Minister zapomniał…

W przekazie oficjalnym na stronie ministerstwa i wypowiedziach ministra sprawiedliwości nie jest eksponowany – przy okazji kolejnych zatrzymań w związku ze śledztwem w sprawie korupcji związanej z Centrum Zakupów dla Sądownictwa – pewien niewygodny wątek. 

Otóż dyrektorzy sądów i podległy im aparat urzędniczy zajmujący się finansami sądów nie podlega prezesom sądów ani żadnym innym sędziom. W zakresie finansów dyrektor sądu jest niezależny od prezesa. Jego przełożonym jest właśnie minister sprawiedliwości.

No cóż, ale stwierdzenie, dość oczywiste, że widocznie nadzór sprawowany przez ministra nad dyrektorami sądów nie był odpowiedni skoro doszło do poważnych nieprawidłowości, nie pasuje do przekazu, wedle którego za wszelkie zło odpowiadają sędziowie. 

Akurat w tym przypadku niekoniecznie. Ale tak jakoś wygodnie łączy się zatrzymania i zarzuty dla podległych ministrowi urzędników z sędziami, a zwłaszcza z koniecznością zmian na stanowiskach prezesów. W świat idzie uproszczony obraz, w którym wielu osobom, nie znającym struktury wymiaru sprawiedliwości, utrwalają się dwie informacje: zatrzymania pod zarzutami korupcji w dużym sądzie na południu kraju i odwołanie prezesa i wiceprezesów tego sądu. 

P.S. Źle bym się czuł pracując dziś w ministerstwie jako sędzia… 

 

 

Dodaj komentarz