraju) dla których Zbigniew Ziobro nie jest alfą i omegą i autorytetem prawnym, jest oczywistym, że ani Pan, ani Pańska koleżanka pani Bednarek (podobnie jak pozostali państwo z izby dyscyplinarnej) nie jesteście żadnymi sędziami Sądu Najwyższego. Nie jesteście nimi, bo nigdy nimi nie zostaliście. Tak wiem, w kręgach zbliżonych do Pana Prezydenta i partii rządzącej, popularne są tezy o łasce uświęcającej, która spływa na osobę powołaną przez Głowę Państwa. Wedle tych teorii, nie ważne jest łamanie prawa, nie jest ważne naruszenie wszelkich reguł. Liczy się podpis Pana Prezydenta. A przecież tak nie jest. Jako, że może Pan nie pamiętać tego z lekcji historii, coś Panu przypomnę. Był sobie kiedyś taki koń, nazywał się Incitatus. Boski Cezar Kaligula miał według historycznych przekazów wprowadzić go do Senatu. Nie tak po prostu, ale wynosząc do godności senatora. No cóż, zrobił to bo mógł, bo jak by ktoś zaprotestował, to by życie stracił. Ale Panie Jarosławie, zna Pan jakąś uchwałę rzymskiego Senatu z udziałem Incitatusa ? Ja nie znam. Z tej prostej przyczyny, że mimo woli Cezara, Incitatus nie został tak naprawdę nigdy pełnoprawnym, legalnym senatorem.

Osoby nielegalnie powołane, w nieuczciwych konkursach prowadzonych przez nielegalnie powołaną, upolitycznioną i zależną od polityków neokrs, nigdy nie staną się sędziami Sądu Najwyższego. Sędzią SN nie zostaje się dzięki bliskim związkom ze złotoustym ministrem. Tak więc ani Pan, ani Pana koleżanka pani Bednarek ani inni znajomi z izby dyscyplinarnej nie są teraz traktowani tak a nie inaczej, z racji urodzenia czy pochodzenia, ale z powodu własnych wyborów. Wziął Pan świadomie udział w nieuczciwej procedurze naboru do SN. Nie przeszkadzało Panu, że postępowanie prowadzi upolityczniona, powołana w sposób sprzeczny z Konstytucją Krajowa Rada Sądownictwa. Zasiadał Pan w gremium niebędącym sądem w rozumieniu prawa polskiego i europejskiego. Sam, z własnego wyboru, został Pan pracownikiem izby dyscyplinarnej. Pana wybór ma takie konsekwencje, że nie tylko nie może być Pan uważany za sędziego SN, ale nigdy nie zostanie Pan sędzią. Bo kto uczestniczy w bezprawiu, w zamachu na nasze prawo do niezależnego Wymiaru Sprawiedliwości, nie spełnia wymagań jakich oczekujemy od sędziego. A SĘDZIA to nie funkcjonariusz Zbigniewa Ziobry. To naprawdę nie jest to samo.

A jeśli mimo wszystko nadal będzie Pan roił o tym, że jest sędzią SN, to mam dla Pana mały upominek filmowy. Prawdziwą perełkę. Pomoże Panu zrozumieć własne położenie. Otóż mało kto wie, że w 1962 roku Włosi, z sobie znanych powodów, nakręcili jedyną w swoim rodzaju adaptację powieści Ogniem i mieczem. To naprawdę jest coś niesamowitego. Cuda prawdziwe tam się dzieją, dość luźno powiązane przy tym zarówno z realiami epoki jak i w ogóle z treścią pierwszej części Trylogii. Wybrałem dla Pana fragment z blondwłosym Bohunem, głaszczącym małpkę i ucinającym sobie miłą pogawędkę ze Skrzetuskim. Filmowy pułkownik kozacki ma tyle wspólnego z literackim pierwowzorem, co Pan z sędzią Sądu Najwyższego. Mam nadzieję, że wyraziłem się dość jasno.

Miłego oglądania i dużo zdrowia życzę.

172 myśli na temat “Dusiowe bajanie

  1. I właśnie o taki artykuł mi chodziło, aby móc pod nim ze spokojem ducha napisać moje najnowsze przemyślenie (trafne czy nietrafne – ale moje). Otóż załóżmy, że nigdy nie chodziło mi o fakty, tylko o mechanizm ukazujący niezborność myślenia, nieciągłości logiki i zwykłe dziury wypełniane myśleniem życzeniowym. Więc i tym razem nie chodzi mi o fakty, ale o mechanizm – „system nieciągłości”. Krytykuje Pan Sędzia niczym nieuzasadnione awanse do SN, przede wszystkim dokonujące się wbrew literze prawa. Załóżmy więc, że dotychczasowy – „oczyszczony” – SN to kasta, zamknięte środowisko, do którego bez zgody najwyższych gremiów tegoż środowiska nie sposób się dostać. Co najwyżej prześliznąć – aby napotkać permanentną pogardę, uwagi o „awansie społecznym” itp. Nie chodzi czy to prawda. Przyjmijmy jednak taką supozycję. Zatem była sobie kasta, była ona zamknięta i trzeba było ją otworzyć, aby oczyścić (wyrzucić) stare i w te oto otwarte ramy wprowadzić nowe. Skąd jednak to nowe? Którego ujęcie w niedostępne dotąd ramy miało być takie zbawienne. Ano z tzw. dołów. Jak to mawiają niektórzy mieszkańcy Warszawy – z prowincji. Teraz z kolei zastanówmy się, co miało uzasadniać ową „reformę sądownictwa” i oczyszczanie sędziów. O czym mówiono? O biciu żony, kradzieży pendriva i jeździe po pijaku. Obiektywnie nie są to nie wiadomo jak szkodliwe społecznie czyny (typu ludobójstwo, czy nawet zabójstwo), są to bardzo zwyczajnie szkodliwe społecznie czyny. Przywoływanie ich nie miało jednak służyć temu, aby uwypuklić tę zwyczajną szkodliwość – typową wszystkim przestępstwom, gdy któregoś nie uznajemy, że bardziej, czy ponadprzeciętnie szkodliwe – i uczynić z niej nadzwyczajną szkodliwość. Przypadki te miały potwierdzać tezę, że „sędziowie-bandyci są bezkarni, bo kolesie chronią kolesiów” (przypominam. że nie chodzi tu o fakty, ale o mechanizm – nie ma co się z góry obrażać). Zatem te zwyczajnie szkodliwe społecznie przestępstwa odsłaniały jedynie stan patologii, symbolizowały go, symbolizowały jednak to, co powszechnie znane, a przynajmniej uznane. O powszechności świadczy poparcie wyborczy dla tego typu rozwiązań jak „reforma sądownictwa”. Zatem czyny te wyrażały powszechne przeświadczenie o powszechnej patologii. Żony nie bił przy tym sędzia SN, również nie sędzia SN ukradł pendrive, a i po pijaku nie jeździł sędzia SN (przypominam nie chodzi o fakty, ale o mechanizm, metodę). Robili to sędziowie prowincjonalni – z tzw. dołów. I to właśnie owych dołów dotyczyło to powszechne uznanie powszechnej patologii. No i załóżmy, że ta powszechnie uznana powszechna patologia tzw. dołów sędziowskich (prowincji sędziowskiej) jest prawdą. Wszakże nie chodzi o fakty, ale o mechanizm. Jeśli tak jest, to niejeden mecenas będzie lamentował, wściekał się, bił głową w ścianę ze wściekłości, ale ostatecznie powie sobie: może układ przeżarł rejon, może nawet sięga okręgu czy apelacji, ale ostatecznie jest jeszcze skarga kasacyjna do SN, więc – wygramy, normalność w końcu zwycięży. Będzie tak jednak tylko wtedy – mając na uwadze założycielskie idee „reformy sądownictwa” (na czele z powszechnym uznaniem powszechnej patologii dołów sędziowskich) – gdy SN pozostanie zamkniętą kastą, której – przepraszam za określenie – doły, prowincja sędziowska cuchnie, co wyklucza je od zasadnego „awansu społecznego”, wobec czego wchodzi w grę jedynie prześliźnięcie się do elyty.

    Polubienie

  2. Jeżeli przy tym dół jest uwikłany, „spatologizowany” do cna, to oznacza, że w każdej chwili można wsadzić za kraty – i to zupełnie legalnie, w końcu przestrzegając prawa – licznych członków dołów z różnych, czy też wszystkich części kraju. Chodzi więc o życie ludzkie, życie całych rodzin – i ich ratowanie. Jeżeli zatem awansowani do SN z uwikłanych dołów ciągną za sobą ogon układu (obserwując nominatów prezesowskich dobrej zmiany – nie trzeba być nie wiem kim – by zauważyć, że są to dokładnie ci sami ludzie co wcześniej, tak samo zaangażowani w relacje, nazywane – słusznie czy nie – układami, sitwami, bandyckimi klikami itp. – trudno zatem zakładać, że nominowani są nad wyraz „czyści” – są równie „czyści” co wszyscy), to choćby sami nie byli aż tak uwikłani, że wystarczy tylko chcieć by ich „przymknąć”, nie pozostaną przecież obojętni na los, troski swojego ogona – dołu, prowincji. A chodzi przecież o życie… Myśli Pan, że odetną się? A nie okażą się w ten sposób równie „elytarni” co poprzednicy? Nie pozbawią się dotychczasowej legitymacji? Nie wyjdą na bezwzględnych karierowiczów (i nic poza tym)? Czy zatem ciągnący za sobą ogon układów nominowani (w żadnym razie nie „awansowani”) do SN nie pozostają wrażliwi na los dołów? A chcąc wpłynąć na orzecznictwo SN – np. w sprawach wrażliwych na odsłonięcie niszczycielskiego podejścia do gospodarki (nie mówię o faktach, ale o mechanizmie) – nie wystarczy nacisnąć dół (po prostu wyjąć teczkę z biurka)? Ogon układu może być politycznie użyteczny. Tak mi się wydaje (może błędnie).

    Polubienie

    1. Gdybym chciał pisać o faktach, napisałbym, że dawniej stanowisko sędziowskie załatwiało się w gabinetach prezesów, i to okręgowych, apelacyjnych, może nawet podsekretarzy czy sekretarzy stanu. Dzisiaj załatwia się je w sklepie mięsnym czy salonie fryzjerskim. I że to się nie może utrzymać, bo żaden pis czy ziobro nie rozwalą tak wymiaru sprawiedliwości jak to. A wymiar sprawiedliwości istnieć musi (i to nie kazuistyczny – więc i nie dowolny, uznaniowy), bo taka jest natura.

      Polubienie

    2. A jeśli nawet to ostatnie, to nie są fakty – bolesne, bo człowiek nie kuń, prędzej czy później jakiś cel swojej egzystencji musi zacząć dostrzegać – to z powyższych uwag i tak wynika wniosek, że jeśli coraz łatwiej zostaje się sędzią tego czy innego sądu, to trudno zakładać, że utrata tego stanowiska nie jest łatwiejsza niż dotąd.

      Polubienie

      1. Dlatego pytanie na niedzielę. ??? Czy Zygmunt LI-szy Desperat (Kolejki Podmiejskiej) piarowo oc…jał piar? Przebierańcowo oc…jał przebierańców? W końcu krowa, co dużo ryczy mało mleka daje, ale przecież c…jać to my, a nie nas… I gdy tak się człowiek do tego przywiąże, to może nie zauważyć, że go od dłuższego czasu w tego no… jegomościa robią. Bo patrzajta jaki ze mnie cenny głupek… Znaczy się koalicjant. Głupek to o mnie mówią, ale przecież prawdziwe głupki to wy. Chceta towarzysza z Pcimpowiców uniewinnić? Mata? Czy raczej mieć będzieta? A chceta towarzysza Hulszynianów skazać? Posijta, a będzie wam dane? Czy raczej mata? Pewnie różnie bywa. W każdym razie ja to wszystko w łapce trzymam i może i kolejka podmiejska, może i całkiem mały ze mnie dostawczak, ale… Ale na pewno lepiej to wygląda w gębie i wyobraźni przebieranych w jegomościa przebierańców niż wygląda to w realu. Patrzajta jaki cenny ze mnie koalicjant. I nie mówta, że nie kusi z takim kaolicjantem lody robić, znaczy się kręcić, bo przecież wieta, że kto nie ma pokus? No kto? Się zastanówta co z ta kolicja. Jak to na ślązku towarzysze gaworiut. Eta prawda, eta koalicjant. Może i mała ta kolejka podmiejska, ale kupta se najpierw lepszejszą, to pogadamy.

        Polubienie

      2. Patrzajta i podziwiajta, jaka to ze mnie pięknie skorumpowana …w… Pan Sędzia mówi, że Zygmunt nienawidzi tego i owego. I to są właśnie te niedostatki skrupulatności. Bo Zygmunt, jak każda mała zawistna …z.., nienawidzi tego i owego w cudzych rękach. Bo przecież małe to to to, ale jakie szprytne! Jak męski wibratorek normalnie. Miękiszonek @ 2.

        Polubienie

      3. Patrzajta i podziwiajta. A nie mi tu niszę, patenta zwijacie sprzed nosa… Kuźwa… Złodzieje! Normalnie złodzieje. Miałem ja pomysła i normalnie mi go zap… was here

        Polubienie

      4. A dlaczego to musi lepiej wyglądać w .niu niż w realu? Bo jak się jest głupkiem z kolejki podmiejskiej, to się jest „życiowym inaczej”. Takiemu wszędzie dobrze. A lepiej być 1 na wysypisku dzikim, niż 2 na wysypisku niedzikim. Desperat małej kolejki czy desperat dzikiego wysypiska? Chyba to drugie bardziej, że tak powiem – harmonizuje. Tato, ale tu śmiiiiieeeerdzdzdziiii. I cieeeeeeeemnooooo tuuu. Synu, to jest twój teatr ogromny, bo to twoja mataczyzna. Ustawa o obronie mataczyzny? Dzieło życia. To żem się wyżarł. I kto ustawki robi, i kto ustawki robi? To nie podskakuj… Bananowcu. He, he… Jakbyś był taki bananowiec, jak się chwalisz, to byś wiedział, że tu śmiiiiieeeerdzdzdziiii. I cieeeeeeeemnooooo tuuu. Życiowy byś był i byś wiedział, że tak już musi być. Tuuu. Dlatego was wszystkich załatwię. Bo mi mówicie, że jestem z małej kolejki. A ty? A ty? A ty?

        Polubienie

      5. Zgadza się. Zygmunt to zwykły śmierdziel. Jemu nie śmierdzi, ale wie, że śmierdzi, więc jest lepszy od tych, którym nie śmierdzi, ale jego zdaniem nie wiedzą o tym, że śmierdzi, bo przecież to on jest ten mały, bystry, szprytny, szczwany jak cholera. Znaczy się desperat, on nie płacze, bo łzy są babskie. On się cieszy – że jest mądrzejszy. Desperat, zwykły desperat. Chcesz żeby mu w pięty poszło? Wszystko po nim spłynie… Ale nie „desperat”. 1 na dzikim wysypisku, bo …o mógł.

        Polubienie

      6. Nic tylko zacząć sugerować otoczeniu, albo nawet wprost jak kataryna nawijać, że Zygmunt dzwonił, dzwoni, zadzwoni, bo ciągle dzwoni, zadzwoni, dzwonił… Każdą durnotę przy odrobinie szczęścia da się przepchnąć, bo otoczenie jak te białe myszki na kinderbalu… Ojeju, byle dobrze wypaść, ojeju jaka trema… Przynajmniej za klientem nie biegam… Ufff, całe szczęście. Dokładnie jestem zaj….sta. Otóż to, zimna buka… I keep smiling… Dokładnie. Ustawiałam się… Bo jestem za…. Podziwiam siebie, gdybym nie była sobą, to bym chciała siebie normalnie… Stłuczkę zrobić drogową normalnie, chciałabym, chciaała… Ojej, już za dużo, już stop. Stop kochana. Stop. Stop. Teraz idzie wacek, a wacek ma stałe łącze…

        He, he. Bo wszystko wygląda lepiej niż wygląda?

        Polubienie

      7. Bo wacek jest na telefon. Łał, słyszałaś? On jest wiesz co? Na telefon. No naprawdę, on ma stałe łącze. Jeju, lepiej uważać, lepiej spokojnie, lepiej mnie tu nie być, ja nie rozumieć. Swoje robić, i co mnie tam… Święty spokój najważniejszy. Trzeba mieć swoje algorytmy… Znaczy się – priorytety.

        Polubienie

  3. Panie Sędzio, jak to jest. Pana wkurza niemiłosiernie obrzydlistwo określania sędziów „kastą” i mnie też. Trudno o adekwatne wulgarne przekleństwo, którym dałoby się przy tym opisać … desperackiego przeinaczania słów sędzi Kamińskiej czy Gersdorf. Człowiek spokojnie do sklepu nie pójdzie czy na pocztę, bo mu zaraz „kastą” rzucą i do tego będą tłumaczyć się „ale, ale Kamińska, ale Gersdorf”. Okazuje się jednak, że w Gazecie Wyborczej z 22 czerwca 2005 r. sędziowie w rozmowach z dziennikarzami sami określali polskie sądownictwo jako „republikę kolesi”, dodając, że są głodni, niecierpliwi, mają po trzydzieści czy czterdzieści parę lat – są młodzi, zdolni, świetnie wyedukowani, zwłaszcza w orzecznictwie PRL, a nie mogą awansować, bo im „republika kolesi” blokuje dostęp do zawodu. Kilka lat później okazało się, że co drugi zapożyczył się robiąc „inwestycje”, nierzadko we frankach, popadli w tarapaty finansowe – bo przecież nie są głupsi od tych „biegających za klientami”, a od wielu z tych ostatnich zarabiają dużo mniej więc trzeba było żyć ponad stan – zastawić się a postawić się, może liczyli, że przy dobrych wiatrach rata nie wzrośnie, a i awans zaliczą, zaczną pisać doktoraty, dokształcać się, zostaną docenieni… Ale „republika kolesi” ich blokuje i … mogą zdziałać. Gdzie tu wolność, gdzie tu równość, gdzie tu demokracja!!! Skandal!! Oni są zdolniejsi i uczciwsi – w końcu transformacja 1989 tak ich na studiach lub świeżo po przytłoczyła, że nawet nie śniło im się pójść w biznesy czy do wolnych zawodów (jak bardziej operatywni kolesie z „republiki kolesi”), dlatego wybrali służbę Polsce. Czekając na… Na? Na? Prezesurę…. Z czyich rączek? No z czyich? Niech Pan Sędzia zgadnie z czyich… W republice troglodyckiej. Obok (22.05.2005) artykuły „Młodzież wybrała Platformę i PiS” (to ta młoda, zdolna, sztucznie blokowana w dostępie do zawodu młodzież – w przyszłości nazwana „kastą”) oraz „Kaczyński poparł Borusewicza”. „Sprawiedliwie czy po znajomości” 22.06.2005. To może i „kastę” wymyślili zazdrośnicy obrzucający się w mediach błotem, bo przecież każdego można opluć i zdeprecjonować, gdy się komuś nienawistnie zazdrości. Nawet Pana Sędziego – przykładowo – bloga pisał, a czego tam nie napisał, a te jego filmiki… I piosenki disco polo… (można? można – wszystko można – nawet grzyby jeść można i w piżamie po stolycy w niej biegać – a co, nie można? jak się jest mało ambitnym, to nie można). Jak można mieć pretensje do kogokolwiek o „kastę” jak się epatuje „republiką kolesi”?? A jak można mieć pretensje o „republikę kolesi” jak samemu jest się „lupanar dzieci komuny, nienażartych kołtunów – zastaw się, a postaw się – wyprutych z emocji dysfunkcją domową” itd. „republika kolesi”… Musi Pan Sędzia przemyśleć swój protest… Bo Pan, sędzia Żurek, Tuleya i inni, to jak perły przed wieprze w takim „konsekwentnym” towarzystwie wędrowniczek.

    Polubienie

    1. Ale nie ma co się łamać, Panie Sędzio, choćby nam 4 pozostało koniom grzywy pleść i garnki piaskiem czyścić. I wcale nie musimy ich kochać, bo na miłość… Trzeba sobie zasłużyć… Przynajmniej zdolnością do kochania innych… Wpadnijcie kiedyś Panowie do mojej kancelarii, mam całą szafę wdzięczności i tylko czasu nie ma, by tę cudzą wdzięczność (naprawdę szczerą, prawdziwą, życzliwą i bezinteresowną) sobie samemu okazać. Posiedzimy, pogadamy, posłuchamy dobrej muzy. A później… A później pójdziemy w piękne okoliczności przyrody, okazywać sobie kolejne dowody wdzięczności. Śpiewając oczy zielone. Będzie pięknie – gwarantuję. J… mordor i … wędrowniczki. One jak te białe myszki – nie potrafią się nie porównywać (i ludzi szanować – ludzi to tacy się boją) – zmarnowali się. Zdolne to było, ale leń i miękki charakterek (ale to jeszcze nie charakter).

      Polubienie

      1. I chociażby sędzia Gersdorf i sędzia Kamińska stanęły na rzęsach – przy takich małych …kach – nic się nie uda, bo oni w … wszystko mają. Z takich jak Pan czy ja tylko śmiać się potrafią, a potem wcinać zachłannie to, co wypracujemy, powtarzając „ale o co chodzi? jestę sędzią, należy mnie się. (jak … do okręgu i „płyniemy!!”). Ale… Ale! I tak warto. To się nazywa: romantyzm. I pozytywizm zresztą też. I pamiętajmy: LUDZIE ŻYJĄCY W CHLEWIE TO NIE ŚWINIE, TYLKO CHLEWIKOWCY – tego wymaga od nas chrześcijaństwo i dobry gust.

        Polubienie

      2. Człowiek stara się, coś tam osiąga i już mu problemy charakterologiczne wynajdą. Ale co to za mendy? Takie durnoty dziennikarzom opowiadać – mówiąc wprost – jezdę sędzię, NIEZAWISŁYM, NIEZALEŻNYM – W IMIĘ DEMOKRACJI, SPRAWIEDLIWOŚĆ I JEJ WYMIAR – ale dla awansu, to nawet nazwę to wszystko „republiką kolesi”, opluję człowieka pomijając wszystkie jego osiągnięcia, bo jestem zwykłą świnią, a potem zniszczę całą rodzinę tego człowieka – bo przecież ja nie mam problemów charakterologicznych – „zeżarłem cudze dzieci i dobrze się z tym czuję” – bo mnie się należy – bo ja to pewnie pod górkę miałem do szkoły, ale zawsze z bananem na ustach, bo winni są inni – ci z problemami charakterologicznymi. A jak już się w końcu dochrapię i nażrę, to już tylko będę siedział i …ł. W cieniu drzewa, które ktoś inny zasadził – świecąc światłem odbitym. Pan Panie Sędzio pewnie też ma problemy charakterologiczne, Tuleya i Żurek pewnie też. Tylko Kamillo w piżamie nad ranem pod TK ich nie ma, bo on po grzybach i w świetle „najwyższych standardów” w sprawach przemocy w rodzinie – on jest zaje…e niezależny i zaje…sty z niego następca komunistycznych zbrodniarzy – tych od tych świetnych orzeczeń i wspaniałej literatury, które najlepiej często i gęsto cytować, aby uzasadnić, że gadające głowy Lenina znad pianina, które na Brackiej zalewa deszcz, to jednak solidaryzm społeczny – żaden Katyń, Gułag i Kanał Białomorski – powtarzamy: solidaryzm społeczny – taki HIT, zupełnie nowa nowość, tego jeszcze nie było… To jest cudowne, bez problemów charakterologicznych. Problemami charakterologicznymi zajmują się skierniewiccy ochotnicy (junacy) o pyzatych twarzach, aparycji ruskiego czołgisty wychodzącego z ukraińskiego domu, powtarzając „bo takie są prawa wojny i pokoju”, „prawa wojny i pokoju”, „ale o co chodzi, przecież prawa wojny i pokoju”, „nie rozumiem, przecież prawa wojny i pokoju”, „ja tam spałem na służbie, bo rozkaz to rozkaz, a Och Och chojska, to mi może – to są prawa wojny i pokoju”, „prawa wojny i pokoju”, „ale o co chodzi – prawa wojny i pokoju”, „a gdzie ja spać miałem? w czołgu? prawa wojny i pokoju”, „prawa wojny i pokoju”, „jezdę oficerę – prawa wojny i pokoju”, „to nie ja kazałem sobie tu przyjechać – prawa wojny i pokoju”

        Polubienie

      3. A może chodziło o to Panie Sędzio, by już awansów nie było, by już na nich nie zależało, albo przynajmniej by były tylko sprawiedliwe awanse dla szczególnie oczytanych (a co, dla nieoczytanych? prawnik bez szacunku dla literatury prawniczej to zwykłe g…, charakterologiczne – w powszechnej opinii – i wężykiem, wężykiem). Myśli Pan Sędzia, że o to chodziło? Z pańskiego bloga wynika, że o to nie chodziło. O siebie chodziło. O własne 4 litery i swoją sitewkę. O TKM chodziło i żarcie (żrenie? o to by się nażreć?). O g… chodziło, o własny łupież chodziło, o picie, s… i ru… chodziło. Bo „lustereczko powiedz przecie, kto ma największego … na świecie” – o to chodziło. Tyle, że się nie dorosło i nie dorośnie nigdy do tego, o co chodziło. I dlatego jest jak jest. Krótkie portki i wy…ć. O to chodziło. („no, ale przynajmniej spróbowałem”) A czemu menda jedna z drugą „solidaryzmem społecznym” tego nie nazywało. Dlaczego nie mówiła o tym świnka bez klasy „niezawisłość”? „Republika kolesi” ZŁY TO PTAK CO WŁASNE GNIAZDO KALA. A PYCHA KROCZY PRZED UPADKIEM. Tak bym napisał, gdybym był Panem Sędzią. A tak…

        Polubienie

      4. I nadal w … wszystko mają. „Temu …kę wyliżę, tamtemu …kę wyliżę i jakoś to będzie, byle do emeryturki”. Co to dla takiego salutować Misiewiczowi – w todze, z łańcuchem. … Już potrafię udowodnić, o co temu Z…stanowi chodziło. Dowody są porażające. Nie trzeba ukończyć podstawówki by zrozumieć. Z… to przynajmniej jest niezmienny jak…

        Polubienie

      5. A Pan, Panie Sędzio? Też z Republiki Kolesi? A swoim zdaniem? Co na to Rambo Domowi – ci ze szczególnym wyczuciem, wyczuciem na miarę najwyższych standardów i emeryturek w wysokości 75% dotychczasowych poborów. A co, należy się bez starań? Najmniejszym kosztem? Bo wszyscy kradną, więc wszystko w …? He, he… Wszyscy kradną i biegają za klientem?? He, he, he. No tak – prawdę mówię i dobrze to wiesz (jeden z drugim). „Republika Kolesi” Kuźwa… Jak żem to obaczył, to żem się zasępił, a potem już żem się z tego ino… No rżałżem jak kuń. A skund u mnie kuń? A skund u nich zdolność do bycia sędzium? Pomimo charakterologicznych ograniczeń utrudniających „bieganie za klientem”. Oj ta pogarda, oj ta pogarda… Typowa bananowa pogarda. Pogarda beneficjentów przeżartego postkomuną systemu. Pogarda siedzących pod drzewem, które zasadził ktoś inny. Pogarda, w których czytać cokolwiek… To intelektualizm – czy. naiwność i samobójstwo zawodowe. Bo w … włazić trzeba. Jak ruski czołgista na dywaniku u swojego bożka fallicznego. „Byłem dobrym pampersem [.chronem], ale faktycznie źle się spisałem, pogardzam sobą, tyle szczegółów pominąłem, myślałem, że to nie ja to wszystko załatwiam, tylko ktoś inny, a ja tylko twarzą jestem tego przedsięwzięcia, dane osobowe odpłatnie udostępniam – byłem leniem. Przepraszam Pana Pryncypała i błagam o waszą litość i szansę. Od dzisiaj będę dobrym czołgistą, jak Tomy Lee Jones, w ściganym, ma się rozumieć, że w ściganym. Rozpisałem sobie swoje zasadnicze wady i nawet makietkę czołgu przygotowałem. Proszę zobaczyć, o tu – tu jest zapadka”…

        Polubienie

      6. Ale tak wystąpić w mediach i wprost, z grubej rury – awansu mnie nie dali, republika kolesi – państwo w państwie… Jaworowicz ma rację. „Nie będę biegał za klientem, będę biegał za kolesiem”. Bezcenne.

        Polubienie

      7. A tak na marginesie: Panie Sędzio, co zrobić by udowodnić zbrodnię przeciwko ludzkości? Tj. dyskryminację w życiu społecznym, politycznym i zawodowym całej grupy społecznej. Której towarzyszą rażące pogwałcenia fundamentalnych praw człowieka, w tym prawa do sądu, ochrony prywatności, godności, wolności, również wolności zatrudnienia – także w zakresie miejsca pracy itd. itd. Co zrobić? Stosować jeszcze wyższe standardy niż „najwyższe standardy” i czekać. Aż się bydle na haczyk nabije i zacznie się wiercić na tym haczyku, trochę mu żyłki popuścić, niech się czuje mocny, że niech myśli, że bydle wygra, a gdy przyjdzie ta chwila, właśnie ta chwila, pociągnąć i zawrócić bydlaka prosto do siatki drucianej – tam gdzie jego miejsce. Oto język wędkarski. I wie Pan co? Udało się. Podobno biorą. Z drugiej strony słyszałem już takich „podobno” wiele, ale… W końcu zaczną brać. Tu tylko ryba nie bierze. Stygmatyzacja środowiska sędziowskiego? W warunkach przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków? Wiem, że to stare… To już było… Ale… Hm. Wyobrażał Pan sobie kiedyś Zygmunta LI Desperata (kolejki podmiejskiej) w roli ośmiornicy. A ośmiornice antropomorfizowaną na Zygmunta LI Desperata? To niech Pan sobie wyobrazi. Bez zeza się nie da.

        Polubienie

  4. Panie Sędzio… A propos obsadzania etatów sędziowskich i innych ludźmi wybieranymi wg kryteriów praktycznych, a nie merytorycznych…

    Czy zgodzi się Pan, że rodzina to przede wszystkim szacunek?

    Moim zdaniem nie. Bo rodzina to więź. Więź, o którą należy walczyć choćby kosztem szacunku, zwłaszcza, gdy tym ostatnim nazywa się pozory.

    I chyba mam rację, bo w świetle literatury małżeństwo to wieź duchowa, więź fizyczna, więź gospodarcza. zatem więź. W innych zdrowych relacjach rodzinnych brak więzi fizycznej dodatkowo wzmacnia więź duchową. A zatem więź.

    Nic dziwnego, że w swoim czasie SN podkreślał, że zdrada to nie tylko, ani nawet nie przede wszystkim zdrada fizyczna…

    Można jednak twierdzić, że rodzina to przede wszystkim szacunek i porządek. Wszystko ma chodzić jak w zegarku (now everything’s ruined?)

    W takim ujęciu człowiekowi nawet do głowy nie przyjdzie, że np. pokazowe procesy rodziców, zwłaszcza w sprawach zahaczających o przemoc w rodzinie – między małżonkami, mogą dotyczyć również dziecka. I to bezpośrednio. To nie są jego sprawy, ta przemoc jego nie dotyczyła. Ta sprawa się z nim ściśle nie wiąże. Nie ma tu mowy o bezpośrednim powiązaniu.

    Myślę, że predysponowane do takiego myślenia są zwłaszcza osoby zatrudnione w Ministerstwie Sprawiedliwości i Prokuraturze Krajowej, jeżeli zdiagnozowano u nich to, że są DDD. Albo dopiero zostanie to u nich zdiagnozowane, jeśli np. zrobili coś brzydkiego i w sumie nie wiadomo dlaczego tak postąpili. Czy zatem DDD wyklucza zajmowanie niektórych stanowisk? Niekoniecznie, jeżeli zatrudnieniu towarzyszy odpowiednie szkolenie. Gorzej jak szkoleń nie ma.

    Polubienie

    1. Czym skutkuje natomiast brak odpowiednich szkoleń? Tym, że osoba zatrudniona w MS czy PK jest święcie przekonana o swojej racji, gdy przekonuje dziecko takich rodziców, że to wszystko jej nie dotyczy, powinno się odciąć i np. robić pieniądze, dużo, dużo pieniążków kochanych, najsłodszych. Bo nie powinno mu zależeć na takiej więzi, bo nie warto, a i problemów można sobie narobić. No tak, bo np. badanie rozkładu małżeństwa to badanie tego, czy komuś zależy na więzi, a nie na tym, czy więź jest? Oj chyba nie. Nie wszystko jest kwestią wyboru. Np. bycie DDD to nie jest kwestia tego, czy komuś zależy na byciu DDD. Albo płacz – „czy mógłbyś nie płakać, czy jesteś zaburzona emocjonalnie, że nie potrafisz przestać płakać, mnie to krępuje, …ł, to …ł, na …j, drążysz tym płaczem. Brak ci kultury”. Ponadto można przeczytać, że rodzina dysfunkcyjna tym różni się od patologicznej, że w dysfunkcyjnej jeszcze komuś zależy na normalności w rodzinie (jakby myślał tylko o swojej normalności nie byłoby mowy o dysfunkcji czy patologii rodziny, ale o dysfunkcji czy patologii indywidualnej) – ale nie dlatego, że ma taki kaprys, tylko dlatego, że jest więź, przynajmniej po jego stronie – więź z rodziną. To zbuntowane nastolatki uważają i czują inaczej – ale one nie są jeszcze dostosowane społecznie, one mają charakteropatię z natury – bo to taki „głupi wiek”.

      Polubienie

      1. „Zapaliła papieros, wyciągnęła flaszki, zaciągnęła się głęboko dymem, wypuściła go w strumień światła, spojrzała na niego i powiedziała, że nigdy nie była blisko ze swoim ojcem, a z matką od lat nie może się dogadać”
        „Ludzi przepędzili” – bo to jest nasz sund – „i ryczą do siebie”

        Polubienie

      2. Papierosa, papierosa – bo zaraz z literówki zrobi się poważny problem dysklesyjny, więc psychiczny – a psychiczny – to wiadomo – czubek – prawie jak Rambo Domowy… Hej hej la la la la hej hej hej hej I tematu więzi już nie będzie. Jest w końcu tyle ciekawych tematów… I każdy może znaleźć coś dla siebie lub założyć swego bloga…

        Wiem – to ostatnie było do mnie. Prosto w serce. Ałć

        Polubienie

      3. Czy w tym kraju jest choć jeden sędzia, który jeśli nawet nigdy nie był blisko z ojcem, a z matką od lat nie może się dogadać, to chociaż przeszedł dobre szkolenie i przeszedł je na poważnie?

        Bo jak nie, to ja – mówię to szczerze – z tego naszego kochanego kraju (przejściowo w za…ście głębokim kryzysie) – szczerze mówiąc – spi…m. Bo szkoda na was wszystkich czasu. Poważnie. Jesteście daremni. Człowiek zmarnuje sobie całe życie na to by was zrozumieć i usprawiedliwić, ale – PRZECIEŻ MUSI BYĆ CHOĆ KTOŚ!! A NIE SAMI FETYSZYŚCI SWOJEGO STANOWISKA – WUPGRADEOWANI NAZWĄ. SŁOWEM. I STRUKTURA ORGANIZACYJNĄ. Poważnie. Niech się natychmiast kuźwa ujawni, bo… Bo mam zbyt wiele innych powodów, by… Tu nie ma komu imponować. Ale czy jest chociaż dla kogo się starać?? Śmiej się śmiej, jeden z drugim, praw swoje morały przerastające formą treść… Pusty autoryteciku… W dobie niekwestionowanego kryzysu autorytetów. Pewnie masz za dużo czasu wolnego na takie morały. 700 lat jestem sędzią więc muszę mieć rację. Nie kochaniutki. Możesz przez 700 lat nie mieć żadnej racji i we wszystkim się mylić. I mogę ci to malutki udowodnić bez problemu. Sam jesteś Rambo Domowy „skącz waść”, sam se skończ.

        Polubienie

      4. Istotą rodziny jest więź, nie szacunek. A ta więź – to zasadniczo miłość. I weź się z tym sędzio jeden z drugim pogódź albo przestań rozpieprzać system swoim bagażem.

        A jak z życia nie wiesz, co się z tą więzią robi, to zacznij klikać gugla aż wyklikasz.

        Polubienie

      5. Chorzy, zaślepieni ludzie. Z których każdy czuje się upoważniony autorytatywnym tonem wypowiadać się o kształcie mojej prywatności, intymności. Bo wstydu nie mają. Bo bycie sędzią przerosło ich zanim sędziami zostali. Potem już tylko wypierali świadomość swoich braków – by się nie bać. Tym samym wypierali wstyd. Tylko niektórzy starali się te braki nadrabiać, przynajmniej staram się w to wierzyć. Prezes Sądu – czyli kto? Herszt bandy? Czy transcendentnie naznaczony zmysłem bożym – bez pracy nad sobą? Dysponent cudzej intymności – ale broń boże nie „zboczona świnia”, on je zdrowy, pije za 4. A nie mam racji? la, la, la, la… „a gdy skończy, wtedy mały wstanie i pobije jeszcze mniejszego…” la, la, la. Żadnych zasad – i to też trzeba zakamuflować jeszcze bardziej raniąc, jeszcze bardziej ingerując, jeszcze bardziej mając wszystko gdzieś – jak menel.
        To nie jest życie. To cywilizacja śmierci.

        Polubienie

      6. Pozory, pozory i jeszcze raz pozory – w toku ingerencji w życiowe sprawy ludzi. Bo szkoleń zabrakło, aby te puste naczynia czymkolwiek wypełnić. Pozostają pozory, pozory i jeszcze raz pozory. Kolosiki na glinianych nóżkach. Zabójczy – ze strachu przed demaskacją. Błąd błędem i jeszcze większym błędem. A nie mam racji? I to wyrafinowanie „metod psychologicznych”. A menele nie mają „psychologicznych metod”? Każdy głupi działa psychologicznie. A setki stron o wtórnej wiktymizacji nie po to zostały napisane, by… To nie jest Metodyka pracy sędziego!! Nie po to to napisano!! Czy, aby na pewno…

        Polubienie

      7. Wiecie co wam powiem? Zostawcie w spokoju sądownictwo, to was nie dotyczy, zajmijcie się swoimi sprawami!!

        (przecież to, he, he, robimy, he, he)

        Polubienie

      8. Ziobro. A kto to jest Ziobro? Beneficjent jednego z układów? Mógł wszystko, miał wszelkie możliwości – tylko mieć pomysły i wcielać je w życie. Co wcielił? Siebie wcielił. Dno. Żeby tylko – zło.

        Ziobro jest samozadowolony? Bo za wzmiankę o psich obowiązkach dostaje czegoś dziwnego i źle się z nim dzieje? A nie mam racji? A nie ma obowiązków, które należy bezwarunkowo wykonać? Oczywiście, że ma, ale to teoria. Mógł bardzo wiele, zajął się wzniecaniem kurzu. Bo może i mógł, ale widać nie było go na to stać. Bo zdolny, a leń. Sługa zły i gnuśny. A ludzie cierpią wskutek zaniechań. A nie cierpią. Psi obowiązku? Jesteś psim obowiązkiem – swoich pryncypałów Zbigniewie Ziobro, którzy też z tobą nie zrobili tego, co było ich psim obowiązkiem. Bo zawsze chodzili na skróty. I przywykli do tego, że minusy również mają swoje plusy. Zobacz Ziobruchu jak nisko upadłeś. Gdyby ten blog był bardziej popularny – drapałbyś się w główkę, czy trzeba na mnie prokuratora wysłać, aby nie wyszło na to, że innego za psi obowiązek prześladowałeś. Per analogiam – żeby się nie wyróżniało. Weź se chłopie słownik i poczytaj. Również o tym, że Dominikanie to boże psy. Ty nie upadłeś nisko, ciebie nie ma. Zero to przesada. Więc o co ty masz pretensje do sędziów? Zwłaszcza takich – serwilistów-oportunistów-konformistów, dla których szczytem kariery jest bycie na telefon. Co to masz im do zaoferowania, jaką przeciwwagę. Szpagaty na wizji? I wiesz, że mam rację. Nie wiesz jeszcze tylko tego, czy twoim zdaniem należy się zblokować na to, że tak mówić nie wolno. Też masz za dużo wolnego czasu. A bez pracy do głowy przychodza same głupie pomysły. Mi się utrudnia pracę. Bo za Zbigniewa Ziobro nie ma szacunku do mojej pracy. No jakoś tak wyszło Zbigniewie – że w Polsce nie ma szacunku dla mojej pracy. Jest śmieszna, żadna, pozorna. I co ty z tym zrobiłeś? Bałeś się ruszyć ten temat? Wiem. Bo takie z ciebie silne państwo – wszystko rozmienić na drobne i rozdać, byle się nie czepiali.

        Polubienie

      9. I ja ci tego nie zagwarantuję Zbigniewie Ziobro, że nie będziesz odpowiadał. Wiesz dlaczego? Bo gdy się obudziłeś z pomroków DDD i zrozumiałeś, co mi zrobiłeś, to doszedłeś do wniosku, że przywracanie stanu zgodnego z prawem odbędzie się kosztem słupków, bo wymusi zarzuty naruszenia Konwencji Stambulskiej, a to wg twoich popędów psycho-społeczno-marketingowo-politycznych (kiełbasą też handlujesz? a czemu nie, cuchnie ci handel kiełbasą? czy się nawet na tym nie znasz? a przecież mówiłeś, że adwokatura, radcostwo, notariat to zwykła praca, jak handel kiełbasą – nie widzisz żadnej różnicy – i tak już ci pozostało) jednoznaczne z poparciem dla popierających to co rozumiesz publicznie przez LGBT. Sprawiedliwość… Ba… Ludzkie życie przegrało z twoim wizarzystą. Boczki sobie popraw, więcej siwizny.. W twoim wieku? Nie będziesz wiarygodny wygadując trzy po trzy, łącznie z tym, że na handlu kiełbasą się chociaż znasz. Bla, bla, bla, bla – a teraz żniwa. Nie wstyd ci? A co ty takiego mądrego powiedziałeś kiedykolwiek? Że młodzi, zdolni, blokowani w dostępie do zawodu? Już ja znałem tych młodych, zdolnych – uczyli się po 2 dni do kpc i zdawali na czwórkę – ściągając. A może na „najwyższych standardach” ochrony w sprawach przemocy w rodzinie się znałeś? Gdzie tam. Daj se luz i nawet nie zaczynaj. Ty nawet reformę sądownictwa zrobiłeś, by odkryć, że sędziów muszą sądzić sędziowie… Więc „sędziów nie da się oczyścić”. Co skończyłeś z tego, co zacząłeś? Cyrki medialne trwają zbyt krótko by cokolwiek konstruktywnie wykonać? Zgadza się. Jak się zaczyna od cyrków medialnych – nie może być inaczej. Z tyłu też sobie popraw. Bo pomyślą, że włosy tłuste i kołnierzy uświniony. A kogo obchodzi, że myłeś – opadają na kołnierzyk, znaczy, że tłuste. Co ty, życia mediów nie znasz? Od kiedy ty jesteś w polityce… Chłopaku.

        Polubienie

      10. Wizażysta – niech ci będzie. Weź sobie tego wizażystę… Na podsekretarza stanu, pewnie po administracji albo politologii.. Nada się. Jemu na kołnierzyk nie opada.

        Polubienie

      11. Gdybyś ty był realny polityk, a nie taki, który daje się wypchnąć masom do opluwania establishmentu, bez oczekiwań na konstruktywne działania, to byś wiedział, że ludzie śmieją się już z prawniczych wynagrodzeń, a przynajmniej dziwią się, że tak mało płacą. Twoim zdaniem to jest silne państwo? Twoim zdaniem to jest dopełnianie obowiązków osoby sprawującej nadzór nad zawodami prawniczymi? Dla ciebie nadzór to batożenie – czyt. wszczynanie postępowań dyscyplinarnych? Wygodnie się urządziłeś. Tylko wstydu mieć do tego nie możesz, bo nie zniesiesz samego siebie. Ty jesteś polityk? Gdybyś nim był, to byś wiedział, że Polacy na chłodno nie uważają, że geje i lesbijki to większy problem niż sitwy sądowe. Bo ten naród nie jest taki ciemny jak byś chciał, by ci się wygodnie trwało – teraz i zawsze – w inercji przedzielanej atakami pogardy i agresji. O czymś zapomniałem? Pewnie o polityce kadrowej – tak by się nikt nie czepiał. Super. Normalnie w kompleksy wpadam przy tobie. Czuję się niemęski – i dwie lewe ręce do tego. Nie możesz być z siebie dumny. Możesz tylko być ministrem. Weź się chłopie spakuj, kup se bilet do… Nie wiem gdzie, przeleć się tam na weekend i obudź sumienia Europy. A potem wracaj do Warszawy, pojedź na Plac Zamkowy, idź od Kolumnę Zygmunta i weź mu powiedz „pan tu nie stał”.

        Polubienie

  5. Pisze Pan Sędzia ponadto o niezasadnych obsadzaniu stanowisk prezesów. Nie znam przypadków, o których Pan Sędzia pisze, ale proszę zauważyć…
    – co trzeba w Polsce, by być prezesem? Ilu to kolesi spod budki z piwem jest wysyłanych do notariuszy, aby zakładali na siebie spółki, zostając prezesami i wiceprezesami,
    – jeżeli dany prezes niszczy ludzi, krzywdzi ich, zaciąga zobowiązania (w świetle orzecznictwa sędziowie odpowiadają za szkody niezależnie od skarbu państwa, II CSK 407/13), często ponad stan, stając się niewypłacalnym,
    – styl życia dłużnik to również nierzadki styl życia wspomnianych prezesów,
    – do tego bywają brutalni, przemocowi,
    – pycha i wyniosłość to również zasadnicza cecha ludzi prymitywnych i niewykształconych,
    – to samo ciemnota, oraz niezdolność dostrzeżenia najprostszych faktów, które przemawiają na ich niekorzyść,
    – są przy tym manipulacyjni i stosują „metody psychologiczne”
    O co zatem kruszyć kopię? Co takiego w byciu prezesem czy wiceprezesem. Typowe menelskie zajęcie.

    Polubienie

      1. Niech Pan Sędzia zapyta przeciętnego Polaka, kto to jest: styl życia dłużnik, brutalny, przemocowy, ale też pyszny, wręcz bezczelny, prymitywny, ciemny, chętnie mówi o sędziach kasta lub republika kolesi, zrobiono go prezesem, by się dalej zadłużał. Zobaczy Pan.

        Polubienie

      2. Przecież wspomniani prezesi to d…chrony. A jeżeli jakiś prezes jest tymczasowo niedostępny dla odpowiedzialności, to jakby nie patrzeć świadczy to wyłącznie o pogłębieniu się stanu niewypłacalności jegomościa-prezesa-dłużnika.

        Polubienie

      3. Dla prawdziwego sędziego to porażka życiowa – być niedostępnym dla odpowiedzialności. Podobnie jak być niegodnym zaufania – niepewnym i niebezpiecznym. Menel się tym szczyci, bo utożsamia bycie niebezpiecznym z byciem kimś poważnym, na kogo trzeba zważać, mieć respekt. Typowy prezes powtarzający w kółko kasta i republika kolesi. Państwo w państwie, panie, państwo w państwie, republika kolesi, kasta, panie, normalnie kasta sędziowska.

        Polubienie

      4. W ten sposób dochodzimy Panie Prezesie… Tfu!! Proszę o wybacznie… Oczywiście – Panie Sędzio – z całym szacunkiem… Dochodzimy w ten sposób na poziom, który nazywa się „honor” i „poczucie własnej godności”

        Polubienie

      5. Swoją drogą, co Pan Sędzia sądzi o sędziach, których zdaniem liczą się tylko szkody majątkowe, te na osobie jako źródło zobowiązań pieniężnych są niepoważne, niegodne uwzględnienia. A prawdziwe przestępstwa to te gospodarcze, reszta to… Dla studentów… Phi.

        Polubienie

      6. A co sądzić o prezesie, który nie widzi, że się zadłuża? Ciemnogród? Menel? Menel, menel. Kto bogatemu zabroni? A kto zabroni menelowi?

        Polubienie

      7. Takich prezesów trzeba unikać, bo oni są niewypłacalni i są z tego dumni „a kto mi co może zrobić, co mnie może policja, wiesz co mnie może ta republika kolesi… narobić mi na buty może, jak podrośnie”

        Polubienie

      8. A niech Pan Sędzia zapyta się któregoś menela, czy można mówić o ponoszeniu odpowiedzialności, jeżeli kogoś do niej nie pociągnięto. Typowy prezesowski poziom nieświadomości prawnej i antysystemowości. „Co mnie może republika kolesi?”

        Naprawdę, Panie Sędzio, nie tykaj Pan… bo śmierdzi. Szczerze radzę, bez podtekstów.

        Polubienie

      9. A jak już, to niech się Pan Sędzia przy okazji takiego zapyta: to co się kmiotku przedawnia, ściganie, dochodzenie roszczeń czy roszczenia majątkowe? Będzie się pieniło menelicho, ale warto taki okaz w akcji zobaczyć. Już Panu Sędziemu zazdroszczę.

        Polubienie

      10. Dokładnie tak: jesteś j…m dłużnikiem niewypłacalnym, pozbawionym również honoru i godności osobistej, bo twój ojciec nie był idiotą nie chcąc przekształcić ziemi z reformy na budowlanki, ale ty tego nigdy nie zrozumiałeś, wolałeś z bananem na twarzy podążać przez życie na skróty, więc teraz nawet święty boże nie pomoże spać. Skoroś wolał zabrać, kraść. Prowincjonalny, ciemny, buraczany agresorze. Złote zęby sobie wstaw i kietę zawieś cwaniaczku. Każdy wściekły burek jest niebezpieczny. Weź mnie teraz psami poszczuj łajzo.
        Ach, zazdroszczę Panu.

        Polubienie

      11. Boga w sercu nie masz, a obiektywizm to ty nieprzytomny odlocie masz w … i roszczeń majątkowych nie widzisz. Poziomku. Krasnoludek Poziomek. Mały, zawistny i podły. A roz…chane to! Strach go do sekretariatu wpuścić, już by zaraz tylko chę…żył i chę…żył. To umie czytać, to umie pisać, to je wielkie i niedostępne dla komornika! Je…ny frankowicz. On inwestuje… W kolejny Własny Kąt – dla Młodych. Ci…pa nie inwestor. Już lepiej byś się prostytuował d… męska.

        Bo tak z takim autoramentem prezesowskim rozmawiać trzeba. Inaczej zabiorą człowiekowi wszystkie dwuzłotówki i z pół paczki fajek. A kogo na to stać!! Takich stać na wszystko, oni nie ponoszą odpowiedzialności – Poziomki-Świadomki. Skandal!!

        Polubienie

      12. Jak można być dumnym z tego, że jest się niedostępnym dla windykacji. Przecież to pasuje do „sędzia”, jak… „Prezes-Sedes”, jak „najlepszym przyjacielem świni są diamenty”… wewnętrznie sprzeczna rzeczywistość psychiczna… Bieda z nędzą.

        Polubienie

      13. Jedno jest pewne, ani ja, ani wszyscy prawnicy, którymi się otaczam NIE CHCEMY REPUBLIKI KOLESI – SĘDZIÓW, KTÓRZY ODPOWIADAJĄ ZA POSŁUGIWANIE SIĘ TAKIM JĘZYKIEM W DBACIE PUBLICZNEJ – KTÓRZY SAMI GO WYKREOWALI. Zwłaszcza, że upragnione awanse nie przyniosły żadnych zapowiadanych zmian!!! Przeciwnie – „republika kolesi” stała się „tyranią kolesi”, obrzydliwą, zbrodniczą, krzywdzącą BEZ RACJONALNEGO POWODU obywateli, NIE ZWAŻAJĄCĄ NA NIC, NIHILISTYCZNĄ PRZECHOWALNIĄ, DO EMERYTURY LUB KOLEJNEGO AWANSU, BANANÓW DOWOLNEGO POCHODZENIA, WSTYDEM POLAKÓW, KOLEJNYM WRZODEM NA TKANCE PAŃSTWA POLSKIEGO – NASZYM WESTERPLATTE.

        Polubienie

      14. I jestem przekonany, że popiera mnie Pan Sędzia w całej rozciągłości. Choćby wkurzało Pan moje paćkanie na blogu, choćby wnerwiało Pana to, że przypisuję Panu określone poglądy. JESTEM TEGO PEWIEN, ŻE I PAN SĘDZIA NIE CHCE REPUBLIKI KOLESI – TYM BARDZIEJ TYRANII KOLESI. I ŻE TAK JAK MY – I WSZYSCY ZNANI NAM PRAWNICY – NIE DA SIĘ PAN ZASTRASZYĆ TYRANOM, PRYMITYWOM, KACYKOM BEZ SZANS W NORMALNYCH WARUNKACH. DUMNYCH ZE SWOJEJ NIEDOSTĘPNOŚCI DLA WINDYKACJI – PAŁAJĄCY TRANSCENDENTNĄ (PSYCHOTYCZNĄ) ZEMSTĄ, KTÓRĄ NAZWALI WŁAŚCIWĄ SĘDZIOM… Ona nie jest właściwa sędziom, tylko „chłopskim metodom”, koły, wsiuny, buraki, nienażarte chamy. Wiem, wiem, z „chłopskich metod” też można być dumnym… Gdy kogoś pali, piecze, uwiera słowo „inteligencja”. W…ć!!

        Polubienie

      15. „zap…ć całą rodzinę s…na, razem z psem, budą i suką” – CHŁOPSKIE METODY, a nie sędziowska tradycja. Poprzeczka jest dużo wyżej i nie ma co udawać. Nikt nikogo (spoza rodzin prawniczych) nie zmuszał do bycia sędzią!!!

        Polubienie

      16. (tonem aklamacji)

        Powiedz prezesie – gdzie cię licho niesie.
        Powiedz prezesie, gdzie cię licho niesie,
        bo niezbadane wszystkie kroki two je.
        Powiedz prezesie, dokąd zmierzasz w lecie,
        lato to czy zima nosi …a
        Powiedz prezesie – gdzie cię licho niesie.

        Polubienie

      17. Lecz Ty? – lecz ja? – uderzmy w sądne pienie,

        Nawołując: „Ciesz się późny wnuku!…

        Jękły głuche kamienie –

        Ideał sięgnął bruku – – ”

        Sędziowski synu i wnuku

        Polubienie

      18. Swoją drogą Panie Sędzio, tak pluć na sądownictwo, nazywać je „republiką kolesi”, domagając się „normalnych dróg awansu”, a potem oburzać się na p. Gersdorf, która miała coś o awansie powiedzieć… (Od kiedy sędzia lądujący w ministerstwie zalicza „normalne drogi awansu”…? o jakim awansie tu mowa?) Bardzo nieładnie. „Chcemy tego, nie chcemy tamtego, my, ja i moi kolesie, wszyscy uważamy, że jestem całkiem ładna i bystrusia, chcemy normalnych dróg awansu, a nie nienormalnych, beze mnie – sprawiedliwych, a nie po znajomości (od kiedy Panie Sędzio sprawiedliwym jest wylądować sędziemu w ministerstwie? dziwne to kurka, mroczne, ciemne, wilgotne, lepkie… jak te krecie korytarze…) z kimś innym niż ja.

        Polubienie

      19. A skoro to co polityczne ma być sprawiedliwe (za co do dzisiaj wyśmiewają UW? za brak sprawiedliwości?) to wymiar sprawiedliwości jest w takim ujęciu wymiarem czego?

        Polubienie

      20. „Jestem doradcą ministra, to takie sprawiedliwe” – strach się bać. Chyba, że we wrześniu 2005 sędziom chodziło o zwykłą nienawiść podbudowana zawiścią i nie umiejętnością nieporównywania się. Wtedy owa „sprawiedliwość” okazuje się jasna i prosta. „Pic na wodę, byle do…ć”

        Polubienie

      21. A jeżeli to zwykła, tępa, ślepa, buraczana nienawiść i zawiść, to czy takie afekty nie trwają latami? Pie…ni frankowicze

        Polubienie

      22. Wszyscy mnie skrzywdzili, wszyscy, Gersdorf, grupy rekonstrukcyjne, nawet Państwo i Prawo, bo drukują takie małe literki… Mam prawo być świnią, k… i szmatą. Tj. chodzić na skróty. Z bananem. Na wierchu. Pieprzona patologia społeczna. Takim awans? A może jeszcze zupę klientom restauracji podawać, żeby się zatruli… Bujaj się wariatko!! Krystyna Pawłowicz ma cię za nic, a Pałac Kultury i Nauki musi zostać zburzony.

        Polubienie

      23. Seba Kaleta… Ten to ma doświadczenie. Patryk Jaki…. Mmm, aż chce się stanąć na baczność, wyszczerzyć i szczerze powiedzieć całą prawdę o dobrej zmianie, że jest dobra, bo zmiana jest potrzebna, więc zmiana jest dobra. Seba i Patryczek to dla takich abstrakcja. Tu nie ma z kim się porównywać, tu co najwyżej się aportuje… Raportuje w postawie odpowiedniej do sytuacji, tj. na baczność. Co innego, gdyby Seba lub Patryk był blisko. Koszula bliska ciału – święta prawda towarzyszu. To by d… bolała dużo bardzie, wyciskając na usta słowa pokroju „sprawiedliwości”, „równości”, „awansu… o tak, awansu, awansu… o tak, o tak” Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal – oto zasadnicza sędziowska formuła sprawiedliwości.

        Polubienie

      24. Wie Pan Panie Sędzio za co Pana w tym kontekście szanuję? Za to, że Pan nie krytykuje awansów, tylko awansów po niesłusznej stronie. Po stronie wzniecaczy kurzu, kosztem rodzin, autorytetów, państwa polskiego. Kurzu, który może tylko opaść, bo i tak nic z tego wzniecenia nie wyjdzie. Nic konstruktywnego. Od mieszania posłodzonej i pomieszanej herbaty nie będzie słodsza, mocniejsza ani cieplejsza. Rozlać można i nierzadko się rozlewa.

        Polubienie

      25. Bo awanse po słusznej stronie, tj. takiej, która nie stawia sobie oficjalnie za cel zniszczyć sądownictwo i zastąpić je utopią, aby z czasem samemu przyznać „sędziów muszą sądzić sędziowie – ich nie da się oczyścić” – zawsze są sprawiedliwe. Tudzież sprawiedliwościowo indyferentne. Z kolei opluć sędziego potrafi każdy dureń. Rodzinę sędziego również. Problem, gdy taki dureń ma realną szansę być sędzią, tym bardziej prezesem sądu. Jest problem.

        Polubienie

      26. Sędzia z małej jednostki przynajmniej nie ma szansy skończyć jak Tuleya. Czy orzekać o gruntach warszawskich. Nie mówiąc już – bo jest to wysoce mało prawdopodobne – o orzekaniu w sprawach kumotrów politycznych.

        Polubienie

      27. „skończyć” jak dotąd… Ale właśnie nie ma szansy na takie problemy – sędzia z małej jednostki. Z tak zajeb…istymi wynikami, że nawet menda nie umie temu zaprzeczyć. Bo matematyka to królowa nauk i nawet szmata wymięka przed tym majestatem.

        Polubienie

      28. Brednie. Psudosędziowskie brednie. Wy sami byliście i jesteście republika… Dopóki was awanse nie zmiażdżyły i g… pokazaliście, choćby po to, by wyszło na to, że mieliście rację.

        Taki Pan Sędzia Judge potrafi trwać latami (obecnie) na straconej pozycji. Trudno oczekiwać czegoś szczególnego po pisaniu bloga, ale przynajmniej trzyma się tego, co pisał w mediach anonimowo lata temu. A wy?

        Polubienie

      29. A wy już się dzisiaj pod tamtymi słowami nie podpiszecie. Bo o czym tu mówić, przy Kaletach i Jakich – jeszcze się podpadnie, podpisując się choćby „sędziowie danego okręgu”. Jeszcze się jakaś menda wyłamie i powie, kto tu komu dał prawo do pisania takich rzeczy w moim imieniu!!! Wtedy się nie wyłamała. Przynajmniej żadna z tych mend, utuczonych awansami, która by chociaż dzisiaj mogła się wyłamać, ale nie… O Patryczku tak napisz w takim razie, albo Sebastianku. O Zbigniewie? Co pisać nie wie? Duża jednostka. Duży miś.

        Polubienie

      30. Zbigniewowi, Patryczkowi, Sebastiankowi… Misiewiczom… to się w przez telefon włazi. I kontynuuje jednocześnie, że tamten to akurat miał za małą jednostkę (byłeś? widziałeś? a skund u mnie syn? a skund w brzuchu syn? zamknij mordę, podpisuj i zjeżdżaj!!). Schizofrenia.

        Polubienie

      31. Dlatego Krystyna Pawłowicz ich nie szanuje, Bogdan też – autorzy pięknego orzeczenia – adresowanego do większości, normalnych przypadków – bez oglądania się na sytuacje patologiczne, by pielęgnować względy polityczne. Od czasu tego orzeczenia nie słyszałem o nich jednego złego słowa – słowa, które ja bym uznał za złe. I wk…a mnie to, że ta schizofreniczna „republika kolesi” rutynowo, w ramach small talku w czasie pie…nia po sekretariat naśmiewa się z p. Krystyny. Bo ona uczyniła coś wielkiego – dla Polski. Właśnie to orzeczenie. Całego jej życiorysu nie znam, prawie nic o nim nie wiem, więc może było coś jeszcze. Może było, ale nie musiało. Bo zrób któreś coś więcej. Niż to jedno orzeczenie. Piękne orzeczenie.

        Polubienie

      32. Gdyby jakimś cudem ktoś to czytał i nie wiedział, o które orzeczenie chodzi – o którym orzeczeniu warto wspominać – SK 3/20

        Polubienie

      33. Oczywiście, że znajdą się k…y, które będą to kwestionować, bo 1) mają wszystko w …ch, 2) są zje…ni, 3) w … mają konstytucję na każdym kroku, 3) jak wyszli na ulicę i użyli tego słowa, „konstytucja”, to i tak ich do ministerstwa nikt za to nie wziął, więc gdzie te awanse, 4) mówiłem, że są zje…ni? Dokładnie – są zje…ni

        Polubienie

      34. pod górkę, ale na skróty – „normalna droga awansu”

        czy aby na pewno pod górkę? – chyba też nie

        Polubienie

      35. „to były inne czasy”?

        No tak, „najwyższe standardy w sprawach przemocy w rodzinie” były wyższe? Czy może gmach ministerstwa przy Al. Ujazdowskich był większy? Też nie? Więcej informatyzacji? Więcej sędziów? Faktycznie – zanim Gowin roz…lił sądownictwo – było więcej sądów. Potem przez chwilę ciut mniej. Zgadza się!! Bezwzględna logika!! Podobno dzięki reformie gowinowskiej przywrócono wydziały filozofii. Albo je przywrócicie – albo ropie…lę jeszcze większej (tzw. tajny protokół). Faktycznie, to były inne czasy. Radców, adwokatów, notariuszy, komorników też było w p…u więcej… Święta prawda, nic tylko być świniowatą k…ą, bez psich obowiązków. Zgadza się.

        Polubienie

      36. Orzesz k… p…a mać!!! W najlepszym momencie p…a lieterówka!! Jak pech, to k… pech!!!! Ja pie….!!!

        Albo je przywrócicie – albo rozpie…lę jeszcze więcej (tzw. tajny protokół).

        Polubienie

      37. Robię rimming tylko po kościelnym

        Tak brzmi ta sprawiedliwość, to „nie chcemy republiki kolesi” i „chcemy normalnych dróg awansów”

        Polubienie

      38. „ty wiedziałeś co to jest rimming!!!!” – żona z normalnych dróg awansu, zapoznana w bibliotece

        „a wiesz, że ja wiem co to jest rimming” – żona… hm…

        Polubienie

      39. A Ziobro wie co to rimming? On chce leczyć Polskę, oczyszczać sędziów… Powinien życie znać, za nim się za nie zabrał na bogato i na ostro…

        Chopcze… Zbyszek wiedział nie takie rzeczy, jak jeszcze Prince mówił na kobiety, że „dziewczyny są goopye” Zbszek to jest gość, a nie taki miękiszon jak Tusk i ta jego cielęcinka-sędzinka, „nie damy się zastraszyć”, „chcemy normalnych dróg awansów”, „nie chcemy republiki kolesi”, „dokładnie, otóż to, żadnych rimmingów”, „dokładnie, to już lepiej mucha na dziko”

        Polubienie

      40. „Bo kto nie ma pokus?” „Chyba tylko Tusk z Gowinem, Frankensztajnem i resztą lemingów naparzających prosto w przepaść.” Dokładnie tak, bo kto ich nie ma, pan minister ma rację, bo jest męski, przystojny i rozumie potrzeby kobiet” „Nie to co ten Tusk” „Dokładnie tak, ostatnio studiowałam taką apelację, zapisałam plik w Łindołsie i też tak właśnie pomyślałam” „Dokładnie tak. Tusk to mi może szyby umyć w kuchni, nie to co pan Zbyszek… Prawdziwa męcizna…”

        Polubienie

      41. „Chłopaki, mówię wam, to źle wygląda, od 4 lat jestem du…chronem Zbigniewa w kieleckiem i wiem na pewno, że on jest aseksualny i nie ma żadnych pokus, musicie to natychmiast wykasować, bo inaczej Putin spuści mi na Kielce bombę wodorową i ropierdzieli mi cały skalniak przy garażu”

        Co za menda. I taki ma czelność nazywać się du…chronem kogokolwiek. Ty jesteś stryszek, ty jesteś kaftan bezpieczeństwa, ty jesteś pijawka, co się przyssie i życie z człowieka wyssa, a potem się chełpi, że pomógł, bo zwą go „pijawka lekarska” – żaden du…chron, ściema, bujda na resorach. Du…chronem, to ty synku może będziesz, jak podrośniesz. Ty lepiej przyjrzyj się Zbyszkowi, a potem zapytaj się, czy możesz iść do ubikacji popatrzeć w lustro i zapłakać. Karykaturo. Z mężczyzny to ty masz w sobie nasieniowody, prostatę, i niechęć do swoich uczuć, pajacu. „Du…chron Zbigniewa”. Zbigniew przy takim jak ty, to nawet… Nic, jak powietrze cię traktuje, jak Dino Baggio kibola, który wdarł się na bieżnię… „Du…chron”, chyba kotów na śmietniku.

        Polubienie

      42. „Du…chron Zbigniewa”… Łajza… Dziewczyny z karnego, to by na ciebie kątem oka nie spojrzały… Ty tępa chmuro cienia mgły… Pan Sędzia ma rację Zbyszek ma zawsze rację. I weź się z tym pogódź pało z Kielc. „Scyzoryk” – TO NIE BYŁO O TOBIE!! CIULU

        Polubienie

      43. Bo właśnie zmierzam do tego, że jakby Pan Sędzia kastował z tymi onanistami z „republiki kolesi”, to by Pana nawet przez Zbigniewem wybronili, że przecież zawsze Judge pisał „Zbigniew ma zawsze racje”, poza tym nic szczególnego. A może właśnie o to chodzi? Hm?

        Polubienie

      44. „Nie możliwe, to by było za głupie” – oby nie nadeszła taka chwila, że Pan Sędzia będzie musiał wybrać, czy nadal się tego trzymać. Tego „za głupie”

        Polubienie

      45. „Niemożliwe”

        Możliwe, możliwe. Oni mają ostre wyparcie samoświadomości. Przysięgam Panu Sędziemu, że to możliwe. „Seba I love you, ty nie masz pod sobą małej jednostki”

        Polubienie

      46. Gdybym był Sebą pogardzałbym takimi i ich eksploatował jak dojne krowy…

        Niestety nie jestem Sebą 😦 Nawet jego gorszą połową :(( Smuteczek ;(

        Polubienie

      47. Seba jest przy tym boski, ale Pan Sędzia jest dużo bardziej za…sty w moim odczuciu. Samozwańcze d…chrony Zbigniewa, mogą mu co najwyżej… Pompkę od roweru przytrzymać, gdy Pan Sędzia będzie miał ochotę jachnąć się góralem po mieście. O ile Pan Sędzia preferowałby takie formy rekreacji. Panu Sędziemu to możecie, tyle co Sebie i jeszcze troszkę. Ciołki, kanalie, miszcze nienawiści. I ci wasi prezesi – wyciurlani nominacją na „załatwię wszystko każdemu”. Pan Sędzia nie ma z takimi przyjemności. I ja również – bo jestem jego wiernym fanem. Jednego z najlepszych Sędziów w Polsce. Prawdziwych – a nie „nie-sędziów-bo mama mnie kazała być sędzią albo tak zazdrościłem koledze, któremu mama kazała być sędzią, że sam nim zostałem, po jestem świetny w inwestowaniu”. Cienie teczki Pana Sędziego – co najwyżej!!

        Polubienie

      48. Jakbyś nie była małą tandetną wazeliniara z „republiki kolesi”, która tylko świnki podkładać umie, najbardziej godzące w rodziny niezainteresowanych, to byś była prawdziwym karnistą jak Pan Sędzia, czytała Filara i byś wiedziała, co to rimming.

        Polubienie

      49. Romantyczne chwile we dwoje, docenienie swojego partnera, prawdziwa dawka bliskości… Ale jak się jest wygłodniałą karierowiczką, to się mężowi karniście tylko piekło w domu robi. I potem on już w ogóle się nie rozwija i ma… całkowity brak zainteresowania rozwojem. Bo kołtuństwo przeżarło i zniszczyło naukę prawa i rozwój zawodowy. Liczy się NIC, im głupiej tym lepiej. I właśnie wszystko przez to, potem te puste awanse, z których nic nie wynika. A jaki awans może zaliczyć facet, któremu już na niczym nie zależy!! Pomyślałaś o tym!!??!!

        https://www.ofeminin.pl/milosc/seks/co-to-jest-rimming-wyjasniamy-wszystko-o-co-wstydzilas-sie-zapytac/k6pyzfx

        I właśnie stąd się biorą Ramo Domowi, i netoholicy, właśnie, dlatego, że żona zablokowała mężowi rozwój zawodowy swoim… NIEOCZYTANIEM!! Przecież to skandaliczne… Ręce opadają… Takie możliwości i same zmarnowane szanse

        Polubienie

      50. Ojciec Rydzyk poręczył za Bartłomieja M.
        Czy za ciebie również poręczy?
        Zazdrość, gniew, pycha…
        Ani żadnej rzeczy, która jego jest

        Polubienie

      51. Pan Sędzia jest w porządku, bo co najmniej wie, co to znaczy „być w porządku”.

        (na blogu sobie pisali, gratulowali sobie i myśli wymieniali, potem jeden został przewodniczącym wydziału, drugi wiceprezesem, a trzeci gwiazdą fussion-jazzu… Za Ziobry to jednak był porządek, nie czułam się gorsza w towarzystwie Misiewiczów, Jakich, Kalet i tej całej Kępempemp, byłam sędzią, a przynajmniej tak to nazywałam… s…ów nienawidzę, Dlaczego (nie) Ja? Trudne sprawy, Oj Trudne sprawy, Dlaczego Ja nie miałam prawa tam trafić?? No dlaczego?? A co ja, od macochy?? Przecież też mam łańcuch!! „A co to takiego broda, a co to takiego broda”!! Jak mawiał Hamlet)

        Polubienie

      52. Co przyniosły wasze upragnione awanse?

        „chcemy normalnych dróg awansów” – czyt. po trupach, z kopaniem leżących i profanowaniem grobów+

        Polubienie

  6. Rzecz w tym, że infantylne zboki wstydzą się czytać. Sami mistrzowie Jedi – nie orzekasz intuicyjnie, nie jesteś fajny, przejmujesz się jak głupek, bo ty nie umiałbyś „biegać za klientem”, nie jesteś luźny, jak po procesji, ty jesteś przed procesją, bo życia nie znasz…

    Bo co myśleć o ludziach, którzy przykładowo uciszani delikatnie w związku prymitywnymi aferami, typu wąchanie majtek na sznurku, ale bez vat!, bo wąchanie nie jest ovatowane przecież, zwłaszcza majtek prezesa sądu, gdy zapomniał w gabinecie reklamówkę, co mu żona kazała ją do pralni zanieść (bez vat, chłopaki, czujecie? to nie jest ovatowane!! ale ro–lamy system!! jak Flip, Flap i Luis i Thelma w jednym!!) – normalnie biją się o to, by tego, co ich uciszał obrażać w ramach postępowania dyscyplinarnego, uprzednio włażąc w … jego żonie, pi…niętej, aby ta go o coś oskarżyła… Normalnie pędzą jak zające przez łąkę usianą krowimi plackami, aby dopaść ten billboard z marchewką, stanąć przed nim i trzymając się pod boki mówić: i co marchewka, taka byłaś niedostępna, długie kiecki nosiłaś i nawet, gdy ci akta spadły, to jakoś tak bokiem się po nie schylałaś, nawet kolegom z sądownictwa nie dałaś oka nacieszyć, ty… i kto jest teraz górą? to my ci teraz takie rzeczy powiemy… bo ty jesteś hazardzistka, szowinistka, seksistka i altruistka (Romuś, mówi się, alarmistka… [nie, nie – wcale nie – sygnalistka, sygnalistka] faktycznie, Romuś – sygnalistka), tzn. sygnalistka – uwaga! – najprawdopodobniej (i tak się załatwia wywłoki, co nie chłopaki? – Dokładnie tak Romuś, poszło jej w pięty jak nic, zobacz poprawiła włosy, a wiesz, co to znaczy, gdy kobieta poprawia włosy? [co? co? co? no mów, no powiedz, gadaj, dajesz, co? co? co?] to znaczy, że masz branie chłopie – Oczywiście, że tak, oczywiście, że tak, oczywiście, że tak, oczywiście, że tak, ehhhhhhhhhhh, ehhhhhhhhhh – Romuś, zwolnij)

    Bo tak to jest jak się szmaciarzowi d…li tak, że mu się służba u wikarego przypomni i… nie tylko służba. W … mieć nie umie, bo się przejął jak żaczek, który z tym indeksikiem biega po korytarzu i pieprzy jak po…y, „ale wiedziałem co to kontraktacja, czemu nie pytał o kontraktację, to świństwo, to nie jest sprawiedliwie, o kontraktacji wiem wszystko, jak mu pokażę, ja mu pokażę… zostanę sędzią i mu dyscyplinarkę zrobię, zobaczycie chłopaki, zobaczycie, a Aśkę to mam gdzieś i tego jej… Milioner z kaprysem… Przecież on nie wie, co to życie, on zawsze wszystko miał na tacy podane, a ja… A jaka ona głupia, ja do niej „Aśka”, a ona mi na to „od kiedy my na Aśka” („łachu” dodała) oj przestań, wyniosła jest, bo z milionerami tylko się zadaje… Kaprys milionera, co ona w nim widzi… (bo głupia jest) myślisz? (pewnie stary, one wszystkie są głupie) dokładnie, co one wiedzą o czymkolwiek, jakby je zostawić same w polu, to by je traktor rozjechał i zające zjadły resztki (he, he, he [he, he, he] dobre [zaj…ste]) W … z Aśką, szkoda na nią czasu…

    Polubienie

    1. Ale przyzna Pan Sędzia, że jakby się dowiedział, że kilku niewydarzonych aferzystów z sądownictwa, delikatnie wyprostowanych przez kogoś z ministerstwa po latach nie potrafiło się opanować (z drugiej strony – są niewydarzeni – w sumie nic dziwnego), by stanąć przed owym ministrantem i mu powtarzać „i kto jest chłopcem na telefon, i kto jest teraz chłopcem na telefon? hm? hm? i kto jest teraz chłopcem na telefon?”, szyjąc mu przy tym buty z cienia mgły i kręcąc bat z …a, to Pan Sędzia – pomimo wszelkiej troski o wizerunek drogiego naszym sercom polskiego wymiaru sprawiedliwości – powiedziałby jednak, że takie roznamiętnione patałachy, to ani do kastowania, ani do izbowania się nie nadają. Do… się nadają, co najwyżej. (trudno jednak do czego nadaje się taki oporne na samokrytykę i nie odporne na nią w ogóle – matoły, [yyy, yyyyy, yyyyyyyy – oto nasze moto – jak automoto])

      Polubienie

      1. trudno powiedzieć

        yyy, yyyyy, yyyyyyyy – nie chcemy republiki kolesi – bo mieliśmy pod górkę, i oni nie wiedzą co to krzywda dziejowa (a bez krzywdy nie da się? [co ty, stary, wiesz ile człowiek musi się w robocie up…ić bez krzywdy dziejowej?] faktycznie, krzywda! krzywda! po trzykroć krzywda! krzywda! krzywda!)

        Polubienie

      2. (stary, ja na tą krzywdę, to nawet żonę wyhaczyłem… bała się zostawić mnie samego [tą, którą puściłeś bokiem z kierownikiem sekretariatu?] kierowniczką, k…, no co ty, jeszcze mnie za … wezmą na tym forum, siary mi nie rób [sorki, ok, ok… Romanie, czyżbyś prawił o swej pierwszej małżonce, którążeś o Romanie puścił kantem z tą lafiryndą z karnego??] bo to zła kobieta byłą, co ty wiesz o zabijaniu, ty to co najwyżej świetnie piszesz na maszynie i przydasz się do biura, a tamta miała wyraźne braki edukacji, bo ilekroć ją ktoś posłał do szkoły… to się stary nazywa praca u podstaw… yyy yyyyyyy yyyyyyyyy)

        Polubienie

      3. ([zawsze mi imponowałeś Romanie, dzięki tobie zrozumiałem, że prawdziwa męska wymiana myśli na temat relacji z kobietami pozwala uniknąć niekontrolowanego przerobu spraw w warunkach nadmiernej dynamiki sądowej, „sąd nierychliwy, ale sprawiedliwy”, ty to naprawdę umiesz „biegać za klientem”, podziwiam cię Roman, sprawny jesteś i mądry, umiesz, a jednak nie biegasz… A najbardziej to nienawidzimy wyniosłych s…ów, co nie Roman, tacy są najgorsi, oni są jacy?] Bezczelni Wacku, bezczelni [dokładnie tak, skandalicznie bezczelni])

        Polubienie

      4. Przecież w tych warunkach te żaczki jedynie przyznały się do winy (tytułem sprecyzowania przesłania). Dobrze, że ciemnych okularów przy tym nie założyli, białych lasek do rąk nie wzięli i kul…

        Polubienie

      5. A cieszyły się chłopaki, jakby dopiero co żabę ukradkiem, w tajemnicy przed babcią, za stogiem siana, słomką nadmuchały, Beavis i Butt-head – he, he, he, he, he, he, he, he, he, he, he

        Bo to jest właśnie kryzys autorytetów, to są właśnie jego skutki, he, he, he, he, he, he, he, he, he, he, he, he

        Polubienie

      6. Dorośli ludzie, do tego poważni – oni mają za co się obrażać (ich da się obrazić) słomkę, mnie zabrał, Romek, zabrał mnie słomkę, widziałeś!!! skandalicznie bezczelne to było z jego strony Wacławie, onegdaj, a jakże, pieju kury pieju, bynajmniej wszakże w oka mgnieniu

        Polubienie

      7. Bardziej wyważona część środowiska mówi: przypadkowi ludzie, oni nie powinni się tam znaleźć.

        Mniej wyważona ogranicza się do: zj..by, po…by

        Ewentualnie:
        „..ujnia…
        z grzybnią”

        „dokładnie”

        Polubienie

      8. Dawno, dawno temu, w okolicach Białegostoku mówiono o takich: Jackson Five. Ale to obrzydliwe określenie, choćby nawet czasem trafne.

        Polubienie

      9. To trochę mój drogi jak spełnienie wszystkich twoich fantazji seksualnych… 45 sekund triumfu… A potem już tylko szara rzeczywistość, do usranej śmierci. I nawet chlanie nie pomaga. „Szare domy w szarym mieście, szare komórki… Szaro, szaro, szaro tak”

        Polubienie

      10. Jest taki typ ludzi, których wiele lat temu nazwałem „przedwczesny wytrysk” (nie mylić z „o stosunkach przerywanych”), oni są niebezpieczni, wystarczy się chwile zastanowić, a okaże się oczywiste jak takie to potrafi niejednej dobrze zapowiadającej się sędzi całe życie up… uprzykrzyć. Takiemu powiesz np. „dzień dobry” – i on już wie, on już zrozumiał aluzję, on już nie tylko odkrył drugie dno, ale na dodatek coś w to dno jeszcze mu od spodu stuka… Z takim nie ma żartów. Tzn. przez pierwsze 2 tygodnie, później już dochodzą do głosu braki planu, który towarzyszyłby ogólnej wizji czyjegoś upodlenia, zdominowania, skakania po nim i wykrzykiwania ¡Me cago en la leche de tu puta madre! ¡Me cago en la leche de tu puta madre! ¡Me cago en la leche de tu puta madre! ¡Me cago en la leche de tu puta madre! ¡Me cago en la leche de tu puta madre! Ty nic nie rozumiesz, jak ty nic nie rozumiesz… Błagaj o litość wielkiego WIELKIEGO (na czubkach palców) W I E I E L K I E G O (na czubkach palców z kołysaniem się na boki, będąc opartym o ramiona kolegów)

        Polubienie

      11. Kryzys autorytetów, Panie Sędzio, kryzys autorytetów. Braki podłoża kulturowego, ograniczenia językowe na poziomie szkoły średniej…

        Chciałbym nawet powtórzyć coś o samospełniającej się przepowiedni Kaczyńskiego o wykształciuchach… Z drugiej strony, gdy czytam to „nie chcemy republiki kolesi – chcemy normalnych dróg awansu” z 22 września 2005… To sam już nie wiem. Może miał rację 😦

        Robespierre zrobił wiele dobrego, ale w decydującym momencie puścił bąka i wszystko przepadło.

        😦 😦 😦

        Polubienie

      12. Supozycja, że Jarosław wnosi jednak coś tutaj, byłaby nieuzasadniona. To skąd ten kryzys autorytetów? Skoro Jarosław miałby być taki mądry… Ale i bardziej konkretne argumenty można przedstawić… Byłem dzisiaj w sklepie, ja się patrzę, a tu gazeta. A w gazecie, że Jarosław chce zaostrzyć (zaostrzyć, kuźwa, co to?) kurs wobec UE. Wobec braku środków unijnych z KPO. Czyli brak unijnych pieniędzy to jednak problem. Ale to jest problem UE, nie nasz!! My zaostrzamy kurs. Paranoja. … mać. Jarosław to zakładnik własnej głupoty. Trochę jak te faceciki na czatach „szukam_odskoczni_Roman_42_sędzia_z_okręgu”, „sędzia_dla_młodszej” itp. Wystarczy takiemu napisać:

        – Cze, skąd jesteś, jak masz na imię, ile latek, jak wyglądasz?

        „Gośka”

        „17”

        „Zwyczajnie. Szczupła, długie blond włosy, niebieskie oczy”

        – Ooo szczupła!!! Dasz się zaprosić do Hotelu przy Sądzie Apelacyjnym w Klementynowie?

        „A co to apelacyjnym”

        – To dość skomplikowane. Pracuję tam, strasznie to nudne, potem dom, żona – potrzebuję odskoczni…

        (tzn. bardzo łatwo stają się zakładnikami swojej wyobraźni)

        – Uuuuuu, uuuuuuuuuu, to kiedy, w czwartek o 17:39? Będę akurat po obiedzie w barze sądowym, tylko odstawię akta do domu i możemy się spotkać, przyjdziesz?

        „A co studiowałeś?”

        – Prawo podatkowe

        Polubienie

  7. Jeszcze rozumiem, żeby tłusta umysłowo menda chrzaniła dziennikarzom: nie wiem, czy to daje się połączyć, bycie sędzią z pracą w ministerstwie, czy to nie godzi w niezawisłość sędziowską, a przede wszystkim w apolityczność sędziów. Otóż nie – menda ujawnia się z tym, że jej zdaniem KAŻDY SĘDZIA POWINIEN BYĆ zatrudniony w ministerstwie, byle wg NORMALNYCH DRÓG AWANSÓW – BO MY NIE CHCEMY REPUBLIKI KOLESI, nam się też należy, mnie też dajcie – BO TAK JEST SPRAWIEDLIWIE – A NIE DLA WYBRANYCH. Niech będą losowania, albo zawody w obciąganiu togi, żeby ładnie wygładzona leżała na jędrnych kształtach sędziego…

    Pewne jest również to, że Pan Sędzia od lat ma rację, co do tego, że czas wiele zmienia. Bo żadna świnia z 22.09.2005 nie będzie dzisiaj równie dumna z tego, co wtedy zrobiła, zwłaszcza zaliczywszy już te pożądane namiętnie SPRAWIEDLIWE AWANSE. Nikt już dzisiaj sam z siebie, ochoczo nie powie „jak to uczynił”, lecz co najmniej poczuje kontrowersję tego wyskoku do przodu – na skróty.

    Polubienie

      1. lunatycy otaczają mnie
        zmrożeni sędziowie
        lunatycy otaczają mnie

        nie, nie słyszą nic, nic nie czują

        To był niewinny i taką minę miał, teraz już wiem – prezesem się stał (bo każdy ma swojego anioła!) No!

        Polubienie

      2. i będzie go miał

        nie płacz mała, on nie był ciebie wart (ten awans) nie płacz mała, będziesz jeszcze miała fart, zrozum mała, tak już czasem musi być, jeśli tego będziesz chciała, możesz jeszcze prezesem być, słono płacisz za ten los, słono płacisz za tę noc, nie pomoże ci w tym nikt, dziś miłości masz już dość, nie pluj w mediach bo to wstyd!

        Polubienie

      3. ŚWIADEK NIC NIE WIE, POKRZYWDZONA WSZYSTKO UKRYWAŁA!!

        nie mogła tego samego zrobić w 2005 – BO WTEDY NIE BYŁO NORMALNYCH DRÓG AWANSU

        Polubienie

      4. Nienawidzę sk…syna – tego mojego syna – może i wypasam krowy na krańcach świata – ALE NIE JAKO NIEWOLNICA!!! – mógłby zrozumieć – co ja mam teraz zrobić – upadłość konsumencką ogłosić – NEVER!!!

        Polubienie

      5. czy nie widzisz jak cierpię – całe życie ci poświęciłam – siekajcie się mieczami – oddam się zwycięzcy – cała (w ramach psiego obowiązku)

        Polubienie

  8. Najbardziej obrzydliwe w tym wszystkim są chyba jednak te „problemy charakterologiczne”, bo okazuje się, że chodziło o odpowiedzialność i poważne traktowanie swojej pracy, nieprzymykanie oczu, a przynajmniej nie robienie tego w pełnym wymiarze, gdy chodzi o wszelkie prymitywne numeranctwo małych obleśnych aferzystów, którzy pracują w sądownictwie za karę. Przeciętnemu homo sovieticus w pale się nie mieści, jak można przejmować się np. kradzieżą „niczyjego”, komu to szkodzi, trzeba mieć szczególnie zły charakter, aby np. zwracać uwagę, że się długopisów z pracy masowo na bazar nie wynosi, aby tam handlować nimi w przebraniu górala udającego dziecko. Tak już to zostało wychowane – on/ona jest ofiarą systemu, jej/jemu się należy, bo zawsze miała/miał pod górkę, wiec przemawia za tym sprawiedliwość dziejowa, po coś się to opresyjne państwo w 1989 pokonało, teraz zasługuje ono na zemstę dziejową w wykonaniu gołych królików szturmujących marchewkę na plandece ciężarówki. Żałosne typy. Nie znają się dobrze na niczym, wszystko wydaje się im trudne i ciężkie, coraz trudniejsze i coraz cięższe – lepiej zająć się autokreacją we własnych oczach pt. „Jestem szprytnym gościem, mogę mieć każdą, a głupi nie jestem by biegać za klientem, wolę inwestować jak Warren Buffett w Własny Kąt dla Młodych – ale, ale… ale… we frankach – łał, światowiec, rekin rynków finansowych… szafolabambaba”

    Polubienie

      1. Żeby „kombinować” synalku, to trzeba zwracać uwagę na szczegóły i częściej odpuszczać sobie, niż się rzucać na byle okazję – wtedy się z … bata nie kręci w świetle fleszy i z cienia mgły butów innym nie szyje. I nie mścij się kierdo jedna za to, że jesteś łajza, nieudacznik i szmaciarz, bo nie po to nie biegasz za klientem i masz w … rozwój zawodowy, aby było inaczej. Cieniu. Nawet nie próbuj. Bo się znowu …sz i znowu będziesz się odgrażał. Patałachu. Taki jak ty, to nie widzi przeszkód by przez dekady orzekać na haju, bo taki jest poziom pracy, która świadczy o tobie, ty męska krowo, zakało zdrowej tkanki wymiaru sprawiedliwości. Taki to kradnie, by poczuć się męskim. Trzeba było się na wolnym rynku sprawdzić. Też by się wściekał i odgrażał. Ty już lepiej w tym sądownictwie pracuj, bo jakby cię zatrudnić za ciecia w domu dziecka…. To byś dopiero się wykazał… Małpo z brzytwą. Nie ma się czym chwalić.

        Polubienie

      2. Miałem wczoraj klienta z Niemiec. Jak on się wkurzał na tych Polaków, co to w Niemczech biedę klepią, ale przyjeżdżają tutaj i zgrywają kogoś innego. A kimże jest taki prezes – jeśli nie kimś właśnie takim. Po uchodźctwie z pracy – w której pracuje za karę – wraca taki do domu siada przed telewizorem i jak to on nie zacznie psioczyć na tych muzułmanów, uchodźców, a nawet Ukraińców i Rosjan, że to Azja, że nie dorośli do demokracji, że tam nie ma przyzwyczajenia do demokratycznych standardów, że to strata czasu, i tylko jego samego – prezesa – trzeba było wpuścić do UE (takie przynajmniej można odnieść wrażenie), bo on umie przed telewizorem wypić herbatę i nie zachlapać serwety na stole (przynajmniej przeważnie – dopóki nie prychnie gniewem w kubek i nie zaświni całego stołu, który biedna żona prezesa tak pielęgnowała, aby ten ziomuś z dzielni zaznał trochę cywilizacji).

        Polubienie

      3. Tak, że ma Pan Sędzia 100% racji. Nieodpowiedzialna polityka awansowa w imię tzw. „normalnych dróg awansu” przynosi więcej strat niż korzyści. Zgadzam się w całej rozciągłości – lub prawie całej (jak zwykle zresztą).

        Polubienie

      4. A co do bardzo trafnych uwag o zjawisku getta ławkowego, to warto w tym zakresie prześledzić też biografię L. Petrażyckiego.

        Polubienie

      5. Bo tak właśnie jest. Jeśli np. prezes z dysfunkcyjnej rodziny, w której ojciec niedoszły ORMOwiec, więc automatycznie kombatant w walce z komuną tłukł małemu od początku, że państwo nie działa, że ma gdzieś obywatela, że państwo jest celem samym w sobie i źródłem korzyści aparatczyków, to umówmy się, że historia doktryn politycznoprawnych czy teoria prawa na studiach niewiele tu zmieni, zwłaszcza, gdy się ściąga, psioczy na wykładowców, że najchętniej, to by tylko pili i wykorzystywali seksualnie, nie ma się szacunku dla niczego, gdyż każda poprzeczka odbierana jest jako przede wszystkim sztuczna blokada w dostępie do zawodu – to on nie dopuszcza nawet do siebie innego stosunku państwa do obywateli, to że stał się prezesem sądu zmienia tylko tyle, że to, co odbierał dawniej jako ucisk, obecnie nazywa powagą państwa i stanowiska. Kształcić tylko umysł człowieka, nie udzielając mu nauk moralnych to stwarzać zagrożenie społeczne – T. Roosevelt

        Polubienie

      6. Więc gdzie tu miejsce dla krzyża na ławie sędziowskiej… Może dla świnki skarbonki, nagana, pejcza, a przede wszystkim wielkiej tablicy: jestę sędzię, prezesę, oto mój majestat, a tam, o tam, wasza maluczkość, nawet nie wiedzie, o co w tym wszystkim chodzi, to ostatnie nie zmusza mnie jednak do samokrytyki i działać na rzecz świadomości prawnej, ale potwierdza moją wielkość. (obiektywnie dziurawą jak sito)

        Polubienie

      7. I chyba nie jest z tym Zbigniewem Ziobro zbyt dobrze, skoro w ramach „oczyszczania sędziów” aferzyści ekshibicjonistycznie obrzucają błotem i udręczają tego, kto ich w jakimś stopniu oczyszczał. Nic dziwnego, że zdaniem Zbigniewa Ziobro „sędziów nie da się oczyścić”. Powinien jednak dodać, bo spartoliłem to koncertowo od samego początku.

        Polubienie

      8. A Jarosław Polskezbaw na to, że trzeba zaostrzyć kurs wobec UE, wobec odczuwalnych coraz bardziej braków środków z KPO. Żenujące. I przykre.

        Polubienie

      9. Gdy staram się w to wczuć, wizualizuję sobie tych ludzi, Jarosława Polskezbawa i Zbigniewa Ziobro, w pustej przestrzeni pośrodku narodu, rozcieńczonej, pozbawionej związków z tym co dookoła. Oni wykonują w niej ruchy, ale trochę takie, jak te, gdy trzymając w dłoni kamień i udaje się, że się nim w kogoś rzuca. To może zrodzić reakcję i nierzadko rodzi – i należy tu mówić o oddziaływaniu na otoczenie, ale to jednak nie to samo, co rzucić kamieniem w coś lub kogoś, tym bardziej uchwycić to i coś z tym zrobić.

        Polubienie

      10. Bo jeszcze ktoś pomyśli, że jesteś uzależniony. Siłoholizm? Powerholism? Okazuje się, że to ostatnie słowo ma bogatą literaturę angielskojęzyczną. Albo, że nie masz pomysłu na to, co się porobiło. Moim zdaniem nie miałeś realnego pomysłu na rządzenie od początku. Skowyt zaplecza, tylko to realnie cię motywowało. Wykruszającego się. Poczynając co najmniej od Smoleńska. „Giniemy – i nic!” „Nic nam nie kapnęło”

        Polubienie

      11. Aferzyści i głupie mendy, 17 lat później. Ci pierwsi nie są w stanie przyznać, że są usatysfakcjonowani. Przeciwnie. Gra niewarta świeczki. Polak mądry po szkodzie. Więc balansują na krawędzi samoobrzydzenia. Jak napadający na bankomat, którzy przez przypadek podpalili całe miasteczko. „No reason to get excited”. Głupie mendy, są nazbyt zastrachane, te przerażające kamery, które otaczają je od dziecięcia, ta nieustannie skoncentrowana na nich opinia otoczenia, nie pozwala im zaprzeczyć swojej satysfakcji. „Radość w przymusie”. Jedni i drudzy nie lubią swojej pracy. Lubią niektóre możliwości, które ona im stwarza. Im bardziej korzystają z nich aferzyści, tym mniej lubią to co robią. Głupie mendy… Zatracone w porównywaniu się, nie czują już nic, są jak te puste skarpety, z kolorową aplikacją bożonarodzeniową, w sierpniu. Aferzyści zresztą nie lepsi, przynajmniej nie do końca lepsi, bo i oni kręcą film o sobie. Jacy to oni zaradni, życiowi… A spróbuj któryś „pobiegać za klientem” – wśród ludzi – w nurcie życia – zabraknie ci języka w gębie na pierwszym łagodnym zakręcie. A taki byłeś życiowy. Oni nie są źli. Oni są marnotrawni. Oby chociaż ich bliscy, małżonkowie, dzieci – mieli z nich pożytek, spełniali się w relacji z nimi, rozkwitali i rośli, osiągali swoją pełnię. A czy się spełniają? Kochani, najbardziej pragniemy tego, co nas niszczy.

        Polubienie

      12. Dawno, dawno temu, uszyto wam buty, przyprawiono pupy i gęby na raz, zaangażowano w wesołym miasteczku, w rolach różnorakich, tak różnych, że tym bardziej nie sposób było to zauważyć. Obecnie, a raczej pewien czas temu, pękło to lustro, w którym wszystko się odbijało, które utrzymywało swoim odbiciem całe to carousel. To również ominęło waszą świadomość, świadomość dryfowania na krze lodowej, a może raczej tego, że „music’s over” od pewnego czasu. Ale pustej sali, oświetlonej mdłym światłem, nie przepełniają spontaniczne objawy radości, śmiech, odgłosy zmęczenia i szczęścia – przygotowań do następnego aktu. Jak w magazynie manekinów. Tyle, że ożywionych. Jednak w głębi, poniżej osadowej, granitowej i bazaltowej, 33 km pod stopami, coś drgnęło i nie jest w stanie przestać.

        Polubienie

      13. Coś tak małego, jak ziarnko grochu. Do tego tysiące metrów poniżej. Tak głęboko, że zazwyczaj nie myślimy o tych sferach, zasadniczo one dla nas nie istnieją. Więc cóż niby znaczy to ziarnko. A jednak coś tam się dzieje.

        Polubienie

  9. Dlaczego upadły rządy Zbigniewa Ziobro w Ministerstwie Sprawiedliwości? Środowisko, które wskutek własnych braków nie jest w stanie konkurować z innymi w zakresie konwencjonalnych nisz marketingu politycznego, jeżeli mimo to nie chce zrezygnować z wyścigu o władze, musi zająć się niszami niekonwencjonalnymi, takimi, które inne partie, być może nazywane „mainstreamowymi” po prostu nie chcą się zajmować, być może uznając, że wynikające stąd koszty są większe niż zyski. W praktyce oznacza to igranie z zasadą „nie tykaj g…, bo śmierdzi”, u którego podłoża leży z kolei założenie dające się wyrazić nieuzasadnionym frazeologicznie związkiem twierdzeń: „nie tykaj g…, bo śmierdzi”, choć z drugiej strony „pieniądz nie śmierdzi”. W tym drugim przypadku chodziło jednak o opodatkowanie latryn miejskich, a nie obrzucanie wydobywanym z nich „urobkiem” przeciwników politycznych. Kiedy przyjmie się takie założenie, a stosowanie go przynosi praktyczne korzyści, tym łatwiej uznać, że owo „nie tykaj g…, bo śmierdzi” to tylko kwestia estetyki, a nie przetrwania. Rzecz jednak nie w estetyce – lecz jak w przypadku każdej zasady – w skali natężenia naruszenia tej zasady, wzrastającym wraz ze wzrostem tej skali prawdopodobieństwie pojawienia się negatywnych konsekwencji, oraz oczywiście w przypadku, gdyż ten potrafi przełamać każdą statystykę. Jak bowiem napisano w Piśmie Świętym: czas i przypadek rządzi wszystkim. Trudno zatem jednoznacznie rozstrzygnąć, czy o wspomnianym upadku przesądziła skala naruszeń owej zasady, czy raczej przypadek, jedno jest jednak pewne: Zbigniew Ziobro po latach zrozumiał, że „nie tykaj g…, bo śmierdzi” to nie tylko, ani nawet nie przede wszystkim kwestia estetyki, a to z kolei pozwoliło mu wysubtelnieć życiowo i dojrzeć politycznie. Pytanie jednak, czy aby nie za późno.

    Polubienie

  10. Jestę sędzią, każdy dom jest mój
    Jestę sędzią, nie czujesz, to czuj
    Jestę sędzią, bo prawodawstwo nie leży mi,
    Wolę się spełniać w psychodelii, mercy

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s